Przygotowanie do umierania! Możemy zwrócić się do instrukcji
Śrila
Prabhupady mówiących o tym, co jest niezbędne, aby wyzwolić
Ratnę
i wszystkich innych z ciągłego cyklu narodzin i śmierci i
wszelkiego
cierpienia prowadzącego do śmierci. Teraz trzeba być
poważnym, bardzo
poważnym. Nadchodzi czas, gdy będzie musiała ona stanąć
twarzą
w twarz ze śmiercią, źródłem wszelkich strachów i
niepokojów, wielkim,
wielkim egzaminem. Końcowym egzaminem.
Po kilku dniach stało się oczywiste, że operacja mózgu miała
znacznie
większy wpływ na ciało fizyczne i mentalne Ratny, niż
początkowo się
wydawało. Obecnie nie pamiętała pewnych rzeczy lub nie
wiedziała, jak
się je robi. Nagły głośny dźwięk przyprawiał ją o drżenie i
strach,
a zmiany temperatury przy przejściu z pokoju do pokoju były
dla niej
wielkim problemem i wyprowadzały ją z równowagi. Także
zmiany natężenia
światła w różnych pokojach sprawiały, że zaczynała się
trząść
i denerwowała się. Ogólnie brakowało jej równowagi i wielu
czynności,
które z łatwością robiła przed operacją, teraz nie potrafiła
wykonać.
Wszystko to niesłychanie martwiło Ratnę i to zmartwienie
wywoływało
problemy ze stabilnością zarówno umysłową, jak i fizyczną.
Chciała
wykonywać służbę, ale było to dla niej trudne, bo szybko się
męczyła.
Sprawiało jej to wiele problemów. Balabhadra poświęcał dużo
czasu na
codzienne intonowanie i czytanie z Ratną. Było to dla niej
trudne przez
dłuższy czas. Operacja wywołała roztrzęsienie, przez co nie
potrafiła
ona pozostawać nieruchomo w jednym miejscu czy robić jednej
rzeczy
przez jakiś czas. Także przemieszczanie się z miejsca na
miejsce i jakiekolwiek
zmiany były dla niej problemem. Wszystko dookoła okazywało
się niesłychanie trudne do wykonania. Jednakże Ratna
nauczyła się jakoś
skupiać umysł na Panu, choćby jej stan był najgorszy. O
Prabhupado,
pomóż nam, prosimy! Czas umierania jest najtrudniejszym
okresem,
stanowiącym największe wyzwanie, ale z pewnością nie jest
wcale łatwiejszy
od problemów, z którymi się borykała przy zmianie pokoi,
temperatury itp.
Bala siedział więc z Ratną i przekonywał ją, aby usiadła w
jednym
miejscu i starała się tolerować problemy, jakich
doświadczała. Było to
dla niej trudne, wywoływało gniew, ale r11; jak sama
zauważyła kilka razy
r11; gdy weszła do innego pokoju, doświadczała innego
problemu i wtedy
chciała opuścić to miejsce. Musiała nauczyć się tolerować
wszystko,
z czym się spotykała, i przyjąć schronienie Prabhupady i
Świętych
Imion, które nam dał.
Zdecydowała, że pokój, w którym były umieszczone i czczone
Śalagram
Śila, jest najlepszym dla niej miejscem. Czuła się tutaj
najlepiej. Bala
i Ratna siedzieli więc tu i intonowali wspólnie, a ona
przysypiała od czasu
do czasu. Dzięki łasce Pana jej samopoczucie uległo poprawie
i była ona
w stanie pozostawać w jednym miejscu i intonować, ile się
da.
Wkrótce Ratna miała być poddana kuracji radem, co oznaczało
konieczność
codziennego chodzenia do szpitala przez około sześć czy
siedem
tygodni. Była to kolejna próba, z którą musiała się
zmierzyć. Jak będzie
znosiła jazdę samochodem, hałas, wibracje, ciągłe zmiany
oświetlenia,
inne samochody i całą zmieniającą się szybko scenerię? Z
początku
okazało się to dla niej trudne r11; była oszołomiona i
zdezorientowana
jazdą, ale po krótkim czasie spróbowała położyć się i zasnąć
w drodze
do kliniki. Każdego dnia po zabiegu była bardzo rozkojarzona
i czuła się
odurzona, ale w ciągu kolejnych dni wydawała się przywykać
do tego.
Uczyła się, jak tolerować ciągłe zmiany poprzez przyjęcie
schronienia
Świętych Imion.
Pewnego dnia w czasie kąpieli coś jej się stało i upadła w
progu, starając
się wołać o pomoc. Jej głos był słabiutki, drżący i
niesłyszalny. Jednak
dzięki łasce Pana, Bala wyczuł, że dzieje się coś złego i
wyszedł na korytarz,
po czym ujrzał Ratnę, jak z twarzą wykrzywioną grymasem
stara się
r11; 33 r11;
wołać o pomoc i dusi się. Wpadł do łazienki i zobaczył ją
leżącą nago na
posadzce. Jej całe ciało drgało tak gwałtownie, że wydawało
się, iż serce
nie jest w stanie wytrzymać takiego łomotania. Co się stało
z mózgiem?
