Rozdział 17 

 

Wyzwanie

 

 

Dr Abraham T. Kovoor jest przewodniczącym oddziału Stowarzyszenia Racjonalistów na Śri Lance, organizacji, której głównym celem jest wykazanie, że Bóg i dusza nie istnieją. 14 sierpnia 1977 roku Sunday Times, wydawany w Colombo (Śri Lanka), opublikował artykuł dr Kovoora, zatytułowany: "Czy istnieje życie po śmierci?" W artykule tym dr Kovoor twierdzi, że życie jest jedynie kompleksem procesów chemicznych i że dusza nie może przeżyć śmierci, ponieważ w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak dusza. Artykuł ten zapoczątkował ożywioną dyskusję, zarówno na łamach Sunday Times, jak też listowną, pomiędzy dr Kovoorem, a członkami ośrodka Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny na Śri Lance. Tutaj zamieszczamy artykuły z Sunday Times, jak również część korespondencji listownej.

Sunday Times
21 sierpnia 1977 roku


Takie odkrycie nie leży w mocy dr Kovoora
[Śrila Hamsaduta Swami i Mahakanta das]

Chociaż dr Kovoor i ludzie jego pokroju szczycą się swoją wiedzą, niniejszym chcielibyśmy wykazać – dla dobra czytelników, którzy nie są biegli w sofistyce – że ludzie tacy jak dr Kovoor, którzy pozują na obrońców logiki, rozsądku i postępu nauki, są na tonącym okręcie, kiedy mieszają się w sprawy, które leżą poza zasięgiem ich ograniczonych zmysłów. Dotyczy to zwłaszcza kwestii życia po śmierci.

Już pierwsza linijka artykułu brzmi następująco: "Nie sądzę, aby moje życie było ulokowane w określonym miejscu mego ciała". To stwierdzenie, jak również następne – "Nie wierzę, abym miał duszę, która przeżyje mą śmierć" -dowodzą, że stanowisko, jakie zajął, opiera się na bardzo kruchych podstawach. W całym artykule dr Kovoor wyraża swoje poglądy, wierzenia i opinie na temat, który leży całkowicie poza zasięgiem jego obserwacji i próbuje podawać te urojone spekulacje jako niezawodne prawdy naukowe.

Z całym szacunkiem należnym dr Kovoorowi chciałbym wykazać, że proces bezpośredniej percepcji zmysłowej – na którym to opierając się wypowiedział tak wiele stwierdzeń na temat życia po śmierci – jest całkowicie ograniczony i niedoskonały.

Zastanówmy się, na przykład, nad oczami. Funkcjonują one tylko w określonych warunkach: kiedy nie ma światła, nie mogę ujrzeć własnej ręki, nawet jeśli przybliżę ją do twarzy. Nie możemy zobaczyć tego, co znajduje się najbliżej oka – powieki – ani też tego, co jest najdalej – granic wszechświata. Nasze oczy są w istocie niedoskonałe. Ograniczone są również zmysły dotyku, smaku i powonienia i niedoskonały jest także umysł. Zatem wszelkie wnioski oparte na niedoskonałej percepcji zmysłowej muszą być niedoskonałe.

Badania, eksperymenty i spekulacje prowadzone w oparciu o niedoskonałą percepcję zmysłową są bez znaczenia, gdy zostają zastosowane w sytuacjach będących poza jej zasięgiem. Próba zastosowania percepcji zmysłowej w takich przypadkach przypomina usiłowania dziecka chcącego dowiedzieć się, kto jest jego ojcem, przez pytanie każdego mężczyzny na świecie, co – mówiąc łagodnie – jest niedorzecznością. Aby dowiedzieć się, kto jest naszym ojcem, musimy uznać autorytet matki – nie ma na to innego sposobu. Ponieważ nikt nie może zobaczyć swego ojca w chwili poczęcia, należy przyjąć wersję matki. Każdy rozsądny człowiek musi się z tym zgodzić.

Co się tyczy duszy i reinkarnacji, dr Kovoor pisze: "Nie mam żadnego uzasadnionego powodu czy dowodu, aby w to wierzyć". Stwierdzenie to dowodzi tylko, że proces bezpośredniej percepcji zmysłowej jest ograniczony i niedoskonały, dlatego też nie daje żadnych rezultatów, gdy zastosujemy go do spraw wykraczających poza jego zasięg. Dr Kovoor znalazłby się na bardziej bezpiecznej pozycji i byłby bardziej wierny swej zawodowej etyce, gdyby – zamiast niemądrze oznajmiać: "Nie wierzę, abym miał duszę, która przeżyje mą śmierć" – przyznał po prostu, że poradzenie sobie z tym tematem wykracza poza jego możliwości czy kompetencje. Dusza istnieje, jej ponowne narodziny są faktem, i istnieje również Dusza Najwyższa-Bóg. Powinniśmy tu jednak zauważyć, że ponieważ dusza definitywnie różni się od materii, to metody nauki materialnej zawodzą, kiedy próbuje się je zastosować w celu zrozumienia istnienia i natury duszy.

Nie oznacza to jednak, że temat ten jest pozostawiony tak dzisiaj modnym przypadkowym spekulacjom i opiniom. Tak jak istnieje nauka materialna, która zajmuje się zjawiskami materialnymi, podobnie istnieje też naukowy proces duchowy, który pozwala tym, którzy go praktykują, przełamać barierę materii fizycznej i subtelnej oraz bezpośrednio doświadczyć prawdy o duszy, jej ponownych narodzinach i jej związku z Bogiem, Duszą Najwyższą.

Prawdziwy uczony nigdy pochopnie nie oznajmiłby: "Nie wierzę, abym miał duszę, która przeżyje mą śmierć". Raczej z entuzjazmem przyjąłby standardową metodę akceptowaną przez szanowanych i uznanych ludzi nauki duchowej. Taki naukowiec i szczery poszukiwacz prawdy, w interesie nauki, poddałby się temu procesowi i uczynił siebie przedmiotem doświadczenia. Dopiero po wypróbowaniu wszystkich praktyk i metod na sobie samym pod przewodnictwem autoryzowanego profesora nauki duchowej, ośmieliłby się wydać sąd na omawiany przez nas temat. Teoria, obserwacja i doświadczenie są prawdziwymi metodami nauki, i znajdują swe zastosowanie również w nauce duchowej.

