Rozdział 4
Trzy
historie o reinkarnacji
Przez tysiące lat najwięksi
nauczyciele duchowi Indii używali historycznych opowiadań ze Śrimad-Bhagavatam,
takich jak trzy zawarte tutaj, w celu zobrazowania swoim uczniom zasad
reinkarnacji.
Odwieczna wiedza Indii przedstawiona jest w Vedach,
a Śrimad-Bhagavatam uchodzi za najpełniejszy i najbardziej
autorytatywny tekst wedyjski.
Zasady reinkarnacji nie zmieniają się z upływem czasu i stąd te
opowiadania są dzisiaj równie oświecające, jak były w czasach, gdy je
napisano.
1. Książę z milionem matek
Niektórzy patrzą na duszę jako na zadziwiającą, niektórzy opisują ją
jako zadziwiającą, niektórzy słuchają o niej jako o zdumiewającej,
podczas gdy inni, nawet usłyszawszy o niej, nie są wcale w stanie jej
zrozumieć.
Bhagavad-gita (2.29)
"Nasze narodziny nie są niczym innym jak snem i zapomnieniem" –
pisze brytyjski poeta William Wordsworth w swych Intimations of
Immortality. W innym wierszu kieruje następujące słowa do dziecka:
O słodki przybyszu na tę zmienną Ziemię,
Jeśli tak jak niektórzy prorocy śmiało przypuszczali,
Miałeś istnienie i ludzkie narodziny,
Byłeś już ongiś błogosławiony przez rodziców,
Na długo zanim twoja obecna matka tuliła cię,
Bezradnego przybysza, do swej karmiącej piersi.
W opowiadaniu historycznym pochodzącym ze Śrimad-Bhagavatam, syn króla
Citraketu mówi o swych poprzednich narodzinach i poucza króla
i królową o reinkarnacji i niezniszczalnej naturze duszy.
Król Citraketu miał wiele żon i chociaż sam zdolny był do płodzenia
potomstwa, nie miał dziecka z żadną z nich, ponieważ wszystkie jego
piękne żony były bezpłodne.
Pewnego dnia mędrzec Angira pojawił się w pałacu króla Citraketu. Król
natychmiast powstał z tronu i zgodnie z wedyjskim zwyczajem
okazał mu wyrazy szacunku.
"O królu Citraketu! Bladość twej twarzy świadczy o głębokim niepokoju.
Czy nie osiągnąłeś swego upragnionego celu?" – zapytał mędrzec. Ponieważ
był wielkim mistykiem, znał przyczynę troski króla, lecz mimo wszystko zadał mu
to pytanie. Król Citraketu odrzekł: "O Angiro! Dzięki wielkim pokutom
i wyrzeczeniom osiągnąłeś pełnię wiedzy. O wielka duszo! Jesteś
świadomy wszystkiego, a jednak pytasz o przyczynę mego zmartwienia.
Pozwól więc, że odsłonię ci ją. Głodującego nie można zadowolić bukietem
kwiatów. Podobnie moje wielkie imperium i niezmierzone bogactwo nie znaczy
nic, ponieważ jestem pozbawiony prawdziwego skarbu. Nie mam syna. Czy mógłbyś
pomóc mi stać się naprawdę szczęśliwym i sprawić, by urodził mi się
syn?"
Angira, litościwy z natury, zgodził się pomóc królowi. Złożył specjalne
ofiary półbogom, a następnie ofiarował resztki ofiarnego pożywienia
najlepszej z żon Citraketu, Krtadyuti. "O wielki królu! Będziesz
teraz miał syna, który stanie się przyczyną zarówno radości, jak
i rozpaczy" – rzekł mędrzec, po czym zniknął, nie czekając na odpowiedź
króla. Citraketu uradował się na wieść o upragnionym synu, lecz słowa
mędrca dały mu do myślenia.
"Angirze zapewne chodziło o to, że będę bardzo szczęśliwy, kiedy
urodzi mi się syn. Ale co miał na myśli mówiąc, że dziecko będzie przyczyną
rozpaczy? Będąc moim jedynym synem zostanie spadkobiercą tronu. Dlatego może
stać się dumny i nieposłuszny i tym samym sprawi mi ból. Lecz
nieposłuszny syn jest lepszy niż żaden".
W swoim czasie Krtadyuti urodziła syna. Na wieść o tym w królestwie
zapanowała powszechna radość, a król Citraketu wprost nie posiadał się ze
szczęścia. Gdy troskliwie wychowywał swego jedynaka, jego miłość do królowej
Krtadyuti wzrastała z dnia na dzień, a uczucie do innych żon malało.
Żony; które nie mają synów, są zaniedbywane przez mężów i traktowane przez
inne żony jak służące. Dlatego bezpłodne królowe płonęły z zazdrości
i gniewu. Stopniowo traciły rozum, a ich serca stały się twarde jak
kamień. Któregoś dnia spotkały się potajemnie i zdecydowały, że nie ma
innego sposobu odzyskania miłości męża jak tylko otruć dziecko.
Pewnego popołudnia, kiedy królowa Krtadyuti spacerowała po pałacowym
dziedzińcu, pomyślała o swym synu śpiącym w komnacie. Ponieważ bardzo
kochała dziecko i nie mogła znieść nawet krótkiej rozłąki z nim,
nakazała opiekunce, aby obudziła chłopca i przyniosła go do ogrodu. Lecz
kiedy służąca zbliżyła się do dziecka, zauważyła, że nie dawało ono znaku
życia. Przerażona przysunęła skrawek jedwabiu do noska dziecka, ale materiał
nie poruszał się. Ujrzawszy to wykrzyknęła: "Jestem zgubiona!" i z
płaczem upadła na ziemię. Po pewnym czasie zaniepokojona królowa przyszła
sprawdzić, co się dzieje. Usłyszała płacz niańki, a kiedy weszła do
sypialni, zobaczyła, że jej syn nie żyje. Z wielkiej rozpaczy królowa
straciła przytomność.
Na wieść o nagłej śmierci syna król niemalże oślepł z żalu. Jego
rozpacz wzmagała się jak pożar i kiedy biegł, aby zobaczyć martwe dziecko,
potykał się i przewracał. Otoczony przez ministrów i królewskich
urzędników, z rozwianymi włosami i szatami w nieładzie wpadł do
komnaty chłopca i zemdlał u jego stóp. Kiedy odzyskał świadomość,
ciężko oddychał, jego oczy wypełnione były łzami, a głos uwiązł mu
w gardle.
Widząc przed sobą rozpaczającego męża i nieżywe dziecko, królowa zaczęła
przeklinać Najwyższego Pana, co spotęgowało jeszcze ból w sercach
mieszkańców pałacu. Jej girlanda upadła na ziemię, gładkie czarne włosy
splątały się, a makijaż rozmazał pod wpływem łez.