Ciało jej było twarde jak żelazo i straszliwie drżało. Była
jednak świadoma
i starała się z całych sił intonować, ale było to
niesłychanie trudne.
Trwało to jakieś 15 minut, po czym nagle wszystko ustało, a
Ratna odwróciła
się na plecy, przewróciła oczami i głęboko odetchnęła.
Balabhadra
i kilku wielbicieli na cały głos prowadzili w korytarzu
kirtan. Ciało Ratny
okryte było ręcznikami i prześcieradłami.
Czy to koniec? Pytanie to kołotało w głowie Bali. Intonował
z całych sił.
Hare Kryszna! Tam leży Ratna wywracając oczami. Jej ciało
zaczyna
rzucać się konwulsyjnie, jeszcze gwałtownie, niż poprzednio.
Tym razem
jednak trwało to tylko parę minut. Po wszystkim Ratna
zaczęła płakać.
Bala i Palindri pomogli jej pójść do pokoju, a Palindri
pomogła jej się
ubrać. Bala zapytał Ratnę, czy chce się przespać, a ona
zaprzeczyła.
Chciała intonować. Cały czas płakała, więc Bala zapytał, czy
czuje się dobrze,
czy coś ją martwi. Ratna powiedziała: rPłaczę, bo jestem
szczęśliwar1;.
No nie! Trochę trudno pojąć, jak mogła być szczęśliwa po tak
wielkim
psychicznym i fizycznym napięciu. Bala zapytał więc,
dlaczego czuła się
szczęśliwa. rPan jest dla mnie tak łaskawy! Cały czas
podczas ataku widziałam
w myśli tylko piękną twarz Śjamasundary z Wryndawany. On
jest
taki wspaniały! Taki wspaniały!r1;. Cały dzień Ratna
płakała, intonowała
i mówiła, jaki wspaniały jest Pan. Tak! Pan Śjamasundara
jest z pewnością
łaskawy dla swoich wielbicieli. Dawało to Ratnie siłę i
bardzo zwiększało
jej wiarę i determinację. Zapragnęła mieć w swoim pokoju na
ścianie duże zdjęcia Śri Śri Radha-Śjamasundary, Bóstw z
naszej świątyni
we Wryndawanie. Chciała pamiętać o Śjamasundarze i widzieć
Go
jak najczęściej. Zorganizowano, co trzeba, a Ratna była
szczęśliwa. Śri
Śri Radha-Śjamasundara ki dźaja!
Ratna odrobinę utyła z powodu wielkiej ilości sterydów,
które brała,
aby zmniejszyć rozmiary mózgu i ciśnienie wewnątrzczaszkowe.
Lewa
połowa jej ciała działała wolniej niż prawa i nie mogła
odzyskać w pełni
sprawności lewej ręki. Teraz, po zakończeniu kuracji radem,
musiała
odwiedzać klinikę tylko raz w tygodniu na ogólną obserwację.
Gdy
opowiedziała lekarzom o swoim ataku, wykazali
zainteresowanie i dali
jej pigułki do codziennego zażywania w celu zapobiegania
atakom.
Jednak gdy tylko zaczęła je zażywać, ataki pojawiły się
jeszcze częściej.
Zdarzało się to co parę dni. Za każdym razem było to
ostrzeżenie dla
niej i dla bhaktów, że może odejść w każdej chwili. Lekarze
mówili
przecież, że w czasie ataku może umrzeć, a ataki pojawiały
się częściej
i niepokój Bali i wielbicieli rósł coraz bardziej.
Lekarze próbowali zmieniać leki, ale nie było żadnej
poprawy. Pewnego
dnia Ratna miała pięć ataków w ciągu dwóch i pół godzin. Za
każdym
razem słowa lekarzy dźwięczały w głowie Bali głośniej,
jednakże wydawało
się, że już do tego przywykł i wyglądał na spokojnego i
zadowolonego.
Minęło już sześć miesięcy, a Ratna była znacznie silniejsza
coraz bardziej
skupiając umysł na Świętym Imieniu i instrukcjach Śrila
Prabhupady.
Lekarze mylili się.
Bala zdobył jakieś alternatywne lekarstwo, które zdaniem
Ratny rsmakowało
strasznier1;, ale wyglądało na to, że daje dobry efekt i
widać było ogólną
poprawę jej stanu. Ona sama to czuła. Mimo wszystko ataki
zdarzały się
dalej i po kolejnym miesiącu czy dwóch można było zauważyć,
że fizyczne
ruchy Ratny uległy zwolnieniu i stały się nieskoordynowane.
Spędzała
teraz większość czasu na czytaniu i intonowaniu. Uwielbiała
siedzieć
w korytarzu, gdy bhaktowie wychodzili na sankirtan, i dawała
każdemu
torebkę z suszonymi owocami maha-prasadam od Śalagram Śila.
Zawsze
mówiła: rTo wspaniali chłopcy i dziewczętar1;. Był to
codzienny zwyczaj
i bhaktom bardzo podobała się taka relacja. Ratna lubiła
także siedzieć co
wieczór w korytarzu, gdy bhaktowie wracali z sankirtanu.
