Rozdział 17
Wyzwanie
Dr Abraham T. Kovoor jest przewodniczącym oddziału
Stowarzyszenia Racjonalistów na Śri Lance, organizacji, której głównym celem
jest wykazanie, że Bóg i dusza nie istnieją. 14 sierpnia 1977 roku Sunday
Times, wydawany w Colombo (Śri Lanka), opublikował artykuł dr Kovoora,
zatytułowany: "Czy istnieje życie po śmierci?" W artykule tym dr
Kovoor twierdzi, że życie jest jedynie kompleksem procesów chemicznych
i że dusza nie może przeżyć śmierci, ponieważ w rzeczywistości nie ma
czegoś takiego jak dusza. Artykuł ten zapoczątkował ożywioną dyskusję, zarówno
na łamach Sunday Times, jak też listowną, pomiędzy dr Kovoorem,
a członkami ośrodka Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny na
Śri Lance. Tutaj zamieszczamy artykuły z Sunday Times, jak również część
korespondencji listownej.
Sunday Times
21 sierpnia 1977 roku
Takie odkrycie nie leży w mocy dr Kovoora
[Śrila Hamsaduta Swami i Mahakanta das]
Chociaż dr Kovoor i ludzie jego pokroju szczycą się swoją wiedzą,
niniejszym chcielibyśmy wykazać – dla dobra czytelników, którzy nie są biegli
w sofistyce – że ludzie tacy jak dr Kovoor, którzy pozują na obrońców
logiki, rozsądku i postępu nauki, są na tonącym okręcie, kiedy mieszają
się w sprawy, które leżą poza zasięgiem ich ograniczonych zmysłów. Dotyczy
to zwłaszcza kwestii życia po śmierci.
Już pierwsza linijka artykułu brzmi następująco: "Nie sądzę, aby moje
życie było ulokowane w określonym miejscu mego ciała". To
stwierdzenie, jak również następne – "Nie wierzę, abym miał duszę, która
przeżyje mą śmierć" -dowodzą, że stanowisko, jakie zajął, opiera się na
bardzo kruchych podstawach. W całym artykule dr Kovoor wyraża swoje
poglądy, wierzenia i opinie na temat, który leży całkowicie poza zasięgiem
jego obserwacji i próbuje podawać te urojone spekulacje jako niezawodne
prawdy naukowe.
Z całym szacunkiem należnym dr Kovoorowi chciałbym wykazać, że proces
bezpośredniej percepcji zmysłowej – na którym to opierając się wypowiedział tak
wiele stwierdzeń na temat życia po śmierci – jest całkowicie ograniczony
i niedoskonały.
Zastanówmy się, na przykład, nad oczami. Funkcjonują one tylko
w określonych warunkach: kiedy nie ma światła, nie mogę ujrzeć własnej
ręki, nawet jeśli przybliżę ją do twarzy. Nie możemy zobaczyć tego, co znajduje
się najbliżej oka – powieki – ani też tego, co jest najdalej – granic wszechświata.
Nasze oczy są w istocie niedoskonałe. Ograniczone są również zmysły
dotyku, smaku i powonienia i niedoskonały jest także umysł. Zatem
wszelkie wnioski oparte na niedoskonałej percepcji zmysłowej muszą być
niedoskonałe.
Badania, eksperymenty i spekulacje prowadzone w oparciu
o niedoskonałą percepcję zmysłową są bez znaczenia, gdy zostają
zastosowane w sytuacjach będących poza jej zasięgiem. Próba zastosowania
percepcji zmysłowej w takich przypadkach przypomina usiłowania dziecka
chcącego dowiedzieć się, kto jest jego ojcem, przez pytanie każdego mężczyzny
na świecie, co – mówiąc łagodnie – jest niedorzecznością. Aby dowiedzieć się,
kto jest naszym ojcem, musimy uznać autorytet matki – nie ma na to innego
sposobu. Ponieważ nikt nie może zobaczyć swego ojca w chwili poczęcia,
należy przyjąć wersję matki. Każdy rozsądny człowiek musi się z tym
zgodzić.
Co się tyczy duszy i reinkarnacji, dr Kovoor pisze: "Nie mam żadnego
uzasadnionego powodu czy dowodu, aby w to wierzyć". Stwierdzenie to
dowodzi tylko, że proces bezpośredniej percepcji zmysłowej jest ograniczony
i niedoskonały, dlatego też nie daje żadnych rezultatów, gdy zastosujemy
go do spraw wykraczających poza jego zasięg. Dr Kovoor znalazłby się na
bardziej bezpiecznej pozycji i byłby bardziej wierny swej zawodowej etyce,
gdyby – zamiast niemądrze oznajmiać: "Nie wierzę, abym miał duszę, która
przeżyje mą śmierć" – przyznał po prostu, że poradzenie sobie z tym
tematem wykracza poza jego możliwości czy kompetencje. Dusza istnieje, jej
ponowne narodziny są faktem, i istnieje również Dusza Najwyższa-Bóg.
Powinniśmy tu jednak zauważyć, że ponieważ dusza definitywnie różni się od
materii, to metody nauki materialnej zawodzą, kiedy próbuje się je zastosować
w celu zrozumienia istnienia i natury duszy.
Nie oznacza to jednak, że temat ten jest pozostawiony tak dzisiaj modnym
przypadkowym spekulacjom i opiniom. Tak jak istnieje nauka materialna,
która zajmuje się zjawiskami materialnymi, podobnie istnieje też naukowy proces
duchowy, który pozwala tym, którzy go praktykują, przełamać barierę materii
fizycznej i subtelnej oraz bezpośrednio doświadczyć prawdy o duszy,
jej ponownych narodzinach i jej związku z Bogiem, Duszą Najwyższą.
Prawdziwy uczony nigdy pochopnie nie oznajmiłby: "Nie wierzę, abym miał
duszę, która przeżyje mą śmierć". Raczej z entuzjazmem przyjąłby
standardową metodę akceptowaną przez szanowanych i uznanych ludzi nauki
duchowej. Taki naukowiec i szczery poszukiwacz prawdy, w interesie
nauki, poddałby się temu procesowi i uczynił siebie przedmiotem doświadczenia.
Dopiero po wypróbowaniu wszystkich praktyk i metod na sobie samym pod
przewodnictwem autoryzowanego profesora nauki duchowej, ośmieliłby się wydać
sąd na omawiany przez nas temat. Teoria, obserwacja i doświadczenie są
prawdziwymi metodami nauki, i znajdują swe zastosowanie również
w nauce duchowej.