Życie nie powstało z połączenia substancji chemicznych, jak chcieliby to nam wpoić niektórzy naukowcy. W istocie to życie jest źródłem materii. Żywy mężczyzna i żywa kobieta połączeni w związku seksualnym są przyczyną powstania żywego dziecka. Martwy mężczyzna i martwa kobieta nie mają mocy stworzenia żywego potomstwa. Żyjące drzewo ma moc wydania owocu; ale martwe drzewo jej nie ma. Różnicę pomiędzy życiem a śmiercią stanowi dusza, która została opisana w Bhagavad-gicie jako energia wyższa (para prakrti). I to ta wyższa energia manifestuje wszelkie zjawiska, których doświadczamy.

Jeśli życie jest tylko przejawem połączenia substancji chemicznych, jak sugerują niektórzy naukowcy, to dlaczego nie mogą wstrzyknąć życiodajnych substancji chemicznych do martwego ciała i spowodować, aby człowiek żył wiecznie? Jeśli damy naukowcom chemiczne składniki materialnego ciała, dlaczego nie są w stanie połączyć ich i ożywić?

Gdyby zadać tego typu pytania materialistycznym naukowcom, odpowiedzą: "Próbujemy. Zrobimy to w przyszłości". Ale to nie nauka. To blef.

Naukowcy dumnie oznajmiają: "Dusza nie istnieje. Boga nie ma. Wszystko powstało przez przypadek". Ale gdy prosimy ich, by zrobili coś konkretnego, co potwierdziłoby to twierdzenie, mogą ofiarować nam tylko postdatowany czek: "Próbujemy. Zrobimy to w przyszłości". Dr Kovoor, będąc typowym materialistycznym naukowcem, ucieka się do tego samego oszustwa, kiedy mówi: "Bliscy jesteśmy chwili, kiedy człowiek wykorzysta swą zaawansowaną wiedzę genetyczną, aby polepszyć jakość swego gatunku".

A oto moje wyzwanie dla dr Kovoora. Niech wstrzyknie odpowiednie substancje chemiczne martwemu ciału i przywróci mu życie. Albo niech wstrzyknie odpowiednie substancje chemiczne samemu sobie, aby zapobiec własnej śmierci i przywrócić swemu staremu i zniszczonemu ciału jego młodzieńcze piękno.

Jeśli zadanie to przerasta jego możliwości, to może potrafi stworzyć jakąś prostą formę życia, np. komara czy pluskwę. Lepiej jednak, aby ponownie połączył substancje chemiczne modliszki, której ściął głowę (jak to opisuje w swoim artykule), i przywrócił jej życie. A może nauka dr Kovoora jest tylko jednokierunkową drogą zmierzającą do zniszczenia życia?

Możliwe, że nauka jeszcze nie jest w stanie wytworzyć życia jako gotowego produktu w procesie jednostopniowym. Jeśli tak, to niech dr Kovoor zrobi po prostu plastikowe jajko, wstrzyknie do niego żółte i białe substancje chemiczne, podda je procesowi inkubacji i w ten sposób wyprodukuje choćby jednego kurczaka, który znosiłby dalsze jajka i produkował coraz więcej kurczaków.

Jeśli i to zadanie jest za trudne dla dr Kovoora, to może przez połączenie substancji chemicznych mógłby wyprodukować choćby kroplę mleka czy ziarnko ryżu. Wtedy będziemy mogli traktować go poważnie.

Oczywiście, każdy wie, że tego typu zadania są niemożliwe do wykonania nawet dla najpotężniejszego tak zwanego uczonego. W następnej prezentacji dr Kovoor niewątpliwie zaleje czytelnika potokiem słów, aby przesłonić zwodniczość swych argumentów. Ale jego idea będzie taka: "Zrobimy to w przyszłości. Próbujemy". Lecz bez względu na to, jakich słów użyje, będą to tylko czcze przechwałki.

Hamsaduta Swami
Mahakanta das
Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny

 

 

 

Sunday Times
28 sierpnia 1977 roku

Takie odkrycie leży w mocy dr Kovoora
[dr Abraham Kovoor]

W artykule zatytułowanym "Takie odkrycie nie leży w mocy dr Kovoora" zamieszczonym w Sunday Times z 21 sierpnia, panowie Mahakanta das i Hamsaduta Swami będący wyznawcami kultu "Hare Kryszna" wykazują przerażający brak wiedzy o współczesnych gałęziach biologii, takich jak biochemia, biologia molekularna, neurobiologia, eugenika, inżynieria genetyczna, zapładnianie pozamaciczne, partenogeneza itd.

Z tego, co napisali, wynika jasno, że życie utożsamiają z umysłem i nieistniejącą duszą. Zdają się nie wiedzieć, że choć wszystkie organizmy posiadają życie, to umysł posiadają tylko te zwierzęta, które mają system nerwowy, i że zdolność ich myślenia jest różna, wprost proporcjonalna do rozwoju ich systemu nerwowego. Chociaż miliony ludzi wierzących od tysięcy lat przyjmowało istnienie duszy, to nie ma absolutnie żadnego biologicznego dowodu, który by potwierdzał obecność duszy w organizmach. Panowie Dasa i Swami mówią, że według "profesorów nauki duchowej" istnieje dusza, reinkarnacja jest faktem oraz że istnieje Dusza Najwyższa – Bóg.

Chciałbym wiedzieć, na podstawie jakiego obiektywnego dowodu ci tak zwani profesorowie wypowiadają to fantastyczne stwierdzenie. Według tych dwóch autorów, życie poprzedza materię. Mówią oni: "Życie nie powstało z połączenia substancji chemicznych, jak chcieliby to nam wpoić niektórzy naukowcy. W istocie to życie jest źródłem materii".

Głównym źródłem życia na Ziemi jest Słońce. Energia słoneczna zostaje utrwalona w roślinach zielonych, kiedy światło słoneczne zostaje przemienione w energię chemiczną przez łańcuch reakcji zwany fotosyntezą. Organizmy nie będące roślinami otrzymują swą energię przez spożywanie roślin zielonych albo organizmów żywiących się takimi roślinami. Tego typu substancje pokarmowe służą za paliwo, dostarczając organizmom energii życia. Energia zawarta w pokarmach zostaje wyzwolona jako energia życia przez powolne utlenianie zachodzące w procesie oddychania.