Zawsze pytała,
jak się czują i jak im poszło. Zdobywała coraz większy smak
do intonowania
i często intonowała 64 rundy dziennie oraz czytała po kilka
godzin,
chociaż dla jej oczu i głowy był to duży wysiłek.
Cały czas od wyjścia ze szpitala odczuwała ból głowy, czasem
był on
okropny, ale nie chciała brać żadnych środków
przeciwbólowych. Mówiła:
rChcę odcierpieć swoją porcję i skończyć z tym raz na
zawszer1;. Bardzo
rzadko, gdy ból był nie do zniesienia, brała jedną lub dwie
pigułki. Minął
już prawie rok od operacji i Ratna przeżyła przepowiednię
lekarzy,
chociaż przeszła przez wiele ciężkich doświadczeń. Była
teraz w bardzo
łagodnym nastroju, prosta i dziecinnie niewinna, zadowolona
z tego, co
przychodziło. Coraz trudniej było jej chodzić i używać
lewego ramienia
i ręki, ale lekarze przewidywali już dużo wcześniej, że tak
może się stać.
Ratna poruszała się na wózku i odczuwała fizyczny i
psychiczny wysiłek
i ból, lecz ciągle czytała i intonowała, ile tylko mogła i
lubiła słuchać
kaset. Podejmowała swój końcowy egzamin bardzo poważnie i
widok
ten był niesłychanie inspirujący. Znajdowała wielki spokój i
schronienie
w Świętych Imionach i książkach Śrila Prabhupady, jej
ostatecznym
przewodniku.
Pragnęła pojechać do Wryndawany i odbyć parikram wokół
Wzgórza
Gowardhan zanim opuści ciało, więc bhaktowie kupili parę
biletów na
lot do New Delhi i załatwili jej pokój na parterze w Krishna
Balarama
Guest House. Ratna była bardzo podekscytowana i z
niecierpliwością
oczekiwała wyjazdu. Mówiła o tym wiele razy dziennie. Dwa
dni przed
wyjazdem do Wryndawany miała atak. Był on największy i
najgorszy od
dłuższego czasu. Uderzała rękami, kopała, rzucała głową do
tyłu i przodu.
Całe ciało gwałtownie drgało. Natychmiast zebrali się wokół
wielbiciele
i zaczęli coraz głośniej intonować rHare Kryszna,
Nrysimhadewa!r1;.
Nigdy czegoś podobnego przedtem nie widzieliśmy!
Niesamowite! Ileż
może wytrzymać ciało! Jak ludzkie serce może funkcjonować w
taki
sposób?! Ratna naprawdę przechodziła tym razem katusze. Jej
córka,
Kunti, nie mogła znieść widoku męczarni matki, odwróciła się
i wyszła
bardzo załamana i cierpiąca. Abhaj Ćaran także wybiegł
załamany. Był
to największy test dla Ratny. Atak trwał około 10-12 minut.
Cały czas
bhaktowie intonowali. Balabhadra klęczał na podłodze obok
Ratny
mówiąc jej, by skupiła umysł na Panu, wiecznie intonowała i
nie zastanawiała
się nad tym, co się dzieje z ciałem. Po prostu powinna
skupić całkowicie
świadomość na Panu. Było to jak do tej pory najcięższe
przeżycie.
Tym razem Ratna była kompletnie wyczerpana i chciała
wypocząć.
Zwykle po ataku płakała przez resztę dnia, ale tym razem
nie. Była całkowicie
wykończona. Bhaktowie zanieśli ją do jej pokoju, położyli na
łóżku i włączyli taśmę.
Była godzina osiemnasta. Obudziła się dopiero po piątej
rano. Po
przebudzeniu czuła, że straciła całkowicie władzę w lewym
ramieniu
i ręce. Atak był potężny i zostawił swój znak. Ratna
wiedziała, że w czasie
ataku stało się coś szczególnego. Różnił się on od
poprzednich. Bala
rozmawiał z nią o tym, że powinna teraz bardzo poważnie
potraktować
świadomość Kryszny, bo nie ma czasu na rozrywki lub
jakiekolwiek
lekceważenie. Tym razem było to wyraźne ostrzeżenie od Pana,
aby stać
się naprawdę poważną osobą i odłożyć wszystkie inne
zainteresowania,
jakich może dostarczyć umysł. Ratna była skupiona, była
teraz w bardzo
poważnym nastroju. Koniec egzystencji w obecnym ciele
wydawał się
teraz znacznie bliższy, znacznie realniejszy niż
kiedykolwiek przedtem.
Zwróciła się do męża: rPomóż mi, prabhu! Proszę, pomóż mi!
Chcę być
świadoma Kryszny! Koniec jest bliski!r1;. Ratna i Bala
omówili sytuację
i stwierdzili, że jest czas na wypełnienie każdej chwili
świadomością
Kryszny r11; ani jedna sekunda nie może być zmarnowana. W
całym budynku
świątynnym słychać było intonowanie Świętych Imion:
gdziekolwiek
przebywałaby Ratna, w każdym pokoju słyszałaby Święte
Imiona.