Życie nie powstało z połączenia substancji chemicznych, jak chcieliby to
nam wpoić niektórzy naukowcy. W istocie to życie jest źródłem materii.
Żywy mężczyzna i żywa kobieta połączeni w związku seksualnym są
przyczyną powstania żywego dziecka. Martwy mężczyzna i martwa kobieta nie
mają mocy stworzenia żywego potomstwa. Żyjące drzewo ma moc wydania owocu; ale
martwe drzewo jej nie ma. Różnicę pomiędzy życiem a śmiercią stanowi
dusza, która została opisana w Bhagavad-gicie jako energia wyższa (para
prakrti). I to ta wyższa energia manifestuje wszelkie zjawiska, których
doświadczamy.
Jeśli życie jest tylko przejawem połączenia substancji chemicznych, jak
sugerują niektórzy naukowcy, to dlaczego nie mogą wstrzyknąć życiodajnych
substancji chemicznych do martwego ciała i spowodować, aby człowiek żył
wiecznie? Jeśli damy naukowcom chemiczne składniki materialnego ciała, dlaczego
nie są w stanie połączyć ich i ożywić?
Gdyby zadać tego typu pytania materialistycznym naukowcom, odpowiedzą:
"Próbujemy. Zrobimy to w przyszłości". Ale to nie nauka. To
blef.
Naukowcy dumnie oznajmiają: "Dusza nie istnieje. Boga nie ma. Wszystko
powstało przez przypadek". Ale gdy prosimy ich, by zrobili coś
konkretnego, co potwierdziłoby to twierdzenie, mogą ofiarować nam tylko
postdatowany czek: "Próbujemy. Zrobimy to w przyszłości". Dr
Kovoor, będąc typowym materialistycznym naukowcem, ucieka się do tego samego
oszustwa, kiedy mówi: "Bliscy jesteśmy chwili, kiedy człowiek wykorzysta
swą zaawansowaną wiedzę genetyczną, aby polepszyć jakość swego gatunku".
A oto moje wyzwanie dla dr Kovoora. Niech wstrzyknie odpowiednie substancje
chemiczne martwemu ciału i przywróci mu życie. Albo niech wstrzyknie
odpowiednie substancje chemiczne samemu sobie, aby zapobiec własnej śmierci
i przywrócić swemu staremu i zniszczonemu ciału jego młodzieńcze
piękno.
Jeśli zadanie to przerasta jego możliwości, to może potrafi stworzyć jakąś
prostą formę życia, np. komara czy pluskwę. Lepiej jednak, aby ponownie
połączył substancje chemiczne modliszki, której ściął głowę (jak to opisuje
w swoim artykule), i przywrócił jej życie. A może nauka dr
Kovoora jest tylko jednokierunkową drogą zmierzającą do zniszczenia życia?
Możliwe, że nauka jeszcze nie jest w stanie wytworzyć życia jako gotowego
produktu w procesie jednostopniowym. Jeśli tak, to niech dr Kovoor zrobi
po prostu plastikowe jajko, wstrzyknie do niego żółte i białe substancje
chemiczne, podda je procesowi inkubacji i w ten sposób wyprodukuje choćby
jednego kurczaka, który znosiłby dalsze jajka i produkował coraz więcej
kurczaków.
Jeśli i to zadanie jest za trudne dla dr Kovoora, to może przez połączenie
substancji chemicznych mógłby wyprodukować choćby kroplę mleka czy ziarnko
ryżu. Wtedy będziemy mogli traktować go poważnie.
Oczywiście, każdy wie, że tego typu zadania są niemożliwe do wykonania nawet
dla najpotężniejszego tak zwanego uczonego. W następnej prezentacji dr
Kovoor niewątpliwie zaleje czytelnika potokiem słów, aby przesłonić zwodniczość
swych argumentów. Ale jego idea będzie taka: "Zrobimy to
w przyszłości. Próbujemy". Lecz bez względu na to, jakich słów użyje,
będą to tylko czcze przechwałki.
Hamsaduta Swami
Mahakanta das
Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny
Sunday Times
28 sierpnia 1977 roku
Takie odkrycie leży w mocy dr Kovoora
[dr Abraham Kovoor]
W artykule zatytułowanym "Takie odkrycie nie leży w mocy dr
Kovoora" zamieszczonym w Sunday Times z 21 sierpnia, panowie
Mahakanta das i Hamsaduta Swami będący wyznawcami kultu "Hare
Kryszna" wykazują przerażający brak wiedzy o współczesnych gałęziach
biologii, takich jak biochemia, biologia molekularna, neurobiologia, eugenika,
inżynieria genetyczna, zapładnianie pozamaciczne, partenogeneza itd.
Z tego, co napisali, wynika jasno, że życie utożsamiają z umysłem
i nieistniejącą duszą. Zdają się nie wiedzieć, że choć wszystkie organizmy
posiadają życie, to umysł posiadają tylko te zwierzęta, które mają system
nerwowy, i że zdolność ich myślenia jest różna, wprost proporcjonalna do
rozwoju ich systemu nerwowego. Chociaż miliony ludzi wierzących od tysięcy lat
przyjmowało istnienie duszy, to nie ma absolutnie żadnego biologicznego dowodu,
który by potwierdzał obecność duszy w organizmach. Panowie Dasa i Swami
mówią, że według "profesorów nauki duchowej" istnieje dusza,
reinkarnacja jest faktem oraz że istnieje Dusza Najwyższa – Bóg.
Chciałbym wiedzieć, na podstawie jakiego obiektywnego dowodu ci tak zwani
profesorowie wypowiadają to fantastyczne stwierdzenie. Według tych dwóch
autorów, życie poprzedza materię. Mówią oni: "Życie nie powstało
z połączenia substancji chemicznych, jak chcieliby to nam wpoić niektórzy
naukowcy. W istocie to życie jest źródłem materii".
Głównym źródłem życia na Ziemi jest Słońce. Energia słoneczna zostaje utrwalona
w roślinach zielonych, kiedy światło słoneczne zostaje przemienione
w energię chemiczną przez łańcuch reakcji zwany fotosyntezą. Organizmy nie
będące roślinami otrzymują swą energię przez spożywanie roślin zielonych albo
organizmów żywiących się takimi roślinami. Tego typu substancje pokarmowe służą
za paliwo, dostarczając organizmom energii życia. Energia zawarta
w pokarmach zostaje wyzwolona jako energia życia przez powolne utlenianie
zachodzące w procesie oddychania.