"O Opatrzności! Za życia ojca spowodowałaś śmierć syna. Jesteś raczej
wrogiem żywych istot, a nie wszechmiłosierna". Zwróciła się też do
swego ukochanego syna: "Mój drogi synu! Jestem bezradna
i zrozpaczona. Nie powinieneś porzucać mego towarzystwa. Jak możesz mnie
tak zostawić? Spójrz na swego lamentującego ojca! Spałeś długo, a teraz
proszę, wstań. Twoi towarzysze wołają cię do zabawy Musisz być bardzo głodny
wstań więc natychmiast i zjedz coś. Jestem najbardziej nieszczęśliwa,
ponieważ nie mogę dłużej oglądać twego słodkiego uśmiechu. Na wieki zamknąłeś
oczy Zostałeś zabrany z tej planety do innego miejsca, z którego nie
wrócisz. Mój drogi synu! Nie mogąc słyszeć twego miłego głosu, nie jestem
w stanie dłużej żyć". Poddani razem z rodzicami opłakiwali
przedwczesną śmierć dziecka.
Kiedy mędrzec Angira dowiedział się, że król jest prawie nieżywy
z rozpaczy udał się tam ze swym przyjacielem, świętym Naradą. Obaj mędrcy
znaleźli króla leżącego obok zwłok swego syna. Angira zwrócił się do niego
ostro: "O królu, obudź się z ciemności ignorancji! Jaki związek ma
z tobą to martwe ciało, a jaki związek ty masz z nim? Możesz
twierdzić, że jesteście spokrewnieni jako ojciec i syn, lecz czy myślisz,
że to pokrewieństwo istniało przed jego narodzinami? Czy rzeczywiście istnieje
teraz? Czy będzie trwać, skoro on umarł? O królu, jak cząsteczki piasku
czasami łączą się, a czasami są rozdzielane przez fale oceanu, tak żywe
istoty, które przyjęły ciała materialne, czasami spotykają się, a czasami
rozstają pod wpływem czasu". Angira chciał dać królowi do zrozumienia, że
wszystkie cielesne więzy są nietrwałe.
Mój drogi królu – kontynuował
mędrzec – kiedy po raz pierwszy przyszedłem do twego domu, chciałem dać ci
największy dar – wiedzę transcendentalną – lecz kiedy przekonałem się, że twój
umysł jest pochłonięty materialnymi rzeczami, dałem ci jedynie syna, który
spowodował twą radość i rozpacz. Teraz doświadczasz niedoli osób mających
synów i córki. Te widzialne obiekty jak żona, dzieci i majątek są
niczym więcej jak tylko snem. Dlatego spróbuj zrozumieć, kim
w rzeczywistości jesteś. Zastanów się, skąd przyszedłeś, dokąd pójdziesz po
porzuceniu tego ciała i dlaczego ogarnęła cię materialna rozpacz".
Następnie Narada Muni uczynił coś cudownego. Dzięki swym siłom mistycznym
przywołał na powrót duszę zmarłego dziecka. Komnata nagle wypełniła się
oślepiającą jasnością i umarłe dziecko zaczęło się poruszać. Narada
powiedział: "O żywa istoto, bądź pozdrowiona. Spójrz na swego ojca
i matkę. Wszyscy twoi przyjaciele i krewni są przepełnieni żalem
z powodu twojej śmierci. Ponieważ umarłeś przedwcześnie, masz przed sobą
resztę swego życia. Możesz z powrotem wejść w swoje ciało
i cieszyć się życiem wraz ze swymi przyjaciółmi i krewnymi. Później
możesz wstąpić na tron i przejąć bogactwa swego ojca".
Wtedy dziecko zaczęło mówić, ale nie jak mały chłopiec, tylko wyzwolona dusza:
"Stosownie do następstw moich materialnych czynów, ja – żywa istota –
przechodzę z jednego ciała do drugiego. Czasem rodzę się wśród półbogów,
czasem wśród niższych zwierząt, czasami wśród roślin, a czasem pojawiam
się wśród gatunków ludzkich. Kiedy tych dwoje ludzi było moim ojcem
i matką? Nikt właściwie nie jest moim ojcem i matką. Miałem miliony
tzw. rodziców. Jak mogę uznać tych dwoje ludzi za swego ojca
i matkę?"
Vedy uczą, że wieczna żywa istota wchodzi w ciało zbudowane
z materialnych elementów. Tutaj dowiadujemy się, że taka żywa istota
weszła w ciało stworzone przez króla Citraketu i jego żonę.
W rzeczywistości nie była ona ich synem. Żywa istota jest wiecznym
dzieckiem Boga, Najwyższej Osoby, ale ponieważ chce korzystać z uciech
świata materialnego, Bóg daje jej szansę wejścia w różne ciała. Czysta
żywa istota nie ma tak naprawdę związku z ciałem materialnym, które
otrzymuje od ojca i matki. Dlatego dusza, która weszła w ciało syna
króla Citraketu, stanowczo zaprzeczyła, jakoby król i królowa byli jej
rodzicami.
Żywa istota mówiła dalej: "W świecie materialnym, który jest niczym wartko
płynąca rzeka, wszyscy w swoim czasie są wobec siebie neutralni, stają się
przyjaciółmi, krewnymi oraz wrogami. Pomimo tych rozmaitych układów, nikt
z nikim nie jest trwale związany".
Citraketu rozpaczał nad zmarłym synem, lecz powinien był spojrzeć na sytuację
w inny sposób. Mógł pomyśleć, że ta żywa istota była jego wrogiem
w ostatnim życiu, a teraz pojawiła się jako jego syn
i przedwcześnie umarła po to tylko, by sprawić mu ból.
Żywa istota w ciele dziecka powiedziała: "Jak złoto i inne
przedmioty nieustannie kupowane i sprzedawane przenoszone są
z miejsca na miejsce, tak żywa istota w wyniku karmy wędruje po
wszechświecie, wcielając się w różne ciała, różne gatunki życia za
pośrednictwem nasienia kolejnych ojców".
Jak wyjaśnia Bhagavad-gita, żaden ojciec ani matka nie są faktyczną przyczyną
narodzin żywej istoty. Prawa natury zmuszają duszę do wejścia w nasienie
ojca i sprawiają, że zostaje przeniesiona do łona matki. Nie ma już wtedy
wpływu na to, jakiego ojca otrzyma. Zależy to od jej czynów w poprzednich
życiach. Prawa natury zmuszają ją, aby wędrowała do różnych ojców i matek
– tak jak towar, który jest kupowany i sprzedawany.
Żywa istota czasem przyjmuje schronienie u rodziców-zwierząt,
a czasem jej rodzicami są ludzie. Czasami ojcem i matką są ptaki,
a czasami półbogowie na planetach niebiańskich. Otrzymanie ojca
i matki nie wymaga od żywej istoty szczególnego wysiłku. Prawdziwą
trudnością jest otrzymanie duchowego ojca – prawdziwego mistrza duchowego.
Obowiązkiem człowieka jest odszukanie takiego mistrza duchowego, ponieważ pod
jego kierunkiem można się wyzwolić z cyklu reinkarnacji i wrócić do
oryginalnego domu w świecie duchowym.
"Żywa istota jest wieczna – kontynuowała dusza chłopca – i nie ma żadnego
związku z tzw. ojcem i matką. Błędnie uważa się za ich syna
i odnosi się do nich z uczuciem. Po jej śmierci jednakże
pokrewieństwo się kończy. Nie należy zatem poddawać się radości i rozpaczy.