Codziennie Balabhadra gotował dla Śalagram Śila i dla
Giriradźa,
więc podawano jej maha-prasadam. Przeprowadzono rozmowy
telefoniczne,
aby zdobyć wszelkie możliwe święte wody, aby Ratna nie piła
niczego innego. Piła wodę z kąpieli Śalagrama. Spożywała
codziennie 64
listki tulasi w jogurcie, które były ofiarowane Śalagramowi.
W jej pokoju
zawsze była tulasi. Jeden z małych Gowardhana Śila został
owinięty
w jedwab i zawiązany na jej szyi. Wokół szyi nosiła korale
Siddha Bakula.
Ściany w jej pokoju były pokryte zdjęciami Prabhupady i
Bóstw z całego
świata. Pod poduszką miała Śrimad Bhagawatam. Bhaktowie
zaczęli
między rundami modlić się do Pana i Śrila Prabhupady o
wyzwolenie
Ratny. Ratna zaś poprosiła o wszystkie listki tulasi, jakie
były codziennie
ofiarowane Śalagramom i Giriradźowi. Było ich dziennie ponad
200
i dostaławała je wszystkie.
Gdy się obudziła następnego poranka, okazało się, że
utraciła władzę
w lewej nodze, a lewa połowa twarzy paskudnie obwisła. Teraz
lewa
połowa ciała nie funkcjonowała albo była bliska tego. Ciągle
jednak
miała silne pragnienie, żeby pojechać do Wryndawany i odbyć
parikram
wokół Gowardhana, jednakże jej stan fizyczny pogorszył się
znacznie
i to w ciągu zaledwie dwóch dni. Nie mogła teraz poruszać
ani lewą
ręką, ani lewą nogą. Cała lewa strona ciała była bezwładna.
Późnym
popołudniem Ratna nie wyglądała najlepiej, więc Balabhadra
zdecydował,
że najlepiej będzie zadzwonić do szpitala i powiedzieć im,
że stan Ratny
gwałtownie się pogorszył. Lekarz dyżurny powiedział, żeby
natychmiast
przywieźć ją do szpitala, bo jest to zły znak. Tego
wieczoru, zamiast wraz
z grupą wyjechać do Wryndawany na parikram wokół Gowardhana,
na
co tak bardzo czekała, Ratna została przyjęta do Zachodniego
Szpitala
Ogólnego w Glasgow r11; dość daleko od szczęśliwej,
transcendentalnej
atmosfery Śri Wryndawana Dhama, Wzgórza Gowardhana i Śri Śri
Radha-
-Śjamasundary.
Po przyjeździe do szpitala została natychmiast umieszczona
na oddziale
nowotworowym. Oddział był wypełniony kobietami w różnym
wieku i z
najróżniejszymi rodzajami raka. Niektóre czekały właściwie
na opuszczenie
ciała, inne miały złudną nadzieję, że lekarstwa, które
otrzymywały,
znacznie przedłużą ich życie, tylko po to, aby umrzeć trochę
później.
Ratnie dano natychmiast wielką dawkę sterydów w celu
zredukowania
ciśnienia w mózgu. Lekarze powiedzieli, że guz znowu
gwałtownie wzrósł
i to podwójnie. Wszystkie prześwietlenia od czasu operacji
nie wykazywały
śladu guza aż do teraz, a obecnie bardzo szybko rozrósł się
i spowodował
taką reakcję w ciele Ratny. Leczono ją przez kilka dni
wielkimi zastrzykami
sterydów. Zmniejszyło to w znacznym stopniu ciśnienie w
mózgu i jej
lewa ręka i noga znowu uzyskały ruchomość. Codziennie do jej
pokoiku
przychodził fizykoterapeuta i wykonywał z nią ćwiczenia
mające przywrócić
sprawność ręki i nogi. Powoli zaczynało to działać. Lekarz
zadecydował,
że potrzebne jest nowe prześwietlenie mózgu, żeby dowiedzieć
się, jakie zaszły w nim uszkodzenia. Uczyniono tak i okazało
się to, czego
się spodziewano. Był guz, duży i aktywny, wielkości prawie
piłki golfowej,
szerzący swe rakowe wpływy na inne części mózgu. Lekarze i
pielęgniarki
wzięli Balabhadrę na bok i powiedzieli mu to. Mówili, że
Ratna będzie
miała szczęście, jeśli przeżyje najwyżej jeszcze miesiąc.
Spróbują chemioterapii,
co odrobinkę może pomóc, ale nie mają wielkiej nadziei na
to, że
będzie żyła dłużej. Byli zaskoczeni, że dotąd żyła.
Poprosili Balę, aby
wrócił do Ratny, omówił z nią sytuację i zapytał, czy chce
chemioterapii,
czy nie. Bala wrócił do pokoiku Ratny i już miał zacząć z
nią rozmowę,
gdy weszli lekarze i pielęgniarki. Specjalista usiadł na
krawędzi łóżka
i powiedział do niej: rPrzykro mi Ratna, jest tak, jak
myśleliśmy, guz
wrócił. Dostaniesz chemioterapię, ale nie da się powiedzieć,
czy to da
jakikolwiek efekt. Do ciebie należy decyzja, co chcesz
zrobićr1;. Ratna
uroniła kilka łez, a następnie poprosiła o chemioterapię.
