Koniec czy dopiero początek?

 

 

Zaczęły się przygotowania do kremacji i ceremonii pogrzebowej. Czasu

było niewiele, był wieczór 28-go grudnia i wszystko miało zostać zamknięte

po południu trzydziestego, co najmniej na trzy dni. Należało

uzyskać od lekarzy akt zgonu. Zgodnie z prawem szkockim ciało musiało

zbadać trzech lekarzy zanim można będzie poddać je kremacji. Należało

więc pokonać wszystkie przeszkody, jakie wspaniale zaaranżował nasz

cudowny rząd. Jeśli zwłok nie da się skremować do trzydziestego, to ciało

będzie musiało być wywiezione i zabalsamowane, i trzymane w chłodni

aż do końca dni wolnych od pracy. Myśl, że tak się może stać, była bardzo

bolesna dla bhaktów, którzy zebrali się i zaczęli dzwonić do lekarzy, aby

jak najszybciej przyjechali i dokonali badań. Oczywiście dla lekarzy

i firm pogrzebowych było to tylko kolejne martwe ciało i codzienne

wydarzenie. O co ten cały hałas? Jednak dla wielbicieli były to szczątki

kogoś, kto jest niezwykły i w żaden sposób nie może być traktowany, jak

zwykły człowiek.

 

Prabhupada Prana Prabhu przyjął odpowiedzialność za zdobycie

wszystkich zaświadczeń i za uzyskanie prawnej zgody na kremację,

a także musiał znaleźć krematorium, które byłoby w stanie przeprowadzić

tę ceremonię.

Kunti, Palindri, Prema-mańdźari i jedna lub dwie inne bhaktinki

wykąpały szczątki Ratny i ozdobiły je girlandą itp. Wiele kwiatów przysłali

krewni, członkowie kongregacji i sąsiedzi mieszkający koło świątyni,

więc wokół zwłok było mnóstwo kwiatów. Wielu bhaktów, którzy przychodzili

oddać swój hołd, mówiło:

r11; Ona wygląda tak spokojnie, leży tam i śpi w kwiatach. Wygląda

bardzo pięknie.

Jeden z sankirtanowców chodził od drzwi do drzwi w pobliżu świątyni

i mówił wszystkim o odejściu Ratny, dawał Bhagawad-gitę i prosił

o przeczytanie paru wersetów jako ostatni hołd dla Ratny. Wszyscy się

zgadzali i składali kondolencje.

Prabhupada Prana Prabhu, dzięki boskiej aranżacji, w końcu zdobył

wszystkie papiery potrzebne do kremacji i udało mu się znaleźć odpowiednie

krematorium.

W dzień ceremonii szczątki Ratny zostały przeniesione przy wtórze

hucznego kirtanu do świątyni. Bhaktowie i członkowie kongregacji

przybyli zewsząd, aby oddać swój ostatni hołd prostej duszyczce, którą

znali jako Ratnę.

 

Przyjaciółka Ratny, Dźagaddhatri Dewi Dasi, ofiarowała jej szczątkom

arati, Tribhuwanatha Prabhu poprowadził niezwykły kirtan, który

wprawił w drżenie cały budynek. Wielbiciele mieli mieszane uczucia.

Byli szczęśliwi, że skończyło się wreszcie cierpienie Ratny i że wróciła

do Pana, a jednocześnie byli smutni, że stracili towarzystwo takiej prostej,

słodkiej i drogiej bhaktinki, matki, żony i przyjaciółki. Emocje ciągle

się zmieniały. Ona odeszła, kto następny? Czy będziemy mieć takie

samo szczęście, jak ona? Czy wrócimy do domu, do Boga, tak jak ona

zapewne wróciła? O Boże! Czas na głębokie przemyślenia, na introspekcję.

Jak długo to będzie trwało? Ona dała taki wspaniały przykład, tak

ściśle trzymała się tego, co dał jej Śrila Prabhupada. A czy my potrafimy?

Wiele myśli przechodziło przez głowy bhaktów. Umieranie to poważna

sprawa. Poprzez Ratnę Śrila Prabhupada ukazał nam swoją wielką łaskę.

On jest z nami, więc przestrzegajmy jego instrukcji, bądźmy prostymi

wielbicielami, a on zabierze nas do domu. Niektórzy zauważali:

r11; Ona zawsze była prostą osobą. Dała prostym kobietom z naszego

ruchu wielką nadzieję, że wszyscy wrócimy do domu.

Tak, każde słowo było prawdziwe. Była prostą gospodynią, wykonując

swoje codzienne obowiązki najlepiej, jak umiała. Nigdy nie zajmowała

się żadną polityką, tylko służbą dla Prabhupady i bhaktów. To była jej

zwycięska formuła. Formuła, którą otrzymała od Śrila Prabhupady.