Żywa istota jest wieczna i niezniszczalna, nie ma początku ani końca, nie
umiera, ani też się nie rodzi. Jakościowo równa jest Najwyższemu Panu.
I On, i żywa istota są duchowymi osobami, ale żywa istota jest tak
mała, że łatwo daje się zwieść energii materialnej i tworzy ciała odpowiadające
jej pragnieniom i czynom".
Vedy mówią, że dusza odpowiada za swoje wcielenia w świecie materialnym,
gdzie jest schwytana w cykl reinkarnacji. Jeśli chce, może pozostać
w więzieniu materialnej egzystencji lub wrócić do swego prawdziwego domu
w świecie duchowym. Bóg za pośrednictwem energii materialnej daje żywej
istocie ciało, jakiego ta pragnie, chociaż On sam chce, aby uwarunkowana dusza
wyrwała się z karuzeli egzystencji materialnej i wróciła do domu, do
Boga.
Nagle chłopiec zamilkł. Czysta dusza opuściła jego ciało, które pozbawione
życia upadło na podłogę. Citraketu i inni krewni byli wstrząśnięci.
Zerwali okowy przywiązania i przestali rozpaczać. Potem zaś odprawili
ceremonię pogrzebową.
Żony, które otruły dziecko, były bardzo poruszone. Pamiętały o naukach
Angiry i porzuciły pragnienie rodzenia dzieci. Za namową braminów udały
się nad brzeg świętej rzeki Yamuny, gdzie kąpały się i modliły codziennie,
chcąc odpokutować za swe grzechy. Ponieważ król Citraketu i jego żona
stali się w pełni świadomi duchowej wiedzy o reinkarnacji,
z łatwością porzucili przywiązanie, które prowadzi do bólu, lęku, smutku
i złudzenia. Chociaż bardzo trudno jest się pozbyć przywiązania do ciała
materialnego, im się to udało, ponieważ odcięli je mieczem transcendentalnej
wiedzy.
2. Ofiara
przywiązania
Jak człowiek zakłada nowe ubrania i porzuca stare, tak dusza
przyjmuje nowe materialne ciała, porzucając stare i zużyte.
Bhagavad-gita (2.22)
W pierwszym wieku naszej ery rzymski poeta Owidiusz napisał wiersz opowiadający
o losie nieszczęśnika, który w wyniku swych czynów i pragnień
znalazł się o kilka szczebli niżej na ewolucyjnej drabinie.
Wstydzę się o tym mówić, lecz powiem wam –
Wyrosła mi sierść
Nie mogłem mówić i tylko mrukliwe dźwięki
Wydałem miast słów.
Czułem, że usta me twardnieją.
Miałem pysk zamiast nosa
I moja twarz pochyliła się ku ziemi.
Moja szyja wypełniła się wielkimi mięśniami
A ręka, która podnosiła filiżankę do ust
Robiła ślady na ziemi.
Metamorfozy
Śrimad-Bhagavatam, spisane 3 000 lat przed Owidiuszem, zawiera niezwykłą
historię, która pokazuje, jak reinkarnacja funkcjonuje w praktyce. Wielki
i pobożny monarcha Indii, król Bharata, z powodu silnego przywiązania
do jelonka musiał spędzić jedno życie w ciele jelenia, zanim znowu
osiągnął ludzką formę.
Król Bharata był mądrym i doświadczonym królem i wydawało się, że
będzie rządził setki lat. Lecz w kwiecie wieku wyrzekł się wszystkiego –
żony, rodziny, olbrzymiego imperium – i udał się do lasu. Poszedł w ten
sposób za radą wielkich mędrców, którzy polecali poświęcenie drugiej części
życia na samorealizację.
Król Bharata wiedział, że jego pozycja nie jest trwała, i dlatego nie
próbował zajmować królewskiego tronu aż do śmierci. Ostatecznie, nawet ciało
króla w końcu zamienia się w pył, proch, pokarm dla robaków lub
dzikich zwierząt. Lecz wewnątrz ciała istnieje niezniszczalna dusza, prawdziwa
jaźń. Dzięki jodze można obudzić swoje prawdziwe duchowe "ja". Kiedy
to następuje, dusza nie musi już więcej rodzić się i żyć w więzieniu
ciała materialnego. Wiedząc, że właściwym celem życia jest wyzwolenie się
z cyklu reinkarnacji, król Bharata udał się do sanktuarium zwanego
Pulaha-aśrama u podnóża Himalajów. Tam żył samotnie w lesie, nad
brzegiem rzeki Gandaki. Zamiast królewskiego ubioru miał na sobie jedynie skórę
jelenia. Zapuścił brodę i włosy, które były skręcone i zawsze mokre,
ponieważ kąpał się w rzece trzy razy dziennie.
Każdego ranka Bharata wysławiał Najwyższego hymnami z Rig Vedy
"Najwyższy Pan usytuowany jest w czystej dobroci. Oświetla cały
wszechświat; dzięki swym mocom utrzymuje wszystkie istoty pragnące materialnych
uciech i obdarza wszelkimi błogosławieństwami swych wielbicieli".
W ciągu dnia zbierał owoce i korzenie, i - jak polecają wedyjskie
pisma święte – ofiarowywał to proste pożywienie Krysznie, Najwyższemu Panu,
a następnie spożywał je. Chociaż był wielkim królem, przywykłym do
przepychu, siłą wyrzeczeń ugasił pragnienia materialnych uciech. W ten
sposób wyrwał się z jarzma cyklu narodzin i śmierci.
Dzięki ciągłej medytacji o Najwyższym Panu, Bharata zaczął doświadczać
duchowej ekstazy. Jego serce było jak jezioro wypełnione wodami ekstatycznej
miłości i kiedy jego umysł kąpał się w tym jeziorze, łzy radości
płynęły mu z oczu.
Pewnego dnia, kiedy medytował nad brzegiem rzeki; przyszła tam łania. Wtem, nie
opodal głośno zaryczał lew. Łania była ciężarna i gdy zerwała się
przestraszona, maleńki jelonek wypadł z jej łona do rzeki. Łania, trzęsąc
się ze strachu i osłabiona poronieniem, schowała się do jaskini i tam
wkrótce zmarła. Mędrzec na widok jelonka niesionego przez rwący nurt rzeki
poczuł wielkie współczucie. Wyciągnął go z wody i przeniósł do swego
aśramu. Cielesne różnice są bez znaczenia z punktu widzenia uczonego
transcendentalisty. Ponieważ Bharata był samozrealizowany, widział wszystkie
żywe istoty jednakowo. Wiedział, że zarówno dusza, jak i Naddusza
(Najwyższy Pan) są obecne wewnątrz wszystkich ciał. Codziennie karmił jelonka
świeżą trawą i dbał o jego samopoczucie. Szybko przywiązał się do
niego. Sypiał z nim, spacerował, kąpał się, a nawet jadł. Zabierał go
ze sobą, gdy szedł zbierać owoce, kwiaty i korzenie. Bał się, że jeśli go
zostawi, zabiją go psy, szakale lub tygrysy Sprawiał mu przyjemność widok
jelonka skaczącego i figlującego jak dziecko. Czasami nosił go na
ramionach. Jego serce było tak przepełnione miłością do jelonka, że trzymał go
na kolanach w ciągu dnia, a kiedy spał, jelonek spoczywał na jego
piersi. Czule go pieścił, a czasami nawet całował.