Dasa i Swami mówią, że naukowcy – ze swymi niedoskonałymi zmysłami – nie są w stanie zrozumieć rzeczywistości tak, jak mogą to zrobić "uczeni duchowi". Czy zmysły tych pseudonaukowców są bardziej sprawne od zmysłów prawdziwych uczonych? A może ci tak zwani uczeni duchowi posiadają jakąś inną formę percepcji poza percepcją zmysłową?

Wiedzy i oświecenia nie można zdobyć przez medytację, która jest jedynie pewną formą autohipnozy.

Dasa i Swami pytają, czy naukowcy mogą sprawić, by z plastikowego jajka wykluł się kurczak.

Nie wiem, czy są świadomi tego, że naukowcy stworzyli ponad dziesięć pierwiastków, takich jak ferm, pluton i ajnsztajn, których Bóg nie mógł stworzyć, ponieważ nie znał technologii potrzebnej do ich wytworzenia. Czy ci dwaj ludzie są świadomi sukcesu uczonego ze Śri Lanki, dr Cyrilla Ponnamperuma, i hinduskiego uczonego, dr Bal Gobind Khorana, laureata Nagrody Nobla, którzy z martwych substancji dokonali syntezy aminokwasów, składników żywej protoplazmy, imitując warunki, jakie panowały w pierwotnej atmosferze Ziemi? Czy wiedzą o tym, że wykorzystując ludzkie komórki jajowe i plemniki dokonano zapłodnienia w probówkach i że płód rozwijał się w sztucznym łonie, albo w łonie wynajętej kobiety?

Spośród zwierząt, które rozwinęły się na tej planecie, człowiek jest jedynym, które uczyniło postęp we wszystkich sferach swej działalności. Człowiek osiągnął to dzięki swej wiedzy i nauce. Podczas gdy wszystkie organizmy żyją tak samo, jak żyli ich przodkowie przed milionami lat, tylko człowiek uczynił postęp z etapu człowieka jaskiniowego do obecnego etapu człowieka przestrzeni, i dokonał tego dzięki wykorzystaniu nauki i technologii, a nie dzięki pomocy jakiegoś Boga czy wiedzy otrzymanej z jakiegokolwiek pisma świętego!

Postęp w naukach medycznych i opiece społecznej pozwala przetrwać coraz większej ilości osób nieprzystosowanych, które wydają na świat coraz więcej takich osób jako przyszłych obywateli. Choć osiągnięto cel krótkoterminowy, to długoterminowy jest zagrożony. Przyszłe rządy nie będą pozwalały, by osoby nieprzystosowane wydawały na świat podobne im dzieci tylko dlatego, że "życie pochodzi od Duszy Najwyższej".

Wyjątkowa zdolność człowieka, jaką jest myślenie twórcze, przyczyniła się do jego sukcesu w walce z prawami natury. Wysoce rozwinięte przedmózgowie oraz bardzo pozwijana kora mózgowa pomogły mu myśleć w sposób twórczy. Naukowcy z reguły są ludźmi myślącymi obiektywnie, ponieważ opierają swe sądy na wiedzy doświadczalnej. Z drugiej zaś strony mistycy i wizjonerzy, ci tak zwani uczeni Dasa i Swamiego, budują swe przekonania na podstawie subiektywnej percepcji. Książki z dziedziny chemii, fizyki, matematyki, geografii, historii, geologii, antropologii, paleontologii, inżynierii, medycyny, astronomii itd. są produktami ludzi myślących obiektywnie. Z drugiej strony, książki takie jak Baśnie tysiąca i jednej nocy, Podróże Guliwera, bajki, Mahabharata, Ramayana, Biblia, Koran, Wędrówki pielgrzyma, historie Jataki, astrologia, chiromancja, numerologia, teologia, demonologia itd., są wytworami ludzi myślących subiektywnie. Podczas gdy te pierwsze dotyczą rzeczywistości, te drugie zajmują się fikcją.

A oto niektóre z cudownych osiągnięć rodzaju ludzkiego w ostatnich latach: wyzwolenie energii atomowej, podróże kosmiczne, lądowanie na Księżycu, przeszczepianie organów cielesnych, komunikacja satelitarna itd. Wszystko to zostało osiągnięte dzięki nauce. Obłąkani intelektualiści są zdolni do rozwodzenia się na temat swych halucynacji i często stają się założycielami i głosicielami różnego rodzaju kultów religijnych.

Dr Abraham T. Kovoor

 

Sunday Times
4 września 1977 roku

Wyzwanie jest nadal aktualne
[Śrila Hamsaduta Swami]

Należy tutaj przede wszystkim zauważyć, że dr Kovoor postąpił dokładnie tak, jak to przepowiedziałem w swoim ostatnim artykule – mianowicie, zalał czytelnika potokiem słów, aby uniknąć głównego problemu, tj.: jeśli życie powstało przypadkiem na drodze kombinacji substancji biochemicznych, jak twierdzą niektórzy naukowcy, to czy uczony Kovoor, po otrzymaniu odpowiednich substancji chemicznych, może je ożywić?

Zamiast na to odpowiedzieć, sprytnie napisał: "Naukowcy stworzyli ponad dziesięć pierwiastków, takich jak ferm, pluton i ajnsztajn".

Jednakże pierwiastkom daleko do żywych istot. Dr Kovoor mówi, że dr Cyril Ponnamperuma i dr Bal Gobind Khorana, laureat Nagrody Nobla, uzyskali w wyniku syntezy składniki żywej protoplazmy. Jeśli jest to faktem, to dlaczego dr Kovoor nie stawił czoła wyzwaniu i nie stworzył życia z tych składników? Moje wyzwanie jest nadal aktualne.

Jeśli zaś chodzi o inkubację niemowlęcia w probówce, to można tego dokonać tylko wtedy, kiedy weźmie się spermę żywego mężczyzny i komórkę jajową żywej kobiety. Innymi słowy, ci tak zwani naukowcy nie są w stanie stworzyć nasienia życia koniecznego do wyprodukowania dziecka w probówce. Na czym więc polega ich zasługa, jeśli wyprodukują dziecko w probówce? Bóg codziennie produkuje miliony dzieci w probówce natury, w łonie. A naukowcy ze swej strony przez usuwanie ciąży zabijają tysiące dzieci w łonach kobiet i nazywają to "postępem naukowym".

