Rozdział 11 

 

Rozpoczyna się wojna

 

 

Śankhacuda szybko wstał, pokłonił się Panu Śivie, i wraz z ministrami wszedł na swój rydwan. Pan Śiva nakazał, aby armie były natychmiast gotowe, a Śankhacuda rozkazał to samo swoim dowódcom. Zagrzmiały instrumenty muzyczne, oficjalnie ogłaszając początek wojny. Rozległy się okrzyki i wołania wojowników. Rozpoczęła się bitwa pomiędzy demonami i półbogami, a wszyscy walczyli zgodnie z regułami sprawiedliwej walki. Indra bił się z Wriszaparwanem, Bhaskara (bóg słońca) z Wipracittim, Nisakara (bóg księżyca) zmagał się z Dambhą, Ogień z Gokaraną, Kuwera z Kalakeją, a Wiśwakarma toczył bój z Mają. Mritju (bóg śmierci) prowadził bitwę z Bhajamkarą, Jama z Sambarą, Waju walczył z Balą, Waurna z Wikamką, Budha z Dhritapristhą, Sani wojował z Raktakszą, Dżajanta z Ratnasarą, Wasu zmagali się z grupami Warczasów, dwaj Aświni Kumarowie toczyli walkę z dwoma Diptimanami, Nalakuwara bił się Dhumą, a Dharma z Dhurandharą. Walka odbywała się również pomiędzy Mangalą i Ganakakszą, Wajswaną i Sobhakarą, oraz Mammathą i Pipitą. Dwunastu bogów słońca walczyło z Gokamukhą, Czurną, Kahdgą, Dhumrą, Smahalą, Wiswą oraz Palasą. Jedenastu Rudrów parło na jedenastu okropnych i potężnych asurów, Mahamani bojował z Ugraczandą i innymi, zaś Nandiśwara wraz z pozostałymi walczyli z głównymi demonami.

Pan Śiva, bogini Kali i ich syn Kartikeya rozbili obóz u podstawy drzewa figowego. Przyozdobiony klejnotami Król Śankhacuda siedział na pięknym, wykonanym z kamieni szlachetnych tronie, a otaczały go miliony demonów.

Zaczęła się wielka bitwa. Wyrzucono wiele mistycznych i ponadnaturalnych broni, a liczni półbogowie i demony zostały zabite. Buławy, długie i krótkie miecze, Pattisy, Bhusundy, Mudgary (różne typy żelaznych pałek), oszczepy, piki, topory i inna broń, promieniały w rękach żołnierzy. Walcząc przy użyciu tego rynsztunku, rozradowani wojownicy wrzeszczeli w uniesieniu, odcinając sobie nawzajem głowy. Wszystkie słonie, konie, rydwany i piechota, razem z woźnicami i pasażerami, byli uderzani rozmaitymi broniami i rozdzierani na kawałki. Wojownicy odcinali sobie ramiona, uda, ręce, biodra, uszy i stopy. Sztandary, strzały, miecze, kolczugi oraz piękne ozdoby leżały porozrywane na kawałki. Na całej ziemi rozsypane były błyszczące głowy z kolczykami wiszącymi u uszu i podobne nogom słonia poodcinane uda. Dookoła leżały porozrzucane, poranione ramiona i broń, tworzące podobną plastrom miodu mozaikę. Biegający po polu bitwy wojownicy widzieli skaczące, bezgłowe tułowia, wciąż dzierżące broń. Walczący wystrzelili do siebie taką chmarę strzał, że zasłoniły one słońce, które wyglądało jak w porze deszczowej. Bohaterowie ryczeli niczym lwy, dmąc głośno w konchy i walcząc z furią. Chociaż bitwa była okropna i pełna zgiełku, sprawiała walczącym przyjemność. Ostatecznie półbogowie zostali pokonani. Tak wielu z nich odniosło rany od pocisków i broni, że przestraszeni uciekli z pola bitwy.