Opieka nad jelonkiem sprawiła, że Bharata stopniowo zaniedbywał medytację
o Najwyższym Panu. W ten sposób zszedł ze ścieżki samorealizacji,
która jest właściwym celem życia ludzkiego. Vedy przypominają nam, że formę
ludzką osiąga się po milionach narodzin w niższych gatunkach życia. Świat
materialny jest porównywany do oceanu narodzin i śmierci, a ciało
ludzkie do mocnej łodzi przeznaczonej do przemierzenia tego oceanu. Wedyjskie
pisma święte i święci nauczyciele czy mistrzowie duchowi są porównywani do
sprawnych przewoźników, a ułatwienia, jakie daje ciało ludzkie, do
sprzyjających wiatrów, które pomagają łodzi dopłynąć bez przeszkód do miejsca
przeznaczenia. Jeśli mimo tych udogodnień człowiek nie poświęci w pełni
swego życia samorealizacji, popełnia duchowe samobójstwo i ryzykuje następne
narodziny w ciele zwierzęcia.
Jednakże Bharata, chociaż był tego świadomy, myślał: "Ten jelonek uciekł
się pod moją opiekę, nie mogę go więc zawieść. Zaniedbanie tej bezradnej istoty
byłoby wielkim błędem".
Kiedyś w czasie medytacji, zaczął jak zwykle myśleć o jelonku zamiast
o Bogu. Rozejrzał się dookoła, a że nie mógł dostrzec jelonka,
zaniepokoił się podobnie jak skąpiec, który stracił pieniądze. Wstał
i zaczął przeszukiwać okolice aśramu, lecz bez rezultatu.
Dzień mijał, a jelonek ciągle nie wracał. Bharata przepełnił się więc
niepokojem: "Może mojego jelonka zjadł wilk lub pies? A może został
zaatakowany przez dziki lub samotnego tygrysa? Słońce zachodzi, a biedne
zwierzę, które ufało mi, odkąd zmarła jego matka, jeszcze nie wróciło".
Pamiętał, jak jelonek bawił się z nim, dotykając go czubkami swych
delikatnych różków. Pamiętał, jak czasami odsuwał go od siebie, udając, że
przeszkadza mu w jego praktykach religijnych i w medytacji,
i jak ten natychmiast stawał się bojaźliwy i siadał nieopodal
w bezruchu. "Mój jelonek – myślał – jest jak mały książę. Och, kiedy
przyjdzie i kiedy ukoi moje zranione serce?"
Mimo iż nastała już noc, Bharata nie mógł się powstrzymać i wyruszył za
jelonkiem. Oszalały, mówił do siebie: "To stworzenie było mi tak drogie,
że czuję się, jak gdybym stracił własnego syna. Gorączka rozstania pali, jakbym
znalazł się pośrodku płonącego lasu". Podczas poszukiwań jelonka wśród
niebezpiecznych leśnych ostępów Bharata nagle upadł i śmiertelnie się
zranił. Leżąc tam w chwili śmierci widział, że jego jelonek pojawił się
przy nim i czuwał nad nim wiernie. Tak oto w chwili śmierci umysł
króla był całkowicie skupiony na jelonku. Bhagavad-gita oznajmia, że
"jakikolwiek stan istnienia pamięta się w momencie śmierci, taki stan
bez wątpienia się osiągnie".
Król Bharata staje
się jelonkiem
W swym kolejnym życiu król Bharata stał się jeleniem. Większość żywych istot
nie pamięta swych poprzednich wcieleń, ale król, dzięki duchowemu zaawansowaniu
z poprzedniego życia, mógł zrozumieć przyczynę narodzin w ciele
jelenia. Stąd jego rozpacz. Myślał on: "Jakim głupcem byłem! Upadłem ze
ścieżki samorealizacji. Porzuciłem rodzinę i królestwo, i udałem się
do lasu, aby medytować o Panu Wszechświata. Lecz z powodu głupoty pozwoliłem
umysłowi przywiązać się do jelonka, a teraz otrzymałem takie ciało. Sam
jestem sobie winny".
Bharata, po otrzymaniu cennej nauczki, nawet jako jeleń zdolny był do
kontynuowania procesu samorealizacji. Zobojętniał na wszystkie materialne
pragnienia. Nie troszczył się dłużej o soczyste trawy ani o swe rogi.
Porzucił towarzystwo saren i jeleni, w tym również swej matki, którą
zostawił w górach Kalanjara, miejscu swych narodzin. Następnie wrócił do
Pulaha-aśramu, tego samego miejsca, gdzie praktykował medytację
w poprzednim życiu. Lecz tym razem bardzo uważał, aby nie zapomnieć
o Bogu, Najwyższej Osobie. Przebywał w pobliżu żyjących
w samotności wielkich mędrców i unikał wszelkich kontaktów
z materialistami. Kiedy nadszedł czas śmierci i Bharata opuszczał
ciało jelenia, głośno wypowiedział następującą modlitwę: "Bóg, Najwyższa
Osoba, jest źródłem wszelkiej wiedzy, władcą całego stworzenia i Nadduszą
w sercu każdej żywej istoty. Jest piękny i atrakcyjny. Opuszczam
ciało, składając Mu hołd w nadziei, że będę mógł pełnić wiecznie transcendentalną,
miłosną służbę oddania dla Niego".
Życie Jada Bharaty
W kolejnym życiu król Bharata urodził się w rodzinie świątobliwego bramina
i był znany jako Jada Bharata. Dzięki łasce Pana zapamiętał swoje
poprzednie wcielenia. W Bhagavad-gicie Pan Kryszna mówi: "Ode Mnie
pochodzi pamięć, wiedza i zapomnienie". Kiedy dorósł, Jada Bharata
zachowywał dystans wobec swych przyjaciół i krewnych, którzy byli
materialistami i nie interesowali się zupełnie życiem duchowym. Chłopiec bał
się, że pod ich wpływem znowu upadnie do poziomu życia zwierzęcego. Udawał
więc, że jest tępy, ślepy i głuchy po to, aby zwykli ludzie nie próbowali
z nim rozmawiać. W duchu za to zawsze myślał o Bogu
i wysławiał Go, co samo w sobie może uratować każdego od
powtarzających się narodzin i śmierci.
Ojciec Jada Bharaty bardzo kochał swego syna i nosił w sercu
nadzieję, że ten któregoś dnia zostanie uczonym. Dlatego próbował przekazać mu
głębię wiedzy wedyjskiej. Jada Bharata celowo jednak zachowywał się jak
głupiec, aby ojciec zrezygnował z kształcenia go. Pomimo to ojciec aż do
swej śmierci próbował nauczać chłopca.