Stwierdzenie dr Kovoora, że naukowcy są "ludźmi myślącymi obiektywnie, ponieważ opierają swe sądy na wiedzy doświadczalnej", tylko podkreśla nasze twierdzenie, że dusza jest poza zasięgiem poznania ograniczonych zmysłów. Dlatego do tego zagadnienia trzeba podejść w zupełnie inny sposób. Doświadczalny z definicji znaczy "oparty na obserwacji i eksperymencie". Obserwacje i eksperymenty prowadzi się przy użyciu ograniczonych zmysłów i dlatego sformułowane na ich podstawie wnioski są w naturalny sposób ograniczone i niedoskonałe. Tak więc w rzeczywistości zagadnienie duszy i istnienia Boga wykracza daleko poza przedmiot badań dr Kovoora. Dlaczego więc jest tak uparty? To przecież kwestia zdrowego rozsądku i każdy to może zrozumieć.

Dr Kovoor mówi: "Wyjątkowa zdolność człowieka, jaką jest myślenie twórcze, przyczyniła się do jego sukcesu w walce z prawami natury". Jest to niedorzeczność, na jaką może pozwolić sobie tylko głupiec. Natura wszystkich zmusza do doświadczenia starości, chorób i ostatecznie śmierci. Natura pod postacią wszechpochłaniającej śmierci ściąga ze sceny życia nawet najpotężniejszych zdobywców. Czy dr Kovoor będzie pierwszą żywą istotą w historii, która nie umrze? Zobaczymy.

W końcu dr Kovoor mówi: "A oto niektóre z cudownych osiągnięć rodzaju ludzkiego w ostatnich latach: wyzwolenie energii atomowej, podróże kosmiczne, lądowanie na Księżycu" itd. Wszyscy wiedzą, że pierwszą rzeczą, którą zrobili nasi wielcy naukowcy po wynalezieniu energii atomowej, było zbudowanie bomby atomowej, natychmiastowe zrzucenie jej na Japonię i unicestwienie w oka mgnieniu dziesiątek tysięcy niewinnych ofiar. Doprawdy, cudowne osiągnięcie.

Kosztem wielu miliardów dolarów oraz lat badań i ciężkiej pracy, naukowcy rzekomo udali się na Księżyc. Oczywiście, wszystko, co "przywieźli z powrotem", to kilka niewyraźnych fotografii, garstka skał i rewelacja, że Księżyc jest pustkowiem. A teraz chcą więcej pieniędzy, by udać się na Marsa. Co w tym takiego cudownego? To zupełny obłęd. Na naszej planecie miliony ludzi nie mają jedzenia, dachu nad głową i podstawowego wykształcenia. Naukowcy byliby bardziej godni zaufania, gdyby – zamiast wydawać miliardy dolarów na przywiezienie paru skałek z Księżyca – wykorzystali ciężko zapracowane pieniądze podatnika do polepszenia jego własnego losu na Ziemi. Skały są skałami, bez względu na to, czy pochodzą z Chin, z Księżyca czy z Marsa. A może nauka potrafi przemienić je w chleb i ser przez zastosowanie jakichś substancji chemicznych?

Następnie – aby dojść do sedna sprawy – dr Kovoor pyta, na jakich obiektywnych podstawach wypowiadamy te fantastyczne stwierdzenia, że tak życie jak i materia pochodzą z życia, że istnieje dusza, że reinkarnacja jest faktem i że istnieje Dusza Najwyższa, czyli Bóg. Jest takie znane powiedzenie: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie". A więc mogę po prostu odesłać dr Kovoora do autorytatywnych, racjonalnych i całkowicie naukowych odkryć trzech badaczy, wszystkich z doktoratami, którzy są członkami Bhaktivedanta Institute. Po przestudiowaniu dowodu, który przedstawili, (Monografia numer jeden Bhaktivedanta Institute: What Is Matter and What Is Life? Monografia numer dwa: Demonstration by Information Theory That Life Cannot Arise From Matter. Monografia numer trzy: Consciousness and the Laws of Nature.) osoba będąca prawdziwym racjonalistą powinna zgodzić się z wyciągniętym przez nich wnioskiem, że źródłem życia jest tylko życie, nigdy materia.

Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka

 

Gdy artykuły te zostały wydrukowane w Sunday Times, ruch Hare Kryszna publicznie rzucił dr Kovoorowi wyzwanie, aby udowodnił swe twierdzenie, że życie powstaje na skutek przypadkowych reakcji biochemicznych. ISKCON publicznie zaoferował dr Kovoorowi 500 000 rupii (60 000 dolarów), jeśli z martwych substancji chemicznych stworzy jakąkolwiek formę życia – mysz, kota, komara czy jakiekolwiek inne łatwo dostrzegalne stworzenie. Sunday Times zamieścił następującą historię:

"Wielebny arcykapłan racjonalistów ze Śri Lanki, dr Abraham T. Kovoor, który od wielu dziesięcioleci rzucał ludziom wyzwanie, by dowiedli istnienia Boga, duszy i reinkarnacji, sam teraz otrzymał wyzwanie.

"ISKCON (Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny) rzucił obecnie wyzwanie dr Kovoorowi, aby udowodnił swoje twierdzenie, że życie powstało z materii.

"My, członkowie ruchu Hare Kryszna, otwarcie rzucamy mu wyzwanie, by przez połączenie substancji chemicznych wyprodukował jakąkolwiek formę życia, choćby komara. Jeśli nie będzie potrafił udowodnić swej teorii, powinien zamilknąć na zawsze', mówią członkowie ISKCON-u.

"Dwudziestego września o godz. 18:30 będą oczekiwali dr Kovoora w auli Ramakrishna Mission. Wstęp dla publiczności wolny".

Podczas gdy w ten sposób spór toczył się na łamach prasy, Hamsaduta Swami i dr Kovoor skrzyżowali miecze również w prywatnej korespondencji. A oto jej część.


Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
6 września 1977 roku

dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association

Drogi dr Kovoor!

Po dalszym namyśle postanowiłem napisać panu trochę więcej na temat istnienia Boga, duszy i jej reinkarnacji. Ufam, że zainteresuje to pana.

Największą chorobą toczącą umysły naukowców jest to, że nie uznają czegoś za fakt, dopóki nie zostanie to dowiedzione przy pomocy eksperymentów naukowych. Kiedy jakiś uczony wypowie pewne stwierdzenie i poprze je eksperymentami naukowymi, wszyscy są całkowicie przekonani i nikt nie zadaje żadnych pytań. Kiedy jednakże mówimy tym naukowcom o duszy, zwykle odpowiadają: "Jak można wykryć obecność duszy?" Ponieważ są przyzwyczajeni do posługiwania się urządzeniami mechanicznymi, zastanawiają się, czy duszę można wykryć przez eksperymenty naukowe. Jednakże naukowcy muszą przyznać, że nawet w sferze ich własnej nauki jest wiele faktów, których nie da się dowieść eksperymentalnie. To, że dusza istnieje, jest faktem, ale by zrozumieć jej istnienie, musimy przyjąć wiedzę od właściwej osoby – Śri Kryszny (Boga) albo Jego reprezentanta w sukcesji uczniów, mistrza duchowego.

W kręgach naukowych wszyscy wiedzą, że matematycy posługują się liczbą urojoną zwaną "i", która jest pierwiastkiem kwadratowym z minus jeden (~=i). Liczba ta nie występuje między liczbami naturalnymi (1, 2, 3, itd.). Jednakże ważne gałęzie matematyki, np. teoria funkcji analitycznych, opierają się na pojęciu jednostki urojonej. Bez pomocy tego działu matematyki niemożliwe jest wyjaśnienie różnych złożonych teorii i rozwiązanie różnych zagadnień. A zatem nie można zaprzeczyć istnieniu tej liczby; jednak nie ma żadnego eksperymentu, który by dowiódł jej istnienia. Podobnie, naukowcy w dziedzinie mechaniki kwantowej również wykorzystują różne modele pojęciowe – np. zespół cząstek – by wyjaśnić swoje teorie i argumenty. Wszystkie one wykraczają poza zakres nauki eksperymentalnej. Jeśli naukowcy przyjmują te urojone i pojęciowe modele, to czemu sprawia im trudność przyjęcie doskonałej wiedzy danej przez Pana Krysznę, największego uczonego?

Inną teorią naukową wykraczającą poza zakres nauki eksperymentalnej jest zasada nieoznaczoności Heisenberga. Zgodnie z tą zasadą niemożliwością jest jednoczesne określenie położenia i pędu danego obiektu. W języku matematyki określa się to w ten sposób, że iloczyn nieokreśloności położenia cząstki i nieokreśloności pędu (iloczyn masy i prędkości) nie może być mniejszy niż stała Plancka. Zasady tej nie są w stanie udowodnić żadne istniejące metody eksperymentalne. Jednakże uczeni na całym świecie przyjmują to stwierdzenie za fakt, wiedząc, że przeprowadzenie dowodu eksperymentalnego wykracza poza ich możliwości. I podobnie, nie istnieje żaden eksperyment naukowy dowodzący trzeciego prawa termodynamiki. Prawo to, jak sformułował je Planck, oznajmia, że entropia idealnego kryształu w temperaturze zera bezwzględnego równa się zero. W rzeczywistości nie ma żadnego sposobu, by bezpośrednio zmierzyć entropie ciał w temperaturze zera bezwzględnego. Dlatego udowodnienie tego prawa wykracza poza możliwości nauki eksperymentalnej.

Trzeba również zauważyć, że tak zwane teorie naukowe ciągle się zmieniają. Na przykład, na początku wieku dziewiętnastego (w roku 1808), rozwijając swą teorię atomową, John Dalton oznajmił, że atomów nie można podzielić na mniejsze części. Jednakże pod koniec wieku dziewiętnastego i na początku dwudziestego odkryto, że atomowej teorii Daltona nie można już dłużej uważać za obowiązującą. Zaobserwowano, że atomy można dalej podzielić na cząstki elementarne, takie jak elektrony, protony i neutrony Odkryto również, że niektóre atomy mogą emitować cząsteczki alfa i beta, w ten sposób wytwarzając nowe atomy, itd. W istocie rezultatem tych odkryć są tak zwane bomby nuklearne. Podobnie, w wieku osiemnastym i dziewiętnastym mechanika Newtona miała niezwykły wpływ na umysły naukowców, ponieważ można ją było zastosować do fizycznych obiektów materialnych. Lecz na początku wieku dwudziestego, z chwilą odkrycia cząstek elementarnych, zdano sobie sprawę z tego, że mechanika Newtona nie jest w stanie opisać ruchu tych cząstek. Tak więc, aby wyjaśnić wywoływane przez nie zjawiska, rozwinięto mechanikę kwantową. Teorie te są pełne spekulacji i również się zmieniają. Tak jak zmieniają się dawne i obecne teorie naukowe, tak też – nietrudno to zrozumieć – zmieniać się będą również i przyszłe teorie naukowe.

Wszystko to jedynie dowodzi, że mózgi tych wielce poważanych naukowców są niedoskonałe i wskutek tego teorie przez nich wysuwane też będą zawsze niedoskonałe. W istocie doskonała wiedza nie ulega zmianie, ale by otrzymać tę doskonałą wiedzę, należy udać się do doskonałego źródła. Tym źródłem są Kryszna i literatura wedyjska. Oczywiście to stwierdzenie może wydać się niewiarygodnym dla naukowego mózgu, takiego jak pański, który jest przyzwyczajony do sprawdzania wszystkiego za pomocą przyrządów naukowych i tak zwanej logiki, rozsądku, dedukcji, hipotez i teorii, tym niemniej jest ono faktem. Zrozumieć to może każdy, kto ma na tyle naukowe podejście, by sprawdzić to na sobie, stosując pod przewodnictwem duszy samozrealizowanej praktyki polecane w Vedach.

W rzeczywistości proces ten jest bardzo praktyczny. Mistrz duchowy poleca proces dyscypliny duchowej, a uczeń stosuje się do niego zgodnie z otrzymanymi instrukcjami. Jeśli uczeń doświadcza przepowiedzianego rezultatu, to dochodzi do wniosku, że mistrz duchowy miał rację: Jeśli mistrz duchowy jest rzeczywiście bona fide, rezultat będzie pozytywny. Procedura ta jest całkiem podobna do postępowania uczciwego naukowca, który relacjonuje wyniki, jakie otrzymał, wraz z zastosowaną przez siebie metodą doświadczalną. Ten, kto chce sprawdzić rezultat, może osobiście przeprowadzić taki sam eksperyment. Kiedy kilku naukowców otrzyma taki sam rezultat, uznaje się daną rzecz za naukowy fakt.

Podsumowując, chciałbym zwrócić uwagę na to, że kiedy ktoś wierzy, że źródłem życia jest materia, a nie duch, jego troska o moralność znacznie się zmniejsza. Jeśli całe życie jest jedynie złożoną kombinacją przypadkowych reakcji chemicznych, i jeśli nie ma najwyższej świadomości, stwórcy i kontrolera, to jaka jest potrzeba ograniczeń moralnych? Filozofia ta nie jest czymś nowym. W starożytnej Grecji Epikur zakładał, że wszystko jest jedynie kombinacją atomów i pustki, niczym więcej. Dzisiaj słowo "epikurejczyk" określa osobę, która zainteresowana jest głównie przyjemnością czerpaną z wyśmienitego pożywienia i napoju. Wniosek jest taki, że filozofia głosząca, iż źródłem życia są przypadkowe reakcje biochemiczne, jest filozofią, która prowadzi do nieograniczonego zadowalania zmysłów, lecz w żaden sposób nie jest naukowa. Żywym przykładem tego, jak demoralizująca i występna jest ta filozofia, jest istniejąca obecnie na całym świecie praktyka usuwania ciąży. Uczy się ludzi, że płód nie jest w rzeczywistości żywą istotą, tylko bryłą martwych substancji chemicznych i to pozwala im bezlitośnie zabijać swe nienarodzone dzieci w łonach matek.

Ciekaw jestem, co pan o tym wszystkim sądzi i gotów jestem prowadzić dalszą dyskusję na te tematy, jeśli ma pan jakiekolwiek wątpliwości w tym względzie.

Mam nadzieję, że list ten zastanie pana w dobrym zdrowiu.

Z poważaniem
Hamsaduta Swami

 

Dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association
10 września 1977 roku

Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka

Drogi Panie!

Z pańskich listów wynika jasno, że nie ma sensu, abyśmy usiłowali przekonać się nawzajem, gdyż ja opieram swoją filozofię na dostępnych dowodach naukowych, podczas gdy pan opiera swoją wiarę na wątpliwych pismach zwanych Vedami.

Jeśli nalega pan, abym przeprowadził publiczną demonstrację, by uzasadnić swój pogląd, że życie powstało z martwych substancji na drodze ewolucji chemicznej, gdy zaistniały odpowiednie warunki, to ja mam równe prawo poprosić pana, aby uzasadnił pan swoje twierdzenie – demonstrując to na oczach publiczności – że "wszystko, co widzimy w stworzeniu jest dziełem Pana, i że stworzenie dokonuje się w każdej chwili". Dopóki wy nie nakłonicie swego "Pana", aby to zademonstrował, to nie możecie oczekiwać, bym ja przeprowadził jednostronny pokaz.

Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że wszechświat jest tylko materią i energią w czasie i przestrzeni. Problem stwórcy nie istnieje, ponieważ materia, energia, przestrzeń i czas nie mają ani początku, ani końca. Różne formy organizmów ziemskich – tak wymarłe, jak i nadal istniejące – są produktami trwającej miliony lat ewolucji biologicznej makrocząsteczek białka, które zostały uformowane na Ziemi w rezultacie ewolucji chemicznej, gdy zaistniały sprzyjające ku temu warunki.

Czy może mi pan powiedzieć, kto stworzył waszego "Pana" i gdzie przebywał on przed stworzeniem wszechświata?

Z poważaniem,
poszukujący prawdy
dr Abraham T. Kovoor

 

Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
15 września 1977 roku

dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association

Drogi dr Kovoor!

Otrzymałem pański list z 10 września 1977 roku i uważnie przeczytałem jego treść.

Jeśli sądzi pan, że nie ma sensu przekonywać się nawzajem o swych punktach widzenia, to jakie znaczenie ma pańska nauka, racjonalizm i poszukiwanie prawdy? W zakończeniu swego listu napisał pan: "poszukujący prawdy", co sugeruje, że jeszcze jej pan nie znalazł. Na tym polega pański błąd. Jeszcze nie znalazł pan prawdy, jednakże pozuje pan na osobę, która posiada wiedzę o prawdzie i z tej pozycji pan przemawia.

Pierwszy aforyzm Vedanta-sutry brzmi: athato brahma-jijnasa – "W ludzkiej formie życia należy dociekać, czym jest Prawda Absolutna, czyli Bóg". Nie wie pan, czym jest Bóg, jednakże napisał pan: "Kwestia stwórcy nie istnieje. (...) Różne formy organizmów ziemskich – tak wymarłe, jak i nadal istniejące – są produktami trwającej miliony lat ewolucji biologicznej makrocząsteczek białka, które zostały uformowane na Ziemi w rezultacie ewolucji chemicznej, gdy zaistniały sprzyjające ku temu warunki". Czyli, używając prostego języka, chce pan powiedzieć, że życie jest rezultatem przypadkowych reakcji biochemicznych. Jeśli więc jest to faktem – i jeśli przez to stwierdzenie chce pan ustanowić swoją wiarygodność jako racjonalista, uczony i poszukiwacz prawdy – to dlaczego nadal nie jest pan w stanie połączyć i ożywić pewnych substancji chemicznych, do zrobienia czego nakłaniałem pana już wielokrotnie?