Dasa i Swami mówią, że naukowcy – ze swymi niedoskonałymi zmysłami – nie
są w stanie zrozumieć rzeczywistości tak, jak mogą to zrobić "uczeni
duchowi". Czy zmysły tych pseudonaukowców są bardziej sprawne od zmysłów
prawdziwych uczonych? A może ci tak zwani uczeni duchowi posiadają jakąś
inną formę percepcji poza percepcją zmysłową?
Wiedzy i oświecenia nie można zdobyć przez medytację, która jest jedynie
pewną formą autohipnozy.
Dasa i Swami pytają, czy naukowcy mogą sprawić, by z plastikowego
jajka wykluł się kurczak.
Nie wiem, czy są świadomi tego, że naukowcy stworzyli ponad dziesięć
pierwiastków, takich jak ferm, pluton i ajnsztajn, których Bóg nie mógł
stworzyć, ponieważ nie znał technologii potrzebnej do ich wytworzenia. Czy ci
dwaj ludzie są świadomi sukcesu uczonego ze Śri Lanki, dr Cyrilla Ponnamperuma,
i hinduskiego uczonego, dr Bal Gobind Khorana, laureata Nagrody Nobla,
którzy z martwych substancji dokonali syntezy aminokwasów, składników
żywej protoplazmy, imitując warunki, jakie panowały w pierwotnej
atmosferze Ziemi? Czy wiedzą o tym, że wykorzystując ludzkie komórki
jajowe i plemniki dokonano zapłodnienia w probówkach i że płód
rozwijał się w sztucznym łonie, albo w łonie wynajętej kobiety?
Spośród zwierząt, które rozwinęły się na tej planecie, człowiek jest jedynym,
które uczyniło postęp we wszystkich sferach swej działalności. Człowiek
osiągnął to dzięki swej wiedzy i nauce. Podczas gdy wszystkie organizmy
żyją tak samo, jak żyli ich przodkowie przed milionami lat, tylko człowiek uczynił
postęp z etapu człowieka jaskiniowego do obecnego etapu człowieka
przestrzeni, i dokonał tego dzięki wykorzystaniu nauki i technologii,
a nie dzięki pomocy jakiegoś Boga czy wiedzy otrzymanej
z jakiegokolwiek pisma świętego!
Postęp w naukach medycznych i opiece społecznej pozwala przetrwać
coraz większej ilości osób nieprzystosowanych, które wydają na świat coraz
więcej takich osób jako przyszłych obywateli. Choć osiągnięto cel
krótkoterminowy, to długoterminowy jest zagrożony. Przyszłe rządy nie będą pozwalały,
by osoby nieprzystosowane wydawały na świat podobne im dzieci tylko dlatego, że
"życie pochodzi od Duszy Najwyższej".
Wyjątkowa zdolność człowieka, jaką jest myślenie twórcze, przyczyniła się do
jego sukcesu w walce z prawami natury. Wysoce rozwinięte
przedmózgowie oraz bardzo pozwijana kora mózgowa pomogły mu myśleć
w sposób twórczy. Naukowcy z reguły są ludźmi myślącymi obiektywnie,
ponieważ opierają swe sądy na wiedzy doświadczalnej. Z drugiej zaś strony
mistycy i wizjonerzy, ci tak zwani uczeni Dasa i Swamiego, budują swe
przekonania na podstawie subiektywnej percepcji. Książki z dziedziny
chemii, fizyki, matematyki, geografii, historii, geologii, antropologii,
paleontologii, inżynierii, medycyny, astronomii itd. są produktami ludzi myślących
obiektywnie. Z drugiej strony, książki takie jak Baśnie tysiąca
i jednej nocy, Podróże Guliwera, bajki, Mahabharata, Ramayana, Biblia,
Koran, Wędrówki pielgrzyma, historie Jataki, astrologia, chiromancja,
numerologia, teologia, demonologia itd., są wytworami ludzi myślących
subiektywnie. Podczas gdy te pierwsze dotyczą rzeczywistości, te drugie zajmują
się fikcją.
A oto niektóre z cudownych osiągnięć rodzaju ludzkiego w ostatnich
latach: wyzwolenie energii atomowej, podróże kosmiczne, lądowanie na Księżycu, przeszczepianie
organów cielesnych, komunikacja satelitarna itd. Wszystko to zostało osiągnięte
dzięki nauce. Obłąkani intelektualiści są zdolni do rozwodzenia się na temat
swych halucynacji i często stają się założycielami i głosicielami
różnego rodzaju kultów religijnych.
Dr Abraham T. Kovoor
Sunday Times
4 września 1977 roku
Wyzwanie jest nadal aktualne
[Śrila Hamsaduta Swami]
Należy tutaj przede wszystkim zauważyć, że dr Kovoor postąpił dokładnie tak,
jak to przepowiedziałem w swoim ostatnim artykule – mianowicie, zalał
czytelnika potokiem słów, aby uniknąć głównego problemu, tj.: jeśli życie
powstało przypadkiem na drodze kombinacji substancji biochemicznych, jak
twierdzą niektórzy naukowcy, to czy uczony Kovoor, po otrzymaniu odpowiednich
substancji chemicznych, może je ożywić?
Zamiast na to odpowiedzieć, sprytnie napisał: "Naukowcy stworzyli ponad
dziesięć pierwiastków, takich jak ferm, pluton i ajnsztajn".
Jednakże pierwiastkom daleko do żywych istot. Dr Kovoor mówi, że dr Cyril
Ponnamperuma i dr Bal Gobind Khorana, laureat Nagrody Nobla, uzyskali
w wyniku syntezy składniki żywej protoplazmy. Jeśli jest to faktem, to
dlaczego dr Kovoor nie stawił czoła wyzwaniu i nie stworzył życia
z tych składników? Moje wyzwanie jest nadal aktualne.
Jeśli zaś chodzi o inkubację niemowlęcia w probówce, to można tego
dokonać tylko wtedy, kiedy weźmie się spermę żywego mężczyzny i komórkę
jajową żywej kobiety. Innymi słowy, ci tak zwani naukowcy nie są w stanie
stworzyć nasienia życia koniecznego do wyprodukowania dziecka w probówce.
Na czym więc polega ich zasługa, jeśli wyprodukują dziecko w probówce? Bóg
codziennie produkuje miliony dzieci w probówce natury, w łonie.
A naukowcy ze swej strony przez usuwanie ciąży zabijają tysiące dzieci
w łonach kobiet i nazywają to "postępem naukowym".
Stwierdzenie dr Kovoora, że naukowcy są "ludźmi myślącymi obiektywnie,
ponieważ opierają swe sądy na wiedzy doświadczalnej", tylko podkreśla
nasze twierdzenie, że dusza jest poza zasięgiem poznania ograniczonych zmysłów.
Dlatego do tego zagadnienia trzeba podejść w zupełnie inny sposób.
Doświadczalny z definicji znaczy "oparty na obserwacji
i eksperymencie". Obserwacje i eksperymenty prowadzi się przy
użyciu ograniczonych zmysłów i dlatego sformułowane na ich podstawie wnioski
są w naturalny sposób ograniczone i niedoskonałe. Tak więc
w rzeczywistości zagadnienie duszy i istnienia Boga wykracza daleko
poza przedmiot badań dr Kovoora. Dlaczego więc jest tak uparty? To przecież
kwestia zdrowego rozsądku i każdy to może zrozumieć.
Dr Kovoor mówi: "Wyjątkowa zdolność człowieka, jaką jest myślenie twórcze,
przyczyniła się do jego sukcesu w walce z prawami natury". Jest
to niedorzeczność, na jaką może pozwolić sobie tylko głupiec. Natura wszystkich
zmusza do doświadczenia starości, chorób i ostatecznie śmierci. Natura pod
postacią wszechpochłaniającej śmierci ściąga ze sceny życia nawet
najpotężniejszych zdobywców. Czy dr Kovoor będzie pierwszą żywą istotą
w historii, która nie umrze? Zobaczymy.
W końcu dr Kovoor mówi: "A oto niektóre z cudownych osiągnięć rodzaju
ludzkiego w ostatnich latach: wyzwolenie energii atomowej, podróże
kosmiczne, lądowanie na Księżycu" itd. Wszyscy wiedzą, że pierwszą rzeczą,
którą zrobili nasi wielcy naukowcy po wynalezieniu energii atomowej, było zbudowanie
bomby atomowej, natychmiastowe zrzucenie jej na Japonię i unicestwienie
w oka mgnieniu dziesiątek tysięcy niewinnych ofiar. Doprawdy, cudowne
osiągnięcie.
Kosztem wielu miliardów dolarów oraz lat badań i ciężkiej pracy, naukowcy
rzekomo udali się na Księżyc. Oczywiście, wszystko, co "przywieźli
z powrotem", to kilka niewyraźnych fotografii, garstka skał
i rewelacja, że Księżyc jest pustkowiem. A teraz chcą więcej
pieniędzy, by udać się na Marsa. Co w tym takiego cudownego? To zupełny
obłęd. Na naszej planecie miliony ludzi nie mają jedzenia, dachu nad głową
i podstawowego wykształcenia. Naukowcy byliby bardziej godni zaufania,
gdyby – zamiast wydawać miliardy dolarów na przywiezienie paru skałek
z Księżyca – wykorzystali ciężko zapracowane pieniądze podatnika do
polepszenia jego własnego losu na Ziemi. Skały są skałami, bez względu na to,
czy pochodzą z Chin, z Księżyca czy z Marsa. A może nauka
potrafi przemienić je w chleb i ser przez zastosowanie jakichś
substancji chemicznych?
Następnie – aby dojść do sedna sprawy – dr Kovoor pyta, na jakich obiektywnych
podstawach wypowiadamy te fantastyczne stwierdzenia, że tak życie jak
i materia pochodzą z życia, że istnieje dusza, że reinkarnacja jest
faktem i że istnieje Dusza Najwyższa, czyli Bóg. Jest takie znane
powiedzenie: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie". A więc mogę
po prostu odesłać dr Kovoora do autorytatywnych, racjonalnych i całkowicie
naukowych odkryć trzech badaczy, wszystkich z doktoratami, którzy są
członkami Bhaktivedanta Institute. Po przestudiowaniu dowodu, który
przedstawili, (Monografia numer jeden Bhaktivedanta Institute: What Is Matter
and What Is Life? Monografia
numer dwa: Demonstration by Information Theory That Life Cannot Arise From
Matter. Monografia numer trzy: Consciousness and the Laws of Nature.)
osoba będąca prawdziwym racjonalistą powinna zgodzić się z wyciągniętym
przez nich wnioskiem, że źródłem życia jest tylko życie, nigdy materia.
Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
Gdy artykuły te zostały wydrukowane w Sunday Times,
ruch Hare Kryszna publicznie rzucił dr Kovoorowi wyzwanie, aby udowodnił swe
twierdzenie, że życie powstaje na skutek przypadkowych reakcji biochemicznych.
ISKCON publicznie zaoferował dr Kovoorowi 500 000 rupii (60 000 dolarów), jeśli
z martwych substancji chemicznych stworzy jakąkolwiek formę życia – mysz,
kota, komara czy jakiekolwiek inne łatwo dostrzegalne stworzenie. Sunday Times
zamieścił następującą historię:
"Wielebny arcykapłan racjonalistów ze Śri Lanki, dr Abraham T. Kovoor,
który od wielu dziesięcioleci rzucał ludziom wyzwanie, by dowiedli istnienia
Boga, duszy i reinkarnacji, sam teraz otrzymał wyzwanie.
"ISKCON (Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny) rzucił obecnie
wyzwanie dr Kovoorowi, aby udowodnił swoje twierdzenie, że życie powstało
z materii.
"My, członkowie ruchu Hare Kryszna, otwarcie rzucamy mu wyzwanie, by przez
połączenie substancji chemicznych wyprodukował jakąkolwiek formę życia, choćby
komara. Jeśli nie będzie potrafił udowodnić swej teorii, powinien zamilknąć na
zawsze', mówią członkowie ISKCON-u.
"Dwudziestego września o godz. 18:30 będą oczekiwali dr Kovoora
w auli Ramakrishna Mission. Wstęp dla publiczności wolny".
Podczas gdy w ten sposób spór toczył się na łamach prasy, Hamsaduta Swami
i dr Kovoor skrzyżowali miecze również w prywatnej korespondencji.
A oto jej część.
Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
6 września 1977 roku
dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association
Drogi dr Kovoor!
Po dalszym namyśle postanowiłem napisać panu trochę więcej na temat istnienia
Boga, duszy i jej reinkarnacji. Ufam, że zainteresuje to pana.
Największą chorobą toczącą umysły naukowców jest to, że nie uznają czegoś za
fakt, dopóki nie zostanie to dowiedzione przy pomocy eksperymentów naukowych.
Kiedy jakiś uczony wypowie pewne stwierdzenie i poprze je eksperymentami
naukowymi, wszyscy są całkowicie przekonani i nikt nie zadaje żadnych
pytań. Kiedy jednakże mówimy tym naukowcom o duszy, zwykle odpowiadają:
"Jak można wykryć obecność duszy?" Ponieważ są przyzwyczajeni do
posługiwania się urządzeniami mechanicznymi, zastanawiają się, czy duszę można
wykryć przez eksperymenty naukowe. Jednakże naukowcy muszą przyznać, że nawet
w sferze ich własnej nauki jest wiele faktów, których nie da się dowieść
eksperymentalnie. To, że dusza istnieje, jest faktem, ale by zrozumieć jej
istnienie, musimy przyjąć wiedzę od właściwej osoby – Śri Kryszny (Boga) albo
Jego reprezentanta w sukcesji uczniów, mistrza duchowego.
W kręgach naukowych wszyscy wiedzą, że matematycy posługują się liczbą urojoną
zwaną "i", która jest pierwiastkiem kwadratowym z minus jeden
(~=i). Liczba ta nie występuje między liczbami naturalnymi (1, 2, 3, itd.).
Jednakże ważne gałęzie matematyki, np. teoria funkcji analitycznych, opierają
się na pojęciu jednostki urojonej. Bez pomocy tego działu matematyki niemożliwe
jest wyjaśnienie różnych złożonych teorii i rozwiązanie różnych zagadnień.
A zatem nie można zaprzeczyć istnieniu tej liczby; jednak nie ma żadnego
eksperymentu, który by dowiódł jej istnienia. Podobnie, naukowcy
w dziedzinie mechaniki kwantowej również wykorzystują różne modele
pojęciowe – np. zespół cząstek – by wyjaśnić swoje teorie i argumenty.
Wszystkie one wykraczają poza zakres nauki eksperymentalnej. Jeśli naukowcy
przyjmują te urojone i pojęciowe modele, to czemu sprawia im trudność
przyjęcie doskonałej wiedzy danej przez Pana Krysznę, największego uczonego?
Inną teorią naukową wykraczającą poza zakres nauki eksperymentalnej jest zasada
nieoznaczoności Heisenberga. Zgodnie z tą zasadą niemożliwością jest
jednoczesne określenie położenia i pędu danego obiektu. W języku
matematyki określa się to w ten sposób, że iloczyn nieokreśloności
położenia cząstki i nieokreśloności pędu (iloczyn masy i prędkości)
nie może być mniejszy niż stała Plancka. Zasady tej nie są w stanie
udowodnić żadne istniejące metody eksperymentalne. Jednakże uczeni na całym
świecie przyjmują to stwierdzenie za fakt, wiedząc, że przeprowadzenie dowodu
eksperymentalnego wykracza poza ich możliwości. I podobnie, nie istnieje
żaden eksperyment naukowy dowodzący trzeciego prawa termodynamiki. Prawo to,
jak sformułował je Planck, oznajmia, że entropia idealnego kryształu
w temperaturze zera bezwzględnego równa się zero. W rzeczywistości
nie ma żadnego sposobu, by bezpośrednio zmierzyć entropie ciał
w temperaturze zera bezwzględnego. Dlatego udowodnienie tego prawa
wykracza poza możliwości nauki eksperymentalnej.
Trzeba również zauważyć, że tak zwane teorie naukowe ciągle się zmieniają. Na
przykład, na początku wieku dziewiętnastego (w roku 1808), rozwijając swą
teorię atomową, John Dalton oznajmił, że atomów nie można podzielić na mniejsze
części. Jednakże pod koniec wieku dziewiętnastego i na początku
dwudziestego odkryto, że atomowej teorii Daltona nie można już dłużej uważać za
obowiązującą. Zaobserwowano, że atomy można dalej podzielić na cząstki
elementarne, takie jak elektrony, protony i neutrony Odkryto również, że
niektóre atomy mogą emitować cząsteczki alfa i beta, w ten sposób
wytwarzając nowe atomy, itd. W istocie rezultatem tych odkryć są tak zwane
bomby nuklearne. Podobnie, w wieku osiemnastym i dziewiętnastym
mechanika Newtona miała niezwykły wpływ na umysły naukowców, ponieważ można ją
było zastosować do fizycznych obiektów materialnych. Lecz na początku wieku
dwudziestego, z chwilą odkrycia cząstek elementarnych, zdano sobie sprawę
z tego, że mechanika Newtona nie jest w stanie opisać ruchu tych
cząstek. Tak więc, aby wyjaśnić wywoływane przez nie zjawiska, rozwinięto
mechanikę kwantową. Teorie te są pełne spekulacji i również się zmieniają.
Tak jak zmieniają się dawne i obecne teorie naukowe, tak też – nietrudno
to zrozumieć – zmieniać się będą również i przyszłe teorie naukowe.
Wszystko to jedynie dowodzi, że mózgi tych wielce poważanych naukowców są
niedoskonałe i wskutek tego teorie przez nich wysuwane też będą zawsze
niedoskonałe. W istocie doskonała wiedza nie ulega zmianie, ale by
otrzymać tę doskonałą wiedzę, należy udać się do doskonałego źródła. Tym
źródłem są Kryszna i literatura wedyjska. Oczywiście to stwierdzenie może
wydać się niewiarygodnym dla naukowego mózgu, takiego jak pański, który jest
przyzwyczajony do sprawdzania wszystkiego za pomocą przyrządów naukowych
i tak zwanej logiki, rozsądku, dedukcji, hipotez i teorii, tym
niemniej jest ono faktem. Zrozumieć to może każdy, kto ma na tyle naukowe
podejście, by sprawdzić to na sobie, stosując pod przewodnictwem duszy
samozrealizowanej praktyki polecane w Vedach.
W rzeczywistości proces ten jest bardzo praktyczny. Mistrz duchowy poleca
proces dyscypliny duchowej, a uczeń stosuje się do niego zgodnie
z otrzymanymi instrukcjami. Jeśli uczeń doświadcza przepowiedzianego
rezultatu, to dochodzi do wniosku, że mistrz duchowy miał rację: Jeśli mistrz
duchowy jest rzeczywiście bona fide, rezultat będzie pozytywny. Procedura ta
jest całkiem podobna do postępowania uczciwego naukowca, który relacjonuje
wyniki, jakie otrzymał, wraz z zastosowaną przez siebie metodą
doświadczalną. Ten, kto chce sprawdzić rezultat, może osobiście przeprowadzić
taki sam eksperyment. Kiedy kilku naukowców otrzyma taki sam rezultat, uznaje
się daną rzecz za naukowy fakt.
Podsumowując, chciałbym zwrócić uwagę na to, że kiedy ktoś wierzy, że źródłem
życia jest materia, a nie duch, jego troska o moralność znacznie się
zmniejsza. Jeśli całe życie jest jedynie złożoną kombinacją przypadkowych
reakcji chemicznych, i jeśli nie ma najwyższej świadomości, stwórcy
i kontrolera, to jaka jest potrzeba ograniczeń moralnych? Filozofia ta nie
jest czymś nowym. W starożytnej Grecji Epikur zakładał, że wszystko jest
jedynie kombinacją atomów i pustki, niczym więcej. Dzisiaj słowo
"epikurejczyk" określa osobę, która zainteresowana jest głównie
przyjemnością czerpaną z wyśmienitego pożywienia i napoju. Wniosek
jest taki, że filozofia głosząca, iż źródłem życia są przypadkowe reakcje
biochemiczne, jest filozofią, która prowadzi do nieograniczonego zadowalania
zmysłów, lecz w żaden sposób nie jest naukowa. Żywym przykładem tego, jak
demoralizująca i występna jest ta filozofia, jest istniejąca obecnie na
całym świecie praktyka usuwania ciąży. Uczy się ludzi, że płód nie jest
w rzeczywistości żywą istotą, tylko bryłą martwych substancji chemicznych
i to pozwala im bezlitośnie zabijać swe nienarodzone dzieci w łonach
matek.
Ciekaw jestem, co pan o tym wszystkim sądzi i gotów jestem prowadzić
dalszą dyskusję na te tematy, jeśli ma pan jakiekolwiek wątpliwości w tym
względzie.
Mam nadzieję, że list ten zastanie pana w dobrym zdrowiu.
Z poważaniem
Hamsaduta Swami
Dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association
10 września 1977 roku
Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
Drogi Panie!
Z pańskich listów wynika jasno, że nie ma sensu, abyśmy usiłowali przekonać się
nawzajem, gdyż ja opieram swoją filozofię na dostępnych dowodach naukowych,
podczas gdy pan opiera swoją wiarę na wątpliwych pismach zwanych Vedami.
Jeśli nalega pan, abym przeprowadził publiczną demonstrację, by uzasadnić swój
pogląd, że życie powstało z martwych substancji na drodze ewolucji
chemicznej, gdy zaistniały odpowiednie warunki, to ja mam równe prawo poprosić
pana, aby uzasadnił pan swoje twierdzenie – demonstrując to na oczach
publiczności – że "wszystko, co widzimy w stworzeniu jest dziełem
Pana, i że stworzenie dokonuje się w każdej chwili". Dopóki wy
nie nakłonicie swego "Pana", aby to zademonstrował, to nie możecie
oczekiwać, bym ja przeprowadził jednostronny pokaz.
Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że wszechświat jest tylko materią
i energią w czasie i przestrzeni. Problem stwórcy nie istnieje,
ponieważ materia, energia, przestrzeń i czas nie mają ani początku, ani
końca. Różne formy organizmów ziemskich – tak wymarłe, jak i nadal
istniejące – są produktami trwającej miliony lat ewolucji biologicznej
makrocząsteczek białka, które zostały uformowane na Ziemi w rezultacie ewolucji
chemicznej, gdy zaistniały sprzyjające ku temu warunki.
Czy może mi pan powiedzieć, kto stworzył waszego "Pana" i gdzie
przebywał on przed stworzeniem wszechświata?
Z poważaniem,
poszukujący prawdy
dr Abraham T. Kovoor
Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
15 września 1977 roku
dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association
Drogi dr Kovoor!
Otrzymałem pański list z 10 września 1977 roku i uważnie przeczytałem
jego treść.
Jeśli sądzi pan, że nie ma sensu przekonywać się nawzajem o swych punktach
widzenia, to jakie znaczenie ma pańska nauka, racjonalizm i poszukiwanie
prawdy? W zakończeniu swego listu napisał pan: "poszukujący
prawdy", co sugeruje, że jeszcze jej pan nie znalazł. Na tym polega pański
błąd. Jeszcze nie znalazł pan prawdy, jednakże pozuje pan na osobę, która
posiada wiedzę o prawdzie i z tej pozycji pan przemawia.
Pierwszy aforyzm Vedanta-sutry brzmi: athato brahma-jijnasa – "W ludzkiej
formie życia należy dociekać, czym jest Prawda Absolutna, czyli Bóg". Nie
wie pan, czym jest Bóg, jednakże napisał pan: "Kwestia stwórcy nie
istnieje. (...) Różne formy organizmów ziemskich – tak wymarłe, jak
i nadal istniejące – są produktami trwającej miliony lat ewolucji
biologicznej makrocząsteczek białka, które zostały uformowane na Ziemi
w rezultacie ewolucji chemicznej, gdy zaistniały sprzyjające ku temu
warunki". Czyli, używając prostego języka, chce pan powiedzieć, że życie
jest rezultatem przypadkowych reakcji biochemicznych. Jeśli więc jest to faktem
– i jeśli przez to stwierdzenie chce pan ustanowić swoją wiarygodność jako
racjonalista, uczony i poszukiwacz prawdy – to dlaczego nadal nie jest pan
w stanie połączyć i ożywić pewnych substancji chemicznych, do
zrobienia czego nakłaniałem pana już wielokrotnie?