Dziewięciu przyrodnich braci uważało go za tępaka i po śmierci ojca
zaniechali jakiejkolwiek edukacji Bharaty. Nie byli w stanie zrozumieć
duchowego zaawansowania Jada Bharaty, a on sam nigdy nie protestował
przeciwko prześladowaniom, ponieważ był całkowicie wyzwolony z cielesnej
koncepcji życia. Jadł cokolwiek dostał, czy było tego dużo czy mało, czy było
smaczne czy też nie. Ciało miał muskularne i był silny jak byk. Nie
przejmował się chłodem zim, letnim upałem, wiatrem czy deszczem. Z powodu
brudu jego duchowa wiedza i blask były zakryte niczym wartościowy klejnot
pokryty kurzem. Każdego dnia był obrażany i lekceważony przez ludzi,
którzy uważali go za bezużytecznego głupca. W zamian za niewolniczą pracę
na polu dostawał od braci porcję niesmacznej żywności. Nie potrafił jednak
wykonywać nawet prostych prac. Nie wiedział, jak rozrzucać nawóz i orać
ziemię. Jadł pokruszony ryż, ryżowe plewy, robaczywe ziarno zbóż i przypalone
kasze, ale nigdy nie okazywał złości i z zadowoleniem przyjmował to
wszystko, jak gdyby były to jakieś przysmaki. W ten sposób przejawiał
cechy doskonale samozrealizowanej duszy.
Pewnego razu przywódca bandy złoczyńców zapragnął złożyć w ofierze bogini
Bhadrakali tępą istotę ludzką przypominającą zwierzę. Vedy nie wspominają
o takich ofiarach. Wymyślili je rabusie w celu zyskania materialnego
bogactwa. Tym razem ich plan został jednak udaremniony, gdyż niedoszła ofiara
uciekła. Herszt bandy wysłał więc swych kompanów w pogoń. Była już noc,
kiedy ci zjawili się w końcu na polu ryżowym i zauważyli Jada Bharatę
siedzącego na wzgórku i strzegącego pola przed dzikami. Pomyśleli, że Jada
Bharata będzie doskonałą ofiarą. Uradowani, związali go mocnymi linami
i zaprowadzili do świątyni bogini Kali. Jada Bharata z powodu
całkowitej wiary w ochronę Najwyższego Pana nie protestował. Pewien słynny
mistrz duchowy napisał: "Mój Panie, podporządkowuję Ci się. Jestem Twoim
wiecznym sługą i jeśli chcesz, możesz mnie zabić lub ocalić. Bez względu
na wszystko całkowicie oddaję się Tobie".
Rabusie wykąpali Jada Bharatę, ubrali go w nowy jedwabny strój, ozdobili
biżuterią i girlandami kwiatów. Nakarmili go obficie i przyprowadzili
przed boginię, którą czcili pieśniami i modlitwami. Siłą posadzili go
przed bóstwem. Następnie jeden ze złodziei występujący w roli głównego
kapłana podniósł ostry miecz, aby podciąć Jada Bharacie gardło. Jego ciepła
krew miała posłużyć jako napój dla Kali. Bogini nie mogła jednak tego znieść.
Widziała, że ci grzesznicy są bliscy zabicia wielkiego wielbiciela Boga. Nagle
bóstwo rozpadło się i z jego wnętrza wyłoniła się jaśniejąca postać
bogini. Jej oczy płonęły gniewem i pokazywała swe groźne kły. Wyglądała,
jak gdyby chciała zniszczyć cały kosmos. Zeskoczyła z ołtarza
i szybko ścięła głowy wszystkim łotrom mieczem, którym zamierzali zabić
świętego Jada Bharatę.
Jada Bharata instruuje króla Rahuganę
Po ucieczce ze świątyni Kali, Jada Bharata nadal unikał zwykłych,
materialistycznych ludzi. Pewnego dnia słudzy króla Rahugany z Sauviry,
którzy nieśli go w lektyce, osłabli. Uznali, że potrzebują kogoś do
pomocy. Wkrótce zauważyli Jada Bharatę, który z racji swego młodego wieku
i siły wydawał się być odpowiednią osobą. Jada Bharata traktował wszystkie
żywe istoty jako swoich braci i dlatego nie mógł właściwie wykonać tego
zadania. Co chwila przystawał, aby upewnić się, czy nie nadepnął żadnej mrówki.
Zgodnie z subtelnym, lecz ścisłym prawem reinkarnacji, żywe istoty – zanim
zostaną promowane do wyższych form – muszą pozostać przez pewien czas
w określonym ciele. Jeśli zwierzę zostanie zabite przedwcześnie, dusza
musi wrócić do tego samego gatunku, aby przeznaczony jej okres uwięzienia
dobiegł końca. Dlatego Vedy nakazują, żeby zawsze wystrzegać się kapryśnego
zabijania innych istot. Nie wiedząc, co kryje się za ciągłymi postojami, król
Rahugana wykrzyknął: "Co się dzieje? Czy nie możecie nieść mnie należycie?
Dlaczego lektyka tak się trzęsie?"
Przestraszeni słudzy wskazali jako winowajcę Jada Bharatę. Król zganił go wtedy
za to, że niesie palankin jak słabowity staruszek. Jada Bharata rozumiał jednak
swoją prawdziwą duchową tożsamość i wiedział, że nie jest swym ciałem. Nie
był ani tłusty, ani chudy, nie miał nic wspólnego z bryłą mięsa
i kości, które składały się na jego ciało. Wiedział, że jest wieczną duszą
umieszczoną wewnątrz ciała. Dlatego nie poczuł się dotknięty słowami króla.
Nawet jeśli ten kazałby go zabić, nie przejąłby się tym, ponieważ wiedział, że
dusza jest wieczna i nigdy nie może zostać zabita. Pan Kryszna mówi
o tym w Gicie w następujący sposób: "Dusza nie umiera,
kiedy zabijane jest ciało".
Jada Bharata zachował milczenie i niósł lektykę tak jak przedtem. Król
wpadł w furię i zaczął krzyczeć: "Ty draniu! Co ty wyprawiasz?
Czy nie wiesz, że jestem twoim panem? Ukarzę cię zaraz za
nieposłuszeństwo".
"Mój drogi królu – odrzekł Jada Bharata – cokolwiek powiedziałeś
o mnie, jest prawdą. Nie wysilałem się zbytnio, aby nieść twoją lektykę.
Tak naprawdę wcale jej nie niosłem. Niosło ją moje ciało, ale ja nie jestem tym
ciałem. Zarzucasz mi, że nie jestem silny, lecz to jedynie ujawnia twą
niewiedzę o duszy. Ciało może być grube czy chude, słabe czy silne, żaden
uczony człowiek nie powie jednak takich rzeczy o prawdziwym ťjaŤ wewnątrz.
Jeśli chodzi o moją duszę, nie jest ona ani gruba ani chuda i masz
rację mówiąc, że nie jestem zbyt silny.
Myślisz, że jesteś panem i mistrzem, i dlatego próbujesz mi
rozkazywać, ale to stwierdzenie także nie jest ścisłe, ponieważ te pozycje są
tymczasowe. Dzisiaj jesteś królem, a ja jestem twoim sługą, lecz
w naszym następnym życiu te pozycje mogą się odwrócić; ty możesz być moim
sługą, a ja twoim panem".
Jak fale oceanu łączą ze sobą kawałki trzciny, a następnie rozdzielają je,
tak siła wiecznego czasu łączy ze sobą żywe istoty w tymczasowych
związkach pana i sługi, a następnie rozdziela je i zamienia ich
role.
"Kto jest tak naprawdę panem, a kto sługą? Każdego zmuszają do
działania prawa natury materialnej, dlatego nikt nie jest panem i nikt nie
jest sługą".
Vedy wyjaśniają, że żywe istoty w świecie materialnym są niczym aktorzy na
scenie grający pod kierunkiem reżysera. Na scenie jeden z aktorów może
grać rolę pana, a inny rolę jego sługi, lecz obaj są sługami reżysera.
W ten sam sposób wszystkie żywe istoty są sługami Najwyższego Pana Śri
Kryszny. Ich role jako panów i sług w świecie materialnym są
przejściowe i wyimaginowane.
Po tych słowach Jada Bharata dodał: "Jeśli nadal myślisz, że jesteś panem,
a ja sługą, zaakceptuję to. Proszę, rozkazuj mi. Co mogę dla ciebie
zrobić?"
Król Rahugana, który miał wiedzę duchową, zdumiał się słysząc nauki Jada
Bharaty. Zrozumiał, że ma przed sobą świętego i szybko zszedł
z lektyki. Jego materialne wyobrażenie o sobie jako wielkim władcy
zniknęło i upadł do stóp Jada Bharaty w pokłonie. "O święty –
rzekł – dlaczego przemierzasz świat nikomu nie znany? Kim jesteś? Dlaczego
przybyłeś do tego miejsca? O mistrzu duchowy! Jestem ślepy na wiedzę
transcendentalną. Proszę, powiedz mi, jak mogę zrobić postęp w życiu duchowym".
Zachowanie króla Rahugany jest przykładne. Vedy oznajmiają, że każdy – nawet
król – musi zbliżyć się do nauczyciela duchowego, aby uzyskać wiedzę
o duszy i reinkarnacji.
Jada Bharata zwrócił się do króla w następujący sposób: "Ponieważ
umysł żywej istoty pełen jest materialnych pragnień, wybiera ona różne ciała
w świecie materialnym, aby cieszyć się przyjemnościami i znosić ból,
co jest następstwem czynów materialnych".
W czasie snu umysł stwarza sytuacje pełne radości i cierpienia. Człowiekowi
może się śnić, że przebywa w towarzystwie pięknej kobiety, lecz jego
uciecha jest złudna. Może też śnić, że goni go tygrys, lecz trwoga, jakiej
doświadcza, jest także nierealna. Szczęście i nieszczęście materialne jest
zwyczajnym umysłowym tworem wynikającym z utożsamiania się
z materialnym ciałem i materialnym bogactwem. Kiedy ktoś rozbudzi swą
oryginalną świadomość, zobaczy, że nie ma nic wspólnego z tymi rzeczami.
Jest to możliwe dzięki skupieniu umysłu w medytacji o Najwyższym
Panu. Jeśli ktoś zaniedbuje ciągłą medytację o Najwyższym Panu
i pełnienie służby dla Niego, musi przechodzić przez cykl narodzin
i śmierci.
"Stan umysłu jest przyczyną narodzin w różnych rodzajach ciał" –
kontynuował Jada Bharata. "Jeśli ktoś używa umysłu do zrozumienia wiedzy
duchowej, otrzymuje lepsze ciało, a jeśli ktoś używa go jedynie dla
materialnej przyjemności, otrzymuje gorsze ciało".
Jada Bharata porównał umysł do płomienia lampy: "Kiedy knot pali się
niewłaściwie, lampa czernieje od sadzy. Lecz kiedy wypełni się ją oczyszczonym
masłem i płomień pali się należycie, wtedy daje jaskrawe światło. Umysł
pochłonięty materialnym życiem przynosi niekończące się cierpienie, lecz użyty
do kultywowania wiedzy duchowej, rozpala pierwotną jasność duchowego
życia".
Jada Bharata przestrzegł króla: "Dopóki ktoś utożsamia się z ciałem
materialnym, dopóty musi wędrować przez niezmierzone wszechświaty
w różnych gatunkach życia. Dlatego niekontrolowany umysł jest największym
wrogiem żywej istoty.
Drogi królu Rahugano! Jak długo uwarunkowana dusza przyjmuje ciała materialne,
nie jest wolna od zanieczyszczeń materialnych uciech i jak długo nie
ujarzmi swych zmysłów i umysłu i nie wzniesie się do płaszczyzny
samorealizacji dzięki obudzeniu swej wiedzy duchowej, tak długo zmuszona jest
wędrować przez różne miejsca w wielu formach życia w tym świecie
materialnym".
Jada Bharata ujawnił następnie własne przeszłe wcielenia: "W jednym
z poprzednich żyć byłem znany jako król Bharata. Osiągnąłem doskonałość
dzięki całkowitemu porzuceniu materialnego działania. Pełniłem jedynie służbę
dla Pana, lecz rozluźniłem kontrolę nad umysłem i tak bardzo przywiązałem
się do jelonka, że zaniedbałem swe duchowe obowiązki. W chwili śmierci
myślałem wyłącznie o jelonku, toteż w następnym życiu musiałem przyjąć
ciało jelenia".
Jada Bharata na koniec powiedział królowi, że ci, którzy pragną wyzwolenia
z cyklu reinkarnacji, muszą zawsze przebywać w towarzystwie
samozrealizowanych wielbicieli Pana. Jedynie obcowanie ze wzniosłymi bhaktami
pozwala osiągnąć doskonałość wiedzy i pociąć na kawałki iluzoryczne
związki ze światem materialnym.
Jeśli ktoś nie ma możliwości przebywania w towarzystwie bhaktów Pana, nie
może zrozumieć istoty życia duchowego. Prawda Absolutna zostaje objawiona
jedynie temu, kto osiągnął łaskę wielkiego wielbiciela, ponieważ
w towarzystwie czystych wielbicieli nie ma miejsca na dyskusje na
materialne tematy społeczno-polityczne. W towarzystwie czystych
wielbicieli rozmawia się jedynie o cechach, postaci i rozrywkach Boga,
Najwyższej Osoby. Jest to sekret, dzięki któremu można ożywić uśpioną duchową
świadomość, uwolnić się na zawsze z błędnego koła reinkarnacji
i wrócić do życia pełnego wiecznej przyjemności w świecie duchowym.
Po wysłuchaniu nauk wielkiego wielbiciela król Rahugana stał się w pełni
świadomy oryginalnej pozycji duszy i całkowicie porzucił cielesną
koncepcję życia, która wikła czystą duszę w niekończący się cykl narodzin
i śmierci w świecie materialnym.
3. Goście
z innego wymiaru
Jaki stan istnienia pamięta ten, kto opuszcza ciało, taki stan bez
wątpienia osiągnie.
Bhagavad-gita (8.6)
Kiedy dusza po śmierci wyrusza w swą tajemniczą podróż, może – zgodnie
z przekazem wielkich religii świata – spotkać się z istotami
z innych wymiarów rzeczywistości – aniołami, które jej pomagają lub
sędziami, którzy ważą jej dobre i złe czyny na szali sprawiedliwości.