Mówi pan, że pańska filozofia oparta jest na "istniejących dowodach naukowych". Więc gdzie jest naukowy dowód na to, że życie powstało z substancji chemicznych? Niech pan zmiesza te substancje i dowiedzie tego! Mówi pan: "Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że wszechświat jest tylko materią i energią w czasie i przestrzeni". Skąd wzięła się ta materia, energia, czas i przestrzeń? Nie podając żadnej przyczyny czy dowodu, oznajmia pan: "Kwestia stwórcy nie istnieje, ponieważ materia, energia, czas i przestrzeń nie mają ani początku, ani końca". A następnie pyta mnie pan: "Kto stworzył waszego 'Pana' i gdzie przebywał On przed stworzeniem wszechświata?" Pańskie stwierdzenia są pełne sprzeczności. Najpierw mówi pan, że materia, energia, czas i przestrzeń nie mają ani początku, ani końca, a następnie pyta mnie, gdzie przebywał Pan przed stworzeniem wszechświata. To oczywista sprzeczność. To dowodzi, że nadal ma pan jeszcze długą dragę przed sobą w swym poszukiwaniu prawdy.

Poszukiwanie to dobiega końca, kiedy przyjmuje się wiedzę z Ved. W istocie Vedanta znaczy "ostateczna wiedza".

Zamiast dostarczyć dowodu, który by potwierdził pańskie fantastyczne stwierdzenia, stara się pan uniknąć prawdziwego tematu rzucając z kolei wyzwanie Bogu, żeby stworzył życie. Tego rodzaju taktyka przypomina postępowanie nędzarza, który – postawiony przed sądem, by wykazał, jakie jest źródło jego dochodu – rzuca wyzwanie rządowi, żeby najpierw wyjaśnił, jakie jest jego źródło dochodu. Takie wyzwanie najprawdopodobniej nie zostałoby przyjęte.

Według prawa rzymskiego, greckiego, brytyjskiego, amerykańskiego i międzynarodowego, dostarczenie dowodu jest obowiązkiem powoda – tego, który oskarża – a nie pozwanego. Zarzuca pan Vedom, że są pismami wątpliwej wartości, i mówi, że Bóg jest fikcją, a ci, którzy są wyznawcami Boga i Ved, są osobami chorymi psychicznie, głupimi, naiwnymi i dogmatycznymi fanatykami. Ale obowiązek dostarczenia dowodu spoczywa na panu. Nie podając żadnej przyczyny czy dowodu, mówi pan: "Problem stwórcy nie istnieje (...) wszystko jest kwestią przypadkowych reakcji biochemicznych". Czy mam to ślepo zaakceptować? Spoczywa na panu obowiązek. Niech pan zmiesza substancje chemiczne i stworzy życie. Na tym polega nauka. Ale żaden naukowiec nie jest w stanie wytworzyć z substancji chemicznych nawet głupiego komara. Z tego wynika, że to nie my, lecz pan może być umysłowo chory oraz głupi, naiwny, dogmatyczny i całkowicie fanatyczny.

Naukowcy chcą zdyskredytować Vedy mówiąc, że są one pismami przesądnych ludów pierwotnych. Ale co to za ludzie pierwotni, którzy pisali językiem posiadającym tak doskonałą gramatykę, kompozycję, poezję i miarę wierszową, że naukowcy potrzebują dwunastu lat na opanowanie samej tylko gramatyki? Co to za ludzie pierwotni, którzy tysiące lat temu sformułowali jednostki czasowe poczynając od jednej dziesięciotysięcznej sekundy, aż do kompletnego czasu trwania wszechświata? Co to za ludzie pierwotni, którzy tysiące lat temu byli w stanie opisać wszystkie planety, które naukowcy dopiero niedawno odkryli? Jaki współczesny naukowiec może tak doskonale opisać proces poczęcia w łonie, jak to zrobili tysiące lat temu tak zwani wedyjscy ludzie pierwotni? Jak ci niecywilizowani tubylcy mogli sklasyfikować i wyliczyć w Vedach wszystkie różnorodne gatunki życia w liczbie 8 400 000? Jakim sposobem Vedy, które rzekomo są wątpliwej wartości pismami niecywilizowanych ludzi pierwotnych, zawierają metodyczne informacje dotyczące takich dziedzin, jak: muzyka, medycyna, sztuka, polityka, architektura, sztuka wojenna i psychologia? Jakim sposobem niecywilizowani tubylcy mogli w ogóle znać sztukę pisania i czytania, nie wspominając już o opisaniu atomu i energii atomowej? Jakim sposobem mogli opisać orbity planet, ich wielkość, zaćmienia oraz rozmiar wszechświata, i jak mogli opisać duszę i Duszę Najwyższą, Boga?

Jeśli Kryszna jest Bogiem hinduskich tubylców, to dlaczego taki naukowiec jak Oppenheimer uważnie przestudiował wypowiedzianą przez Niego Bhagavad-gitę? Dlaczego Einstein, Schopenhauer, Kant, Hegel, Emerson, Thoreau, Schweitzer, i wielu naukowców, którzy mają większe znaczenie i są bardziej wybitni niż pan, czytało literaturę wedyjską – szczególnie Bhagavad-gitę – jeśli książki te pełne są przesądów i obłąkanych idei niecywilizowanych ludzi pierwotnych? A co z pana za autorytet? Czy przewyższa pan Boga? Czy myśli pan, że ci wszyscy bardzo wykształceni i szanowani ludzie byli głupcami i draniami nie mającymi lepszego zajęcia niż trwonienie swego wartościowego czasu na czytanie pism niecywilizowanych tubylców? Czy może raczej Vedy są księgami wiedzy oryginalnie danymi przez Boga na początku stworzenia, które zostały zachowane i przekazywane są w wedyjskiej tradycji sukcesji uczniów, o której pan niestety nic nie wie?

Jako uczony dobrze by pan zrobił poświęcając trochę czasu na szczere, merytoryczne przestudiowanie Ved, bez uprzedzeń wypływających z ograniczonych, niedoskonałych spekulacji i eksperymentów.

Czy ktoś opowiada się za, czy przeciwko istnieniu Boga, centralnym punktem jest Bóg. Mówi pan: "Mam nadzieję, że rozumie pan, iż nauka nie ma w zwyczaju dowodzenia czegoś, co nie istnieje". Ale widzimy, że tak zwany naukowiec zadaje sobie wiele trudu, aby dowieść nieistnienia Boga. Jeśli Bóg nie istnieje, to po co zawracać sobie Nim głowę? Zgodnie z zasadami logiki nie można pojąć rzeczy, która nie istnieje. A jeśli nieistniejąca rzecz jest niepojęta, to czy ma sens dyskutowanie o niej, bez względu na to, czy pozytywnie czy negatywnie?