Zdecydowała,
że spróbuje tej terapii.
Pierwszego wieczoru po zastosowanej chemioterapii czuła się
bardzo
źle przez cały wieczór. Była całkowicie wyczerpana i słaba.
Stanowczo
zadecydowała: rŻadnej terapii więcej. Będziemy teraz polegać
na Panur1;.
Załoga szpitala próbowała przekonać ją do kontynuowania
terapii, ale
ona odpowiedziała: rJaki ma sens przechodzić przez to całe
piekło, żeby
i tak umrzeć?r1;. Żadnej terapii więcej. Miała wielkie bóle
głowy, więc
pielęgniarki ciągle oferowały jej najróżniejsze pigułki
uśmierzające ból,
ale Ratna zawsze odmawiała. Zwłaszcza jedna z pielęgniarek
zawsze
chciała dać jej cokolwiek i nawet mówiła do Ratny: rPowiedz,
jak chcesz
się czuć, a ja dam ci taki zastrzyk czy tabletkę, że
będziesz się czuła
właśnie tak. No wiesz, nie musisz cierpiećr1;. Ratna nie
była tym zainteresowana
i zgodnie z jej własnymi słowami chciała do końca odcierpieć
to,
co było jej przeznaczone.
Pewnego popołudnia, gdy Bala siedział w szpitalu przy łóżku
Ratny,
zapytała:
r11; Czy to koniec?
Bala odpowiedział:
r11; Tak nam mówią.
Na to Ratna:
r11; Czas być naprawdę poważną. Ile czasu mi dają?
r11; Jakiś miesiąc.
Wówczas Ratna poprosiła:
r11; Proszę, pomóż mi skupić umysł, prabhu. Bądź tutaj, gdy
będzie koniec
i intonuj dla mnie, a wszystko będzie OK, wiem to.
Bala obiecał, że będzie, jeśli taka jest wola Pana, i że
zrobi wszystko, co
potrafi, aby jej pomóc. Była spokojna, więc Bala zaproponował,
żeby
usiedli i pomodlili się razem. Ratna ucieszyła się. Bala
zaproponował,
aby skupili się na Śrila Prabhupadzie, złożyli pokłony i
pomodlili się do
niego, dziękując za jego cudowną łaskę i błagając o
schronienie u jego
lotosowych stóp. Ratna była przejęta. Następnie modlili się
do różnych
aćarjów w sukcesji uczniów, składając im pokłony i prosząc o
ich wielką
łaskę. Ratna była przejęta i spokojna. Następnie
kontynuowali modlitwy
do Sześciu Goswamich, składając wiele pokłonów i błagając o
wybaczenie
wszelkich obraz, a także o łaskę i przewodnictwo, o opiekę i
skupienie
umysłu i świadomości. Atmosfera w pokoju była bardzo
spokojna. Ratna
była skupiona. Następnie modlili się do Pańća Tattwy,
prosząc o pozwolenie
na zwrócenie się do Nitjanandy Prabhu i o wyzwolenie
upadłych
przez samego Pana Gaurę. Z kolei złożyli pokłony Panu
Nitjanandzie
i prosili o łaskę i wyeliminowanie wszelkich materialnych
pragnień,
przywiązań i emocji. Prosili Go o pozwolenie na przyjście do
Pana
Gaurangi. Potem były modlitwy do Pana Gaury i prośba o Jego
wielką łaskę
i o wyzwolenie tej małej dźiwy, Ratnarandźini Dewi Dasi. Co
jeszcze jej
pozostało? Nic więcej nie mogła zrobić. Obdarz ją łaską,
Panie. Przecież
pojawiłeś się, aby wyzwalać upadłych. Oto te upadłe dusze
przychodzą
do Ciebie, błagając, abyś był w zgodzie ze swym tytułem,
Patita-Pawana
r11; zbawicielem najbardziej upadłych. O Panie Śri Gaurango,
prosimy,
wypełnij nasze serca i umysły czystym Świętym Imieniem. Daj
nam to
imię, bo bez Twojej słodkiej łaski nie ma najmniejszych
szans na przekroczenie
wielkiego materialnego oceanu niedoli. Ratuj nas, ratuj nas,
o Panie Gaurango, ratuj nas!
Następnie przyszedł czas na Śrimati Radharani, najwyższą ze
wszystkich
pięknych i łaskawych pań. Nie istnieje od Niej piękniejsza.
Ratna
starała się zbliżyć do Śrimati Radhiki, ale powiedziała, że
nie potrafi
i zaczęła płakać. Powiedziała, że nie chce być poza Rupą
Goswamim.
Bala pocieszył ją i powiedział, że to jest wspaniałe.
Wszyscy jesteśmy
rupanugami r11; zwolennikami Śrila Rupy Goswamiego
podążającymi
w jego ślady, więc módlmy się do niego, prośmy o łaskę i
opiekę. Ratna
kontynuowała modlitwy ze łzami w oczach. Po skończonych
modlitwach
Ratna była bardzo spokojna i powiedziała, że wspaniale było
spędzić czas w ten sposób i prosić o łaskę, i że czuje
emocje, jakich nigdy
dotąd nie doświadczała. Czuła się teraz znacznie bliżej
aćarjów i Pana.