 

Także nasza własna formuła. Wiele myśli wymieniali wielbiciele przed,

w trakcie i po kirtanie.

Gdy śpiew wreszcie się skończył, ciało Ratny zostało umieszczone

w samochodzie i zawiezione do Edynburga w celu dokonania kremacji

r11; Edynburga, miasta, gdzie się urodziła, miasta, gdzie zaczęła swoją

służbę oddania.

W krematorium cierpliwie czekało na przybycie szczątków Ratny

jeszcze więcej bhaktów, członków kongregacji, krewnych i przyjaciół.

Z Londynu przyleciał Akhandadhi Prabhu. Gowinda Bhakta Prabhu

przejechał ponad 300 mil z Birmingham. Byli także niektórzy starzy

bhaktowie, którzy opuścili Ruch ponad 20 lat temu. Różni członkowie

rodziny Prabhupady przybyli, aby złożyć ostatni raz hołd swojej siostrze

duchowej i córce Śrila Prabhupady. Cóż za wspaniałe wydarzenie!

Sześciu wielbicieli wniosło na ramionach ciało Ratny do kaplicy przy

krematorium. Pomieszczenie było zapełnione, ale atmosfera była niezbyt

przyjemna. Gdy zwłoki Ratny wniesiono tam, Balabhadra zaczął śpiewać:

Dźaja Radha Madhawar30;, a wszyscy bhaktowie uroczyście odpowiedzieli.

Była to jedna z ulubionych pieśni Ratny. Wkrótce atmosfera zupełnie się

zmieniła. Balabhadra przeszedł do maha-mantry, wszyscy odpowiedzieli

radośnie, a kiedy lider zachęcił zebranych do klaskania w dłonie, w ciągu

paru minut wszyscy zaczęli głośno klaskać. Gdy krótki, piętnastominutowy

kirtan dobiegł końca, Tribhuwanatha Prabhu wygłosił dwunastominutową

mowę, która była bardzo osobista i pasowała do okazji, a przy

tym interesująca dla gości, którzy nie byli bhaktami.

Następnie Balabhadra poprowadził końcowy kirtan, a szczątki Ratny

znikły z pola widzenia wsunięte przez otwór na platformę. Wszyscy

przyłączyli się do kirtanu, by ciało mogło być pożegnane we wspaniałym

stylu wajsznawa. Ciało, które tak znakomicie było używane w służbie

dla guru i Kryszny przez prawie 25 lat.

Po zakończeniu kirtanu wszyscy goście zostali przeprowadzeni do

pokoju przyjęć, gdzie rozdano wodę z Gangesu i listki tulasi zgodnie

z ostatnią wolą Ratny. Wszyscy niewielbiciele dostali egzemplarz Bhagawad-

gity i poproszono, aby w nadchodzącym tygodniu każdy czytał

przynajmniej trzy wersety dziennie dla uczczenia pamięci Ratny. Każdy

chętnie się zgodził i wydawał się zadowolony, że otrzymuje książkę,

którą ktoś nazwał Biblią Ratny.

 

Abhaj Ćaran, Prabhupada Prana i Balabhadra poszli do strefy spalania,

aby dokonać końcowej ceremonii powierzenia ogniowi szczątków

Ratny. Abhaj Ćaran przesunął szczątki matki na łożu z rolek do ognistego

grobowca, zapalono ogień i Prabhupada Prana i Balabhadra poprowadzili

krótki kirtan, jako że intensywne płomienie szybko konsumowały

ciało. Po dwóch i pół minutach wszystko było skończone. To, co

kiedyś było siedzibą duszy zwanej Ratnarandźini Dewi Dasi przez 42

lata, znikło w ciągu niecałych trzech minut, odeszło! To jest życie! Spotykamy

się jak małe słomki na oceanie przez kilka minut, a potem nagle

zostajemy rozdzieleni. Czy to koniec, czy dopiero początek? Mamy nadzieję,

że dla Ratny jest to początek jej prawdziwego życia, transcendentalnego

życia, wiecznego życia pełnego szczęścia i wiedzy w służbie dla

jej ukochanego Kany, poprzez mamę Jaśodę i Śrila Prabhupadę.

Dla tych, którzy byli świadkami ostatnich miesięcy pobytu Ratny

z nami, nie ma żadnych wątpliwości jej ostatecznego przeznaczenia.

Mamy wielkie szczęście, że dzięki jej łasce i łasce Śrila Prabhupady mogliśmy

być świadkami takiego chwalebnego końca.

To naprawdę początek!