Szereg dzieł sztuki religijnej ukazuje takie sceny. Malowidło na fragmencie
naczynia etruskiego przedstawia anielską postać towarzyszącą poległemu
rycerzowi. Średniowieczna mozaika chrześcijańska ukazuje świętego Michała
z wagą sprawiedliwości w ręku. Wielu ludzi, którzy mieli
doświadczenie śmierci klinicznej, często donosi o spotkaniu takich istot.
Z wedyjskich pism świętych dowiadujemy się o wysłannikach Pana Visnu, którzy
pojawiają się w momencie śmierci, aby towarzyszyć pobożnej duszy
w jej drodze do świata duchowego. Vedy mówią także o przerażających
przedstawicielach Yamarajy, pana śmierci, którzy siłą pojmują duszę grzesznika
i przygotowują ją do następnego wcielenia w więzieniu ciała
materialnego. W poniższym opowiadaniu słudzy Visnu i wysłannicy
Yamarajy rozprawiają nad losem Ajamili – czy ma być wyzwolony, czy też ponownie
się narodzić.
W mieście Kanyakubja żył niegdyś świątobliwy bramin o imieniu Ajamila,
który zszedł ze ścieżki życia duchowego i stracił wszystkie dobre cechy,
gdy związał się z prostytutką. Porzucił obowiązki kapłana, został
rozpustnikiem, a jego środki do życia pochodziły z kradzieży
i oszustw. Dożył 88 lat i był ojcem dziesięciu synów. Najmłodszy
nosił imię Narayana (jest to jedno z imion Najwyższego Pana Visnu).
Ajamila darzył swego synka wielkim uczuciem. Chłopiec dopiero co zaczął
raczkować i gaworzyć ku uciesze ojca.
Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie Ajamila stanął w obliczu śmierci. Przerażony
starzec ujrzał przed sobą makabryczne postacie ze srogimi, wykrzywionymi
twarzami. Te istoty przyszły tam, aby siłą zabrać go przed oblicze Yamarajy,
pana śmierci. Na ich widok Ajamila wpadł w panikę i zaczął wzywać swe
ukochane dziecko: "Narayana! Narayana!" Wołając syna, ten wielki
grzesznik nieświadomie intonował święte imię Pana.
Kiedy Visnuduci, słudzy Pana Visnu, usłyszeli jak Ajamila z uczuciem
intonuje imię Pana, natychmiast pojawili się przed nim. Wyglądali dokładnie tak
samo jak Pan Visnu. Ich oczy przypominały płatki lotosu, na głowach mieli złote
hełmy. Ubrani byli w połyskujące żółtawe szaty, a ich przepiękne
ciała ozdobione były szafirowymi i mlecznobiałymi lotosami. Wyglądali
świeżo i młodo, a ich oślepiający blask oświetlił ciemności komnaty.
W rękach trzymali łuki, strzały, miecze i konchy, buławy, dyski
i kwiaty lotosu.
Ujrzawszy wysłanników Yamarajy, Yamadutów, wyrywających duszę Ajamili
z jego serca, Visnuduci wykrzyknęli: "Przestańcie!" Yamaduci,
którzy nigdy przedtem nie spotkali się z żadnym oporem, zadrżeli.
"Kim jesteście? Dlaczego próbujecie nas powstrzymać?" – zapytali.
Przedstawiciele Pana Visnu uśmiechnęli się i przemówili głosami tak
głębokimi jak grzmot deszczowych chmur: "Jeśli naprawdę jesteście
wysłannikami Yamarajy, musicie nam wyjaśnić znaczenie cyklu narodzin
i śmierci. Powiedzcie, kto musi wejść weń, a kto nie?"
Yamaduci odrzekli: "Słońce, ogień, niebo, powietrze, półbogowie, księżyc,
wieczór, dzień, noc, kierunki świata, woda, ląd i Naddusza, czyli Pan
w sercu, są świadkami czynności każdej żywej istoty. Kandydatami do
ukarania w cyklu narodzin i śmierci są ci, którzy – jak potwierdzają
owi świadkowie – zboczyli z drogi religii. Proporcjonalnie do popełnionych
religijnych czy niereligijnych czynów w jednym życiu żywa istota musi
cieszyć się lub cierpieć w życiu następnym".
Pierwotnie żywa istota przebywa w świecie duchowym jako wieczny sługa
Boga. Kiedy jednak porzuca służbę dla Pana, jest zmuszona przyjść do świata
materialnego, w którym władają trzy guny natury – dobroć, pasja
i ignorancja. Yamaduci wyjaśnili, że żywe istoty, które pragną cieszyć się
światem materialnym, dostają się we władanie wyżej wymienionych czynników
i w zależności od rodzaju ich związków z tymi czynnikami, otrzymują
określony rodzaj ciała. Istota w gunie dobroci otrzymuje ciało półboga,
ktoś będący w gunie pasji rodzi się jako człowiek, a ktoś pogrążony
w ignorancji schodzi do niższych gatunków.
Wszystkie te ciała podobne są ciałom, których doświadczamy podczas snów. Kiedy
człowiek zasypia, zapomina o swej prawdziwej tożsamości i może śnić,
że stał się królem. Nie pamięta, co robił, zanim poszedł spać, ani też nie może
sobie wyobrazić, co będzie robić po przebudzeniu. W ten sam sposób, kiedy
dusza utożsamia się z tymczasowym ciałem materialnym; zapomina o swej
prawdziwej, duchowej tożsamości, a także o wcześniejszych życiach
w świecie materialnym, chociaż większość dusz w ciele ludzkim
przeszła już przez wszystkie 8400000 gatunków życia.
"Żywa istota przechodzi w ten sposób z jednego ciała
materialnego do drugiego, wcielając się w człowieka, zwierzę
i półboga" – powiedzieli Yamaduci. "Kiedy otrzymuje ciało
półboga, jest bardzo szczęśliwa. W ciele ludzkim czasem doświadcza
szczęścia, a czasem nieszczęścia. A w ciele zwierzęcia żyje
w ciągłym strachu. Jednakże w każdych okolicznościach straszliwie
cierpi, doświadczając narodzin, chorób, starości i śmierci. Jej
nieszczęśliwe uwarunkowanie zwane jest samsarą lub wędrówką duszy przez różne
gatunki materialnego życia.
Niemądra wcielona żywa istota, niezdolna do kontrolowania swych zmysłów
i umysłu, jest zmuszona działać zgodnie z wpływem gun natury
materialnej, nawet wbrew własnym pragnieniom. Jest ona niczym jedwabnik, który
przy użyciu własnej śliny buduje kokon, a następnie zostaje weń schwytany.
Żywa istota zaplątuje się w sieć własnych działań, a potem nie może
znaleźć sposobu na uwolnienie się. W ten sposób jest zawsze
zdezorientowana, nieustannie rodząc się i umierając.
Z powodu silnych pragnień żywa istota rodzi się w określonej rodzinie
i otrzymuje ciało podobne ciału matki i ojca. To ciało jest oznaką
jej przeszłych i przyszłych ciał, podobnie jak jedna wiosna dostarcza nam
informacji o przeszłych i przyszłych wiosnach".
Ludzka forma życia ma szczególną wartość, ponieważ jedynie człowiek może
zrozumieć transcendentalną wiedzę, która pozwala uwolnić się z cyklu
narodzin i śmierci. Ale Ajamila zmarnował swe życie.
"Na początku – powiedzieli Yamaduci – Ajamila studiował pisma wedyjskie.
Miał dobry charakter i panował nad swym umysłem oraz zmysłami. Był
prawdomówny, wiedział jak intonować mantry wedyjskie i był bardzo czysty.
Zawsze okazywał należyty szacunek swojemu mistrzowi duchowemu, gościom
i starszym krewnym. Wolny był od dumy, życzliwy z natury i nigdy
nikomu nie zazdrościł.
Pewnego razu, z polecenia swego ojca udał się do lasu, aby nazbierać
owoców i kwiatów. Po drodze zobaczył lubieżnika niskiego stanu bezwstydnie
obejmującego prostytutkę. Mężczyzna śmiał się i śpiewał, jak gdyby nigdy
nic. Zarówno on, jak i prostytutka byli pijani. Oczy prostytutki były
zupełnie nieprzytomne, a suknia rozluźniła się i częściowo odsłoniła
ciało. Kiedy Ajamila ujrzał tę kobietę, zawładnęło nim pożądanie. Próbował
przypomnieć sobie wskazówki pism świętych i za pomocą wiedzy
i inteligencji opanować żądzę. Kupidyn jednak zwyciężył. Od tej pory
Ajamila zawsze myślał o prostytutce i niedługo potem przyjął ją jako
służącą do swego domu.
Wkrótce porzucił duchowe praktyki
i roztrwonił pieniądze po ojcu na prezenty dla prostytutki. Odszedł nawet od
swej pięknej młodej żony, która pochodziła z szanowanej rodziny
bramińskiej.
Niegodziwy Ajamila zdobywał pieniądze w każdy możliwy sposób, legalnie czy
nielegalnie, i wydawał je na utrzymanie synów i córek prostytutki.
Przed śmiercią nie odbył pokuty, dlatego – z powodu jego grzesznego życia –
musimy zabrać go przed oblicze Yamarajy. Poniesie zasłużoną karę, po czym wróci
do świata materialnego w odpowiednim ciele".
Po wysłuchaniu Yamadutów słudzy Pana Visnu, którzy potrafią przekonywająco
argumentować, odrzekli: "Jakże bolesne jest to, że strażnicy zasad
religijnych karzą niewinnego. Ajamila już odpokutował za wszystkie swe grzechy.
Prawdę powiedziawszy, ponieważ w chwili śmierci bezradnie intonował imię
Narayana, odpokutował nie tylko za grzechy z tego życia, lecz również za
te z milionów przeszłych żyć. Dlatego jest czysty i zasłużył na
wyzwolenie z cyklu reinkarnacji.
Intonowanie świętych imion Pana Visnu jest najlepszym rodzajem pokuty dla
złodzieja i pijaka, dla tego, kto zdradza przyjaciela lub krewnego, dla
zabójcy bramina i dla tego, kto uwodzi żonę swego guru lub innego
zwierzchnika. Jest to także najlepsza metoda pokuty dla mordercy kobiety, króla
lub ojca, dla zabójcy krów i dla wszystkich innych grzeszników. Tylko
dzięki intonowaniu świętych imion Pana Visnu tacy grzesznicy mogą przyciągnąć
uwagę Najwyższego Pana, który myśli wtedy: ťPonieważ ten człowiek intonował
Moje święte imię, Moim obowiązkiem jest dać mu ochronęŤ".
W obecnym wieku kłótni i obłudy ten, kto chce wyzwolenia z cyklu reinkarnacji,
powinien intonować maha-mantrę Hare Kryszna, wielką mantrę wyzwolenia. Mantra
ta całkowicie oczyszcza serce z wszelkich materialnych pragnień, które
wiążą człowieka w cyklu narodzin i śmierci.
Visnuduci ciągnęli: "Kto intonuje święte imię Pana, jest natychmiast
uwalniany od reakcji za niezliczone grzechy, nawet jeśli intonuje dla żartu.
Mówią o tym pisma święte i wszyscy mędrcy.
Jeśli ktoś intonuje święte imię Pana Kryszny, a następnie umiera
w wypadku lub zostaje zabity przez zwierzę, chorobę lub broń, natychmiast
uwalnia się od konieczności ponownych narodzin. Jak ogień spala suchą trawę na
popiół, tak święte imię Kryszny spala na popiół wszystkie reakcje karmiczne.
Lek działa nawet wtedy, gdy ktoś zażywa go pod przymusem lub nie będąc świadomy
jego mocy. Tak więc nawet jeśli ktoś nie zna wartości intonowania świętego
imienia Pana, intonowanie to pomoże wyzwolić mu się z cyklu reinkarnacji.
W chwili śmierci Ajamila bezradnie i głośno intonował święte imię Pana
Narayana. Samo to intonowanie uwolniło go od konieczności ponownych narodzin na
skutek grzesznego życia. Dlatego nie zabierajcie go do waszego pana i nie
karajcie go kolejnymi narodzinami w ciele materialnym".
To powiedziawszy, Visnuduci uwolnili Ajamilę z lin sług pana śmierci. Ajamila
odzyskał zmysły i z szacunkiem skłonił się Visnudutom do stóp. Kiedy ci
zobaczyli, że Ajamila chce im coś powiedzieć, zniknęli.
"Czy to, co widziałem, tylko mi się przyśniło – zastanawiał się Ajamila –
czy też była to rzeczywistość? Widziałem strasznych mężczyzn z linami
w rękach, którzy chcieli wywlec mnie stąd. Dokąd odeszli? A gdzie są
te cztery promienne postacie, które mnie uratowały?"
Następnie zaczął rozmyślać nad swoim życiem. "Jakże nisko upadłem, służąc
swym zmysłom. Straciłem pozycję świątobliwego bramina i płodziłem dzieci
z prostytutką. Co więcej, porzuciłem moją czystą i piękną żonę
i nie zaopiekowałem się swymi starymi rodzicami. Sprawiłem im tyle bólu.
To pewne, że grzesznik taki jak ja, zasłużył sobie na piekielne męki
w następnym życiu. Jestem takim niegodziwcem, lecz teraz, ponieważ mam
kolejną szansę, muszę wyzwolić się z błędnego koła narodzin
i śmierci".
Ajamila natychmiast wyrzekł się swej żony-prostytutki i udał się do
Hardwaru, miejsca pielgrzymek w Himalajach. Tam schronił się
w świątyni Visnu, gdzie praktykował bhakti jogę, jogę oddania dla
Najwyższego Pana. Kiedy jego umysł i inteligencja były skupione na postaci
Pana, pojawiły się przed nim cztery niebiańskie istoty. Rozpoznawszy tych
samych Visnudutów, którzy obronili go przed wysłannikami śmierci, skłonił się
nisko.
I tak w Hardwarze, nad brzegiem Gangesu, Ajamila porzucił swe tymczasowe
ciało materialne i odzyskał wieczną, duchową postać. W towarzystwie
Visnudutów wsiadł do złotego pojazdu i udał się prosto do siedziby Pana
Visnu, aby nigdy więcej nie narodzić się w świecie materialnym.