Bez chronologii

 

 

To, co zawiera ta część tej książki, nie ma porządku chronologicznego.

Przypadki i wydarzenia opisane tu zachowały się w pamięci bez właściwej

kolejności r11; i wynika z tego, że są prawdziwe, chociaż niektóre szczegóły

z biegiem czasu uleciały z pamięci tych, którzy byli świadkami wydarzeń.

Pozostawiamy do decyzji czytelników, czy je zaakceptują, czy zwątpią

w nie, ale to, co będzie prezentowane, jest rtakim, jakim jestr1;. Niczego

nie dodano, a wiele zapomniano, ale na szczęście jest to wielka zachęta

dla wszystkich czytających r11; szczególnie wajsznawów z naszego Ruchu,

a dla mnie jest to wielkie świadectwo tego, że Śrila Prabhupada dał nam

Bezcenny Dar (Matchless Gift).

 

Ostatnie trzy miesiące

 

Chociaż Ratna była teraz praktycznie unieruchomiona i zupełnie oślepła,

zawsze była szczęśliwa. Nigdy się nie skarżyła na swoją sytuację. Bala

kiedyś jej to uzmysłowił:

r11; Teraz nie jesteś w stanie się poruszyć, co o tym sądzisz?

r11; On (Kryszna) ma dla mnie jakiś plan, nic nie można powiedzieć ani

myśleć, tylko intonować.

r11; Jesteś też ślepa, no i co?

r11; To jest Jego plan, [że da mi] cokolwiek chce.

 

Z biegiem czasu Ratna miała bardziej stały nastrój, była zadowolona

i troszczyła się o wszystkich. Pewnego razu Bala rozmawiał z nią o pomaganiu

Jaśodzie w pakowaniu śniadania dla Kryszny. Twarz Ratny

pojaśniała, jak gdyby pamiętała tę scenę. Bala zapytał, czy wie, kim jest.

r11; Tak r11; powiedziała.

r11; Znasz swoje imię?

r11; Tak.

r11; Powiesz mi?

r11; Tak, Rati.

r11; Masz na myśli Rati Mańdźari?

r11; Nie! To jest inne r11; odparła miłym głosem

r11; W jakim jesteś wieku?

r11; Pomiędzy 7 i 8 lat.

r11; Nosisz sari?

r11; Nie, jestem na to za młoda.

r11; A co nosisz?

r11; Noszę długą spódnicę i krótką bluzeczkę.

r11; W jakim kolorze?

r11; Moim ulubionym jest zielony i żółty w warkoczach.

r11; Skąd pochodzisz?

r11; Z Nandagram.

r11; Masz rodzeństwo?

r11; Tak.

r11; Czy twoja matka i ojciec również mieszkają w Nandagrama?

r11; Tak.

r11; Powiesz, jak ma na imię twoja mata?

r11; Mmmm.

r11; Proszę?

r11; Mmmm.

r11; Jeśli powiesz nam imię twojej maty, to będziemy mogli ją gloryfikować.

r11; Mmmm.

r11; Co masz na myśli?

Ratna leżała jakiś czas uśmiechając się i nagle krzyknęła głośno:

r11; Mata ki dźaja!

Następnie zaczęła się głośno śmiać i powiedziała:

r11; Może być?

 

Specjalnie dla Ratny zainstalowano dzwonek alarmowy. Miała w prawej

ręce przycisk i wystarczyło, że go nacisnęła, a w całym budynku rozlegał

się głośny alarm. Im silniej nacisnęła, tym głośniej dzwoniło. Dawniej

Ratna używała go tylko w razie poważnej potrzeby. Pewnego razu, gdy

w jej pokoju nie było nikogo, grała tylko taśma, a Ratna leżała pozornie

całkiem zadowolona, dzwonek zaczął dzwonić bez przerwy. Bