Rozdział 13
Pan
Śiva włącza się do bitwy
Wysłuchawszy relacji bogini, Pan Śiva,
doświadczony w najwyższej wiedzy, udał się wraz z całą swoją świtą na
pole bitwy. Siedzącego na wielkim byku Śivę otaczali Wirabhadra i inni,
a także Bhajrawowie i Kszetrapalowie, wszyscy dorównujący swemu panu
w dzielności. Przybywając na pole walki, Pan Śiva przybrał bohaterską
postać, promieniejąc jako inkarnacja niszczyciela.
Ujrzawszy Śivę, Śankhacuda zsiadł ze swego powietrznego powozu i leżąc
płasko na ziemi, ofiarował mężowi Kali pokłony. Potem wstał, szybko wrócił na
rydwan, chwytając łuk oraz strzały i przygotowując się do walki.
Bitwa trwała rok. Dwaj bohaterowie zawzięcie zasypywali się nawzajem strzałami,
podobnie do chmur bezustannie zalewających ziemię deszczem. Gdy Śankhacuda
żartobliwie posyłał swe straszne pociski, Pan Śiva rozszczepiał je wszystkie
swoimi strzałami. Pan Śiva ugodził w kończyny demona rozmaitymi broniami,
na co Śankhacuda pochwycił miecz i tarczę, śpiesząc w kierunku
świętego byka Śivy i zadając zwierzęciu cios prosto w głowę. Widząc
to, Pan Śiva przy pomocy broni Ksurapra roztrzaskał miecz i świecącą
tarczę przeciwnika. Wtedy Danava wyrzucił pocisk, jednak Pan Śiva również
posłał swój, który rozszczepił strzałę demona na połowę. Rozwścieczony
Śankhacuda rzucił dyskiem, lecz Śiva przebił go pięścią. Demon z wielką
siłą rzucił w Pana Śivę buławę, którą Pan Śiva roztrzaskał w pył.
Porywając topór, Śankhacuda popędził w kierunku Pana Śivy, lecz mąż Durgi
oddał taką salwę strzał w stronę demona, że Danava upadł nieprzytomny.
Śankhacuda po chwili odzyskał przytomność, ponownie zasiadając w swym
pięknym rydwanie. Zasłaniając całe niebo, Danava błyszczał opasany mistycznymi
broniami i strzałami.
Gdy Pan Śiva ujrzał zbliżającego się Śankhacudę, uderzył z entuzjazmem
w bęben, pociągając za strunę swego łuku, która głośno zabrzęczała. Śiva
wypełnił wszystkie cztery kierunki dźwiękiem rogu, a następnie głośno
rycząc wystraszył demony. Potem grzmiąco zaryczał szlachetny byk Śivy,
wypełniając rykiem niebo, ziemię i osiem kierunków, zawstydzając przy tym
dumne słonie. Pan Śiva przewyższył wszystkie dźwięki, klepiąc w ziemię
i niebo. Wojownicy zaśmiali się ochryple, przepowiadając asurom nieszczęście.
Śiva również zawrzasnął w tej wielkiej bitwie.
Demony były przerażone tymi przeszywającymi i strasznymi dźwiękami. Jednak
król Danavów bardzo się rozzłościł. Pan Śiva krzyknął, "O nędzniku, nie
uciekaj!", a półbogowie i ich towarzysze gromko ryknęli,
"Zwycięstwo! Zwycięstwo!".
Wtedy Śankhacuda cisnął w Pana Śivę wzbudzające grozę, strzelające
płomieniami ostrze, które błyszczało równie prześwietnie, co potężny ogień.
Jednakże jeden z towarzyszy Pana Śivy wystrzelił w ostrze meteoryt,
który je zatrzymał. W miarę, jak toczyła się walka pomiędzy Panem Śivą
i władcą demonów, niebiosa, ziemia, góry, oceany i rzeki zaczęły
trząść się i drżeć. Pan Śiva zniszczył setki strzał Śankhacudy,
a król uczynił to samo z ostrzami Pana Śivy. Wtedy rozwścieczony Śiva
uderzył Śankhacudę swym trójzębem. Danava padł nieprzytomny, jednak szybko
odzyskał świadomość i pochwyciwszy łuk, wypuścił kilka strzał, które
ugodziły Pana Śivę i jego pomocników. Później, przy pomocy magii, asura
przyjął postać o dziesięciu tysiącach ramion, błyskawicznie otaczając Pana
Śivę dziesięcioma tysiącami dysków. W odpowiedzi Pan Śiva wypuścił cudowne
strzały, które roztrzaskały dyski na tysiące kawałków. Po tym zdarzeniu
Śankhacuda złapał maczugę, i w otoczeniu wielkiej armii, ruszył na Pana Śivę
z zamiarem zniszczenia go. Jednak Pan Śiva rozbił buławę, doprowadzając
Danavę do wściekłości. Śankhacuda pochwycił włócznię o nieznośnym dla
wrogów blasku. Zbliżając się do Śivy, król otrzymał od boga cios trójzębem
prosto w pierś. Wtedy olbrzymia, dzielna istota wyłoniła się z piersi
demona mówiąc, "Stawaj, stawaj." Pan Śiva zaśmiał się głośno,
odcinając mieczem wynurzającą się straszną głowę, która spadła na ziemię.
Z szeroko otwartymi ustami, Kali wściekle pożerała niezliczone demony, miażdżąc
im głowy okropnymi kłami. Doprowadzony do wściekłości Kszetrapala zjadł wiele
innych demonów, a Pan Śiva zabił niektóre pociskami. Pozostałe demony
odniosły rany. Wirabhadra i Nandiśwara zniszczyli mnóstwo demonów.
W ten sposób główna część armii Śankhacudy została wybita, podczas gdy
inne jej przerażone oddziały uciekły tchórzowsko z pola walki. Jednak
Śankhacuda stał, mówiąc do Pana Śivy, "Jestem tutaj, gotów walczyć
z tobą. Chodź. Co z tego, że wielu moich ludzi zostało zabitych.
Walcz ze mną, twarzą w twarz!"