Jest to osobliwe szaleństwo wielu tak zwanych naukowców, że nie są w stanie zostawić w spokoju tematu Boga, który według nich nie istnieje. Widzimy, że całym celem ich naukowych poszukiwań jest usprawiedliwienie swego buntu przeciwko autorytetowi Boga i pismom świętym, przez usiłowanie znalezienia alternatywnej przyczyny oraz źródła życia i stworzenia. Chociaż naukowcy ci chcieliby wierzyć, że życie powstało z martwych substancji chemicznych, nikt nigdy nie zaobserwował takiego zjawiska. Dlatego nauka oparta na takich wierzeniach może być jedynie nauką łotrów i głupców.

Wyzwanie rzucone przeze mnie panu czy któremukolwiek uczonemu utrzymującemu, że życie powstało z substancji chemicznych, jest nadal aktualne: zmieszajcie te substancje chemiczne i stwórzcie życie. Dlaczego nie możecie tego zrobić? Mówicie: "To jest tak, a to jest tak", więc dlaczego nie możecie stworzyć życia? Światło słoneczne jest dostępne, mamy tu ziemię, wodę, powietrze, ogień i wszystkie inne składniki, a Bóg stwarza życie. Jeśli przewyższacie Boga, to dlaczego nie możecie czegoś stworzyć? Jaki jest pożytek z waszego gadania, jeśli nie możecie stworzyć życia? Ani też nie możecie zapobiec starości, chorobom i śmierci. Wasze przemowy są tylko czczą gadaniną. Nie jesteście w stanie dokonać niczego, a mimo to mówicie, że życie powstało z substancji chemicznych. Wy jesteście gadającymi uczonymi, a ja uczonym-praktykiem. Weźcie odpowiednie substancje chemiczne i uwolnijcie się od starości, chorób i śmierci. Poprosiłem was, abyście stworzyli jajko. Gdzie ono jest? Kura jest lepszym uczonym niż pan, ponieważ składa jajko i w ciągu miesiąca produkuje następnego kurczaka. Tak więc kura ma większe znaczenie niż pan. Kury produkują życie, lecz pan nie potrafi stworzyć niczego poza czczymi słowami.

W służbie dla Kryszny,
Hamsaduta Swami

 

Po rzuconym wyzwaniu, aby publicznie zademonstrował, że jest w stanie stworzyć życie, dr Kovoor nie stawił się na spotkanie mówiąc, że nie czuje się zobowiązany demonstrować swych umiejętności stworzenia życia, dopóki Bóg osobiście nie pojawi się i nie wykaże się tym samym. Gazeta Times poinformowała o tym w artykule zatytułowanym: "Zakłopotany Kovoor zrzuca odpowiedzialność na innych". Po tym Hamsaduta Swami wysłał do dr Kovoora swój ostatni list.

Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
21 września 1977 roku

Dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association

Drogi dr Kovoor!

Chciał pan wywyższyć się nad Boga, lecz wielbiciele Boga pokonali pana, jak to słusznie zauważono w gazecie. Pewien jestem, że czytelnicy również zostali oświeceni w sprawie teorii mówiącej, że życie powstało z substancji chemicznych.

Może zainteresuje pana to, że jest pan pierwszym w świecie tak zwanym uczonym, któremu ISKCON oficjalnie rzucił wyzwanie, i również pierwszym całkowicie zdemaskowanym na łamach prasy. Pański przypadek stanowi punkt zwrotny w historii. Ponieważ życie duchowe w przeważającej części społeczności duchowych wymarło dawno temu, w obecnym wieku praktycznie nikt nie jest w stanie właściwie przedstawić teistycznego punktu widzenia. Jednakże Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny prezentuje yuga-dharmę, prawdziwie naukową ścieżkę religijną dla obecnej epoki: doskonale naucza i przestrzega religii wedyjskiej. Oczywiście, każdy ruch religijny uważa się za autentyczny, lecz musimy nauczyć się odróżniać to, co autentyczne od tego, co oszukańcze. Pański błąd polega na tym, że ponieważ wielokrotnie doznał pan zawodu spotykając oszustów podających się za osoby duchowe, przedwcześnie doszedł pan do wniosku, że wszystkie religie są fałszywe. Chce pan napiętnować Boga i religię jako oszukańcze, ale oszustwo można zrozumieć tylko w zestawieniu z prawdą. O tym jednak pan nie wie. Nie wie pan, co jest tą autentyczną rzeczą.

Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy naukowcy są oszustami, ale stanowczo twierdzę, że pan – czy ktokolwiek, kto utrzymuje, że życie powstało z martwej materii – jest definitywnie głupcem albo oszustem. W istocie jest pan i jednym, i drugim, jako że uparcie trzyma się pan niemądrej koncepcji, że źródłem życia są substancje chemiczne. Jaka jest różnica pomiędzy pańską teorią a teorią alchemików, którzy próbowali (bez powodzenia) wyprodukować złoto z substancji chemicznych? Współczesny naukowiec szydzi z alchemików – jednakże zamierza stworzyć życie z substancji chemicznych. Czyż nie jest to szczyt głupoty? Nadal jestem gotów dać się przekonać, że życie powstało z substancji chemicznych, jeśli potrafi pan to udowodnić stwarzając życie z tych substancji.

Teraz jest pan niemal u kresu życia, i może w chwili śmierci, kiedy przyjdą po pańską duszę wysłannicy śmierci, przypomni pan sobie to wszystko i wszystko zrozumie. Lecz wtedy będzie za późno, gdyż zostanie pan wyciągnięty z ciała, aby powtórzyć życie materialnego zmagania się z losem w postaci narodzin, śmierci, starości i chorób. Lecz jeśli ktoś po prostu intonuje Hare Kryszna, może tego uniknąć. Mam nadzieję, że pan to zrobi.

Hamsaduta Swami

(Przypis wydawcy: Dr Abraham T. Kovoor zmarł 18 września 1978 roku na Śri Lance. Chociaż walczył z rakiem, zmarł na atak serca.)