Mówi pan, że pańska filozofia oparta jest na "istniejących dowodach
naukowych". Więc gdzie jest naukowy dowód na to, że życie powstało
z substancji chemicznych? Niech pan zmiesza te substancje i dowiedzie
tego! Mówi pan: "Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że wszechświat jest
tylko materią i energią w czasie i przestrzeni". Skąd
wzięła się ta materia, energia, czas i przestrzeń? Nie podając żadnej
przyczyny czy dowodu, oznajmia pan: "Kwestia stwórcy nie istnieje,
ponieważ materia, energia, czas i przestrzeń nie mają ani początku, ani
końca". A następnie pyta mnie pan: "Kto stworzył waszego 'Pana'
i gdzie przebywał On przed stworzeniem wszechświata?" Pańskie
stwierdzenia są pełne sprzeczności. Najpierw mówi pan, że materia, energia,
czas i przestrzeń nie mają ani początku, ani końca, a następnie pyta
mnie, gdzie przebywał Pan przed stworzeniem wszechświata. To oczywista
sprzeczność. To dowodzi, że nadal ma pan jeszcze długą dragę przed sobą
w swym poszukiwaniu prawdy.
Poszukiwanie to dobiega końca, kiedy przyjmuje się wiedzę z Ved.
W istocie Vedanta znaczy "ostateczna wiedza".
Zamiast dostarczyć dowodu, który by potwierdził pańskie fantastyczne
stwierdzenia, stara się pan uniknąć prawdziwego tematu rzucając z kolei
wyzwanie Bogu, żeby stworzył życie. Tego rodzaju taktyka przypomina
postępowanie nędzarza, który – postawiony przed sądem, by wykazał, jakie jest
źródło jego dochodu – rzuca wyzwanie rządowi, żeby najpierw wyjaśnił, jakie
jest jego źródło dochodu. Takie wyzwanie najprawdopodobniej nie zostałoby
przyjęte.
Według prawa rzymskiego, greckiego, brytyjskiego, amerykańskiego
i międzynarodowego, dostarczenie dowodu jest obowiązkiem powoda – tego,
który oskarża – a nie pozwanego. Zarzuca pan Vedom, że są pismami wątpliwej
wartości, i mówi, że Bóg jest fikcją, a ci, którzy są wyznawcami Boga
i Ved, są osobami chorymi psychicznie, głupimi, naiwnymi
i dogmatycznymi fanatykami. Ale obowiązek dostarczenia dowodu spoczywa na
panu. Nie podając żadnej przyczyny czy dowodu, mówi pan: "Problem stwórcy
nie istnieje (...) wszystko jest kwestią przypadkowych reakcji
biochemicznych". Czy mam to ślepo zaakceptować? Spoczywa na panu
obowiązek. Niech pan zmiesza substancje chemiczne i stworzy życie. Na tym
polega nauka. Ale żaden naukowiec nie jest w stanie wytworzyć z substancji
chemicznych nawet głupiego komara. Z tego wynika, że to nie my, lecz pan
może być umysłowo chory oraz głupi, naiwny, dogmatyczny i całkowicie
fanatyczny.
Naukowcy chcą zdyskredytować Vedy mówiąc, że są one pismami przesądnych ludów
pierwotnych. Ale co to za ludzie pierwotni, którzy pisali językiem posiadającym
tak doskonałą gramatykę, kompozycję, poezję i miarę wierszową, że naukowcy
potrzebują dwunastu lat na opanowanie samej tylko gramatyki? Co to za ludzie
pierwotni, którzy tysiące lat temu sformułowali jednostki czasowe poczynając od
jednej dziesięciotysięcznej sekundy, aż do kompletnego czasu trwania
wszechświata? Co to za ludzie pierwotni, którzy tysiące lat temu byli
w stanie opisać wszystkie planety, które naukowcy dopiero niedawno
odkryli? Jaki współczesny naukowiec może tak doskonale opisać proces poczęcia
w łonie, jak to zrobili tysiące lat temu tak zwani wedyjscy ludzie
pierwotni? Jak ci niecywilizowani tubylcy mogli sklasyfikować i wyliczyć
w Vedach wszystkie różnorodne gatunki życia w liczbie 8 400 000?
Jakim sposobem Vedy, które rzekomo są wątpliwej wartości pismami
niecywilizowanych ludzi pierwotnych, zawierają metodyczne informacje dotyczące
takich dziedzin, jak: muzyka, medycyna, sztuka, polityka, architektura, sztuka
wojenna i psychologia? Jakim sposobem niecywilizowani tubylcy mogli
w ogóle znać sztukę pisania i czytania, nie wspominając już
o opisaniu atomu i energii atomowej? Jakim sposobem mogli opisać
orbity planet, ich wielkość, zaćmienia oraz rozmiar wszechświata, i jak
mogli opisać duszę i Duszę Najwyższą, Boga?
Jeśli Kryszna jest Bogiem hinduskich tubylców, to dlaczego taki naukowiec jak
Oppenheimer uważnie przestudiował wypowiedzianą przez Niego Bhagavad-gitę?
Dlaczego Einstein, Schopenhauer, Kant, Hegel, Emerson, Thoreau, Schweitzer,
i wielu naukowców, którzy mają większe znaczenie i są bardziej
wybitni niż pan, czytało literaturę wedyjską – szczególnie Bhagavad-gitę –
jeśli książki te pełne są przesądów i obłąkanych idei niecywilizowanych
ludzi pierwotnych? A co z pana za autorytet? Czy przewyższa pan Boga?
Czy myśli pan, że ci wszyscy bardzo wykształceni i szanowani ludzie byli
głupcami i draniami nie mającymi lepszego zajęcia niż trwonienie swego
wartościowego czasu na czytanie pism niecywilizowanych tubylców? Czy może
raczej Vedy są księgami wiedzy oryginalnie danymi przez Boga na początku
stworzenia, które zostały zachowane i przekazywane są w wedyjskiej
tradycji sukcesji uczniów, o której pan niestety nic nie wie?
Jako uczony dobrze by pan zrobił poświęcając trochę czasu na szczere, merytoryczne
przestudiowanie Ved, bez uprzedzeń wypływających z ograniczonych,
niedoskonałych spekulacji i eksperymentów.
Czy ktoś opowiada się za, czy przeciwko istnieniu Boga, centralnym punktem jest
Bóg. Mówi pan: "Mam nadzieję, że rozumie pan, iż nauka nie ma
w zwyczaju dowodzenia czegoś, co nie istnieje". Ale widzimy, że tak
zwany naukowiec zadaje sobie wiele trudu, aby dowieść nieistnienia Boga. Jeśli
Bóg nie istnieje, to po co zawracać sobie Nim głowę? Zgodnie z zasadami
logiki nie można pojąć rzeczy, która nie istnieje. A jeśli nieistniejąca
rzecz jest niepojęta, to czy ma sens dyskutowanie o niej, bez względu na
to, czy pozytywnie czy negatywnie?
Jest to osobliwe szaleństwo wielu tak zwanych naukowców, że nie są
w stanie zostawić w spokoju tematu Boga, który według nich nie
istnieje. Widzimy, że całym celem ich naukowych poszukiwań jest
usprawiedliwienie swego buntu przeciwko autorytetowi Boga i pismom
świętym, przez usiłowanie znalezienia alternatywnej przyczyny oraz źródła życia
i stworzenia. Chociaż naukowcy ci chcieliby wierzyć, że życie powstało
z martwych substancji chemicznych, nikt nigdy nie zaobserwował takiego
zjawiska. Dlatego nauka oparta na takich wierzeniach może być jedynie nauką
łotrów i głupców.
Wyzwanie rzucone przeze mnie panu czy któremukolwiek uczonemu utrzymującemu, że
życie powstało z substancji chemicznych, jest nadal aktualne: zmieszajcie
te substancje chemiczne i stwórzcie życie. Dlaczego nie możecie tego
zrobić? Mówicie: "To jest tak, a to jest tak", więc dlaczego nie
możecie stworzyć życia? Światło słoneczne jest dostępne, mamy tu ziemię, wodę,
powietrze, ogień i wszystkie inne składniki, a Bóg stwarza życie.
Jeśli przewyższacie Boga, to dlaczego nie możecie czegoś stworzyć? Jaki jest
pożytek z waszego gadania, jeśli nie możecie stworzyć życia? Ani też nie
możecie zapobiec starości, chorobom i śmierci. Wasze przemowy są tylko
czczą gadaniną. Nie jesteście w stanie dokonać niczego, a mimo to
mówicie, że życie powstało z substancji chemicznych. Wy jesteście
gadającymi uczonymi, a ja uczonym-praktykiem. Weźcie odpowiednie
substancje chemiczne i uwolnijcie się od starości, chorób i śmierci.
Poprosiłem was, abyście stworzyli jajko. Gdzie ono jest? Kura jest lepszym
uczonym niż pan, ponieważ składa jajko i w ciągu miesiąca produkuje
następnego kurczaka. Tak więc kura ma większe znaczenie niż pan. Kury produkują
życie, lecz pan nie potrafi stworzyć niczego poza czczymi słowami.
W służbie dla Kryszny,
Hamsaduta Swami
Po rzuconym wyzwaniu, aby publicznie
zademonstrował, że jest w stanie stworzyć życie, dr Kovoor nie stawił się
na spotkanie mówiąc, że nie czuje się zobowiązany demonstrować swych
umiejętności stworzenia życia, dopóki Bóg osobiście nie pojawi się i nie
wykaże się tym samym. Gazeta Times poinformowała o tym w artykule
zatytułowanym: "Zakłopotany Kovoor zrzuca odpowiedzialność na
innych". Po tym Hamsaduta Swami wysłał do dr Kovoora swój ostatni list.
Hamsaduta Swami
ISKCON Śri Lanka
21 września 1977 roku
Dr Abraham T. Kovoor
Śri Lanka Rationalist Association
Drogi dr Kovoor!
Chciał pan wywyższyć się nad Boga, lecz wielbiciele Boga pokonali pana, jak to
słusznie zauważono w gazecie. Pewien jestem, że czytelnicy również zostali
oświeceni w sprawie teorii mówiącej, że życie powstało z substancji
chemicznych.
Może zainteresuje pana to, że jest pan pierwszym w świecie tak zwanym
uczonym, któremu ISKCON oficjalnie rzucił wyzwanie, i również pierwszym
całkowicie zdemaskowanym na łamach prasy. Pański przypadek stanowi punkt
zwrotny w historii. Ponieważ życie duchowe w przeważającej części
społeczności duchowych wymarło dawno temu, w obecnym wieku praktycznie
nikt nie jest w stanie właściwie przedstawić teistycznego punktu widzenia.
Jednakże Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny prezentuje yuga-dharmę,
prawdziwie naukową ścieżkę religijną dla obecnej epoki: doskonale naucza
i przestrzega religii wedyjskiej. Oczywiście, każdy ruch religijny uważa
się za autentyczny, lecz musimy nauczyć się odróżniać to, co autentyczne od
tego, co oszukańcze. Pański błąd polega na tym, że ponieważ wielokrotnie doznał
pan zawodu spotykając oszustów podających się za osoby duchowe, przedwcześnie
doszedł pan do wniosku, że wszystkie religie są fałszywe. Chce pan napiętnować
Boga i religię jako oszukańcze, ale oszustwo można zrozumieć tylko
w zestawieniu z prawdą. O tym jednak pan nie wie. Nie wie pan,
co jest tą autentyczną rzeczą.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy naukowcy są oszustami, ale stanowczo
twierdzę, że pan – czy ktokolwiek, kto utrzymuje, że życie powstało z martwej
materii – jest definitywnie głupcem albo oszustem. W istocie jest pan
i jednym, i drugim, jako że uparcie trzyma się pan niemądrej
koncepcji, że źródłem życia są substancje chemiczne. Jaka jest różnica pomiędzy
pańską teorią a teorią alchemików, którzy próbowali (bez powodzenia)
wyprodukować złoto z substancji chemicznych? Współczesny naukowiec szydzi
z alchemików – jednakże zamierza stworzyć życie z substancji
chemicznych. Czyż nie jest to szczyt głupoty? Nadal jestem gotów dać się przekonać,
że życie powstało z substancji chemicznych, jeśli potrafi pan to udowodnić
stwarzając życie z tych substancji.
Teraz jest pan niemal u kresu życia, i może w chwili śmierci,
kiedy przyjdą po pańską duszę wysłannicy śmierci, przypomni pan sobie to
wszystko i wszystko zrozumie. Lecz wtedy będzie za późno, gdyż zostanie
pan wyciągnięty z ciała, aby powtórzyć życie materialnego zmagania się
z losem w postaci narodzin, śmierci, starości i chorób. Lecz
jeśli ktoś po prostu intonuje Hare Kryszna, może tego uniknąć. Mam nadzieję, że
pan to zrobi.
Hamsaduta Swami
(Przypis wydawcy: Dr Abraham T. Kovoor zmarł 18 września 1978 roku na Śri
Lance. Chociaż walczył z rakiem, zmarł na atak serca.)