Informacje o stanie Ratny bardzo szybko obiegły wszystkie
świątynie
w Zjednoczonym Królestwie i bhaktowie z nowym wigorem
modlili się
za nią. Łaska zaczęła płynąć w formie wody z Gangesu i
innych świętych
rzek i kund, fragmentów odzieży Bóstw i ich maha-prasadam,
zdjęć
Bóstw i miejsc związanych z rozrywkami Kryszny itd. Dzięki
uczuciom
członków tej wielkiej rodziny, którą stworzył Śrila
Prabhupada, i na
której czele stał jako wszechłaskawy szef, czuliśmy potęgę
miłości
w ISKCON-ie. Zbudował dom, w którym mógł mieszkać cały
świat.
Śrila Prabhupada ki dźaja! ISKCON ki dźaja!
Dzień lub dwa później Jego Świątobliwość Siwaram Swami odbył
podróż
do Szkocji, by odwiedzić Ratnę w szpitalu. Słyszał
wiadomość, że
zostało jej już niewiele życia i chciał powiedzieć jej rHari
bol!r1; oraz
podziękować za służbę, ponieważ udawał się do Majapur na
spotkanie
GBC i być może to była ostatnia szansa, aby mógł ją ujrzeć
zanim opuści
ciało. Gdy Ratna usłyszała, że przyjeżdża Swami Siwaram,
ucieszyła się,
ale też powiedziała: rPo co traci swój cenny czas na
spotkanie ze mną,
jest przecież bardzo zajętyr1;. Po czym rozpłakała się, a
gdy ją spytano,
czemu płacze, odpowiedziała: rOdwiedza mnie sannjasin, a ja
nawet nie
mogę wstać z łóżka, żeby złożyć pokłon. Jaka ze mnie
grzesznica, nawet
nie jestem odpowiednio ubranar1;. Bala powiedział, żeby się
nie martwiła,
i że gdy maharadź wejdzie, niech tylko skłoni głowę i powie
mantrę,
a wszystko będzie dobrze. Trochę ją to uspokoiło.
Przyjechał maharadź. Ratna była zdenerwowana, ale
jednocześnie
bardzo szczęśliwa. Swami został na kilka godzin i razem z
Balabhadrą
większość czasu poświęcili na opowiadanie Ratnie o różnych
miejscach
rozrywek Kryszny we Wradźi i Pana Ćajtanji w Nawadwipie.
Ratnie
bardzo się podobała ta wizyta.
Następnego dnia Ratna została wypisana ze szpitala. Kilka
innych
pacjentek z oddziału i pielęgniarek wyszło na zewnątrz, aby
ją pożegnać.
Dwie pacjentki mówiły do siebie: rTa biedaczka wychodzi do
domu, aby
po prostu umrzeć, pielęgniarki mówią, że zostało jej tylko
parę dnir1;.
Gdy przybyła do świątyni, bhaktowie, widząc ją, znowu
ucieszyli się,
ale tym razem bardziej powściągliwie i z większym poczuciem,
że jej
czas w obecnym ciele prawie dobiegł końca. Palindri
przeniosła się do
jej pokoju, tak, aby mogła dzień i noc pomagać Ratnie i mieć
oczy
otwarte, gdyby się coś działo.
Wielbiciele modlili się ciągle za Ratnę. W angielskiej
jatrze i w innych
częściach świata bhaktowie także się modlili. Były to
modlitwy, których
wszyscy bardzo potrzebujemy.
Marzec. Ratna fizycznie miała się dość nieźle. Spacerowała
trochę i mogła
w pewnym stopniu używać lewej ręki. Przez większość czasu
miała bóle
głowy, ale znosiła je, choć lekarze dziwili się, jak jej się
to udaje. W dalszym
ciągu siadywała w korytarzu i rozdawała prasadam
wielbicielom sankirtanu,
gdy codziennie wychodzili na rozprowadzanie książek.
Była umówiona w klinice, więc Balabhadra i Karuna Sindhu Dewi
Dasi
zabrali ją tam. Lekarz zapytał Ratnę, jak się czuje, na co
ona odpowiedziała
bardzo zaczepnie: rNo to kiedy tym razem mam umierać, panie
doktorze?r1;. Lekarz był trochę zaskoczony. Ona zaś zaśmiała
się i jeszcze
raz powtórzyła swoje pytanie. Lekarz uśmiechnął się tylko
nerwowo
i powiedział: rWspaniale przeżyłaś nasze szacunki i
spekulacje, cóż
mam powiedzieć?r1;.
Pewnym wczesnym rankiem Bala, Palindri, Prabhupada Wani i
jeden czy
dwóch innych wielbicieli siedziało wokół Ratny w korytarzu
świątynnym
i rozmawiali ogólnie o świadomości Kryszny. Bala powiedział:
r11; Wspaniale byłoby być wyzwoloną duszą, no nie, Ratna?
r11; Owszem r11; odpowiedziała Ratna z jowialnym humorem.
r11; Tak?
r11; Tak.
r11; Sądzisz, że jesteśmy wyzwoleni, hmm? r11; powiedział jowialnie.
r11; Aha.
r11; Dobra, dźiwa mukto, musisz więc mieć wieczną służbę.
Czy masz?
r11; Tak.
r11; Wiesz, co to jest?
r11; Tak.
Bala żartobliwie:
r11; No dobra, łabędziu wśród wron, słuchamy, co to jest.
r11; Ok.
Bala zachęcał, śmiejąc się:
r11; No dalej, mówże!
r11; Pomagam pakować śniadanie dla Kany (Kryszny).
r11; Pakujesz śniadanie dla Kryszny?
r11; Nie, tylko pomagam!
Bala zaczął się zastanawiać i powtórzył:
r11; Pakujesz śniadanie dla Kryszny?
r11; Nie, powiedziałam, że tylko pomagam.
Bala zaczął teraz brać sprawę trochę poważniej i zapytał:
r11; A komu pomagasz?
r11; Oczywiście mamie Jaśodzie.
W tym momencie Ratna się rozpłakała i chciała pójść do swego
pokoju.
Bala i Palindri zabrali ją tam. Płakała jeszcze jakiś czas.
Bala spytał, czy coś
ją niepokoi. Odpowiedziała: rNie chcę być sahadźijar1;. Bala
powiedział,
że nie sądzi, żeby była i zapytał, co się stało w korytarzu
i skąd pochodzi
jej informacja. Na to ona: rTak jakoś wyszło. Nie starałam
się myśleć
o czymkolwiek i to wszystko tak jakoś wyszło, a ja nie
jestem tego pewnar1;.
Bala powiedział, by się nie martwiła, bo takie rzeczy
znikną, jeśli będziemy
ciągle mantrować. Ratna się uspokoiła, ale spytała: rCzy to
może być
prawda?r1;. Balabhadra odrzekł: rPoczekamy i zobaczymyr1;.
Wówczas
Ratna położyła się spać.
Następnego dnia Ratna była wesoła, ale zamyślona. Bala
zapytał, czy
jeszcze myślała o tym, co zaszło poprzedniego wieczoru i czy
już nie
martwi się całą tą sprawą. Powiedziała, że sprawy wyglądają
całkiem
jasno i cieszy się, że o tym powiedziała, ale jak tylko
wypowiedziała te
słowa, zaniepokoiła się. Powiedziała, że nie starała się
myśleć o tym, co
do niej doszło, i że poprzednio nie miała o tym pojęcia, ale
teraz dość
wyraźnie tkwi to w niej. Bala powiedział, aby się tym nie
martwiła, ponieważ
nie starała się wymuszać czegokolwiek ani nie starała się,
aby
wyglądać na tą, o której mówiła. Powiedział też, iż ponieważ
było to dla
niej także coś całkiem nowego, to z pewnością nie wymyśliła
sobie tego.
Słysząc to, wyglądała na zadowoloną i kontynuowała
intonowanie i słuchanie
taśm Śrila Prabhupady.
Parę dni później Bala podszedł do Ratny i zapytał, czy miała
jeszcze
jakieś przemyślenia o tym, co zostało powiedziane.
Powiedziała, że tak.
Bala chciał ją zapytać o pewne sprawy, o których mówiła.
Zgodziła się,
więc spytał o pakowanie śniadania dla Kryszny.
Odpowiedziała: rNie, ja
tylko pomagam. Nie robię tego, tylko pomagamr1;. Bala
zapytał, komu.
Odpowiedziała: rMamie Jaśodzier1;. ówczas Ratna stała się
otwarta i niewinna
jak dziecko. Zdawała się wchodzić w głębsze rozważania.
Bala poruszył zasadniczą kwestię:
r11; Jeśli wiesz, co robisz, to też wiesz, kim jesteś.
r11; Tak.
r11; Możesz mi powiedzieć?
r11; Tak, jestem młodą dziewczynką, mam powyżej siedmiu lat.
Jej nastrój był bardzo miły i dziecięcy, bardzo słodki:
r11; Lubię pomagać Mateczce.
r11; Wiesz, co jest w zapakowane dla Kryszny na śniadanie?
r11; Tak, kilka rzeczy.
r11; Czy zechcesz mi powiedzieć, co to jest?
r11; Tak, kaćori, ladu, prasowany ryż z jogurtem i inne
rzeczy.
Wydawało się, że Ratna coś wie, ale tego nie mówi. Bala nie
był pewien,
co myśleć. Z pewnością był zaintrygowany i jednocześnie
pełen obaw.
Z czasem Ratna coraz bardziej była zaabsorbowana
intonowaniem
i słuchaniem. Naprawdę lubiła słuchać taśm z rozrywkami
Kryszny. Jej
stan fizyczny ciągle się pogarszał. Ciężar ciała bardzo
wzrósł i w ogóle nie
mogła chodzić. Czasami odczuwała silne bóle, ale zawsze
odmawiała
zażycia środków przeciwbólowych.
Pewnego dnia Balabhadra znowu zapytał ją o pakowanie
śniadania
dla Kryszny. Jak zwykle usłyszał odpowiedź: rNie, ja tylko
pomagamr1;.
Chciał zadać parę dalszych pytań i zobaczyć, jaką uzyska
odpowiedź.
r11; Jeśli pomagasz mamie Jasiodzie, to czy wiesz, jak ona
wygląda?
r11; Oczywiście.
Twarz Ratny pojaśniała, w jej głosie i wokół niej pojawiła
się atmosfera
podniecenia.
r11; Jest taka piękna, taka miła, zawsze dla mnie uprzejma,
pozwala mi
pomagać sobie.
Wydawało się, jakby zadano jej najważniejsze pytanie w
życiu. Oczarowana
mówiła z wielkim uczuciem.
Bala:
r11; Czy widziałaś Nandę Babę?
r11; Oczywiście r11; odparła z chichotem i śmiechem małej
dziewczynki.
r11; Jak wygląda?
r11; Jest duży i troszkę pucułowaty, jest miły.
Ratna była w radosnym, prawie podekscytowanym nastroju,
odpowiadając
na pytanie. Wyglądała na tak zaabsorbowaną i szczęśliwą,
jakiej
Bala nigdy przedtem nie widział. Jej radość była zaraźliwa.
Czuło się
szczęście będąc z nią. Wyglądała na prostą i wolną od
ograniczeń, niepokoju
i bólu, który wypełniał fizyczne ciało.
Minął dzień i stan Ratny pogorszył się jeszcze bardziej.
Była teraz
przykuta do łóżka i całkiem straciła wzrok. Już jakiś czas
była niewidoma
i chociaż miała oczy otwarte, jasne było, że nic nie widzi.
Dwudziestego
ósmego września, w jej urodziny, młoda Karuna Sindhu upiekła
dla niej
ciasto. Powiedzieliśmy Ratnie o cieście. Ona rzekła:
rDobrze, lubię ciastar1;.
Następnie powiedziała, że chce, aby posadzić ją na fotelu na
kółkach
i przysunąć do stołu. Zrobiliśmy tak. Ratna siedziała na
fotelu przed
ciastem. Balabhadra zapytał, czy ma jej pomóc pokroić
ciasto, a ona
odpowiedziała: rNie, zrobię to samar1;. Bala powiedział do
niej:
r11; Ciasto wygląda bardzo ładnie, ma dookoła wstążki.
r11; Tak, wiem, widzę je r11; przerwała Ratna.
r11; Widzisz je?
r11; Tak r11; po czym poniosła jedna ze wstążek i
powiedziała, że jest ona
niebieska.
Miała zupełną rację. Pokroiła ciasto i chciała, aby rozdano
każdemu
zanim weźmie ona sama. Następnie podziękowała Karunie Sindhu
Dewi
Dasi za upieczenie go i rzekłą:
r11; Ta Karuna Sindhu jest ładną dziewczynką. Upiekła dla
mnie ciasto.
I zapłakała trochę.
Ratna faktycznie widziała ciasto, ale jak tylko zjadła
trochę jej wzrok
znowu zanikł i nigdy już nic nie widziała.
Pewnego dnia zdecydowała, że chce wyjść do toalety. Od
jakiegoś czasu
nie była w stanie zejść z łóżka, a poruszanie się wywoływało
ból. Miała
także problemy z oddychaniem. Na ogół miała więc pieluchy
dla dorosłych,
a Palindri regularnie je zmieniała. Tego dnia jednak była
zdeterminowana
i niezależnie, co kto mówił i jak staraliśmy się jej to
wyperswadować,
chciała iść. Jej ciało ważyło teraz dwukrotnie więcej niż
zwykle
z powodu aplikowanych wielkich dawek sterydów. Kilka kobiet
postanowiło
jej pomóc spełnić pragnienie. Próbowały podnieść ją z łóżka
na
krzesło z miękką poduszką stojące przy łóżku, ale nie udało
się. Ratna
wylądowała w połowie na krześle, a w połowie na podłodze,
głową
w dół. Kobiety starały się ją podnieść, bo była w kłopotliwej
pozycji i w
wielkim bólu. Ich wysiłki szły na marne r11; z jakiegoś
powodu nic nie
mogły zrobić. Krzyknęły na Balabhadrę, żeby przyszedł. Kiedy
wszedł
i zobaczył tę scenę, zapytał, co się stało, dlaczego Ratna
jest w takim
położeniu? Na to Ratna zaczęła się serdecznie śmiać i
powiedziała:
r11; Dziewczyny mnie zrzuciły. Dziewczyny mnie zrzuciły.
Bala odrzekł:
r11; To głupota z ich strony.
r11; Nie, prabhu r11; powiedziała Ratna r11; to dobre
dziewczyny, robiły, co
tylko mogły. To dlatego, że jestem wielką grzesznicą,
znalazłam się
w takiej sytuacji.
r11; 45 r11;
Mówiąc to ciągle się śmiała. Wpakowano ją z powrotem do
łóżka,
a ona przepraszała zebranych, że muszą jej służyć.
Powiedziała, że nigdy
nie chciała, by ktokolwiek jej służył. Zawsze miała nastrój pokory
i poczucia,
że jest kłopotem dla innych. Przejawiała nastrój
prawdziwego,
zaawansowanego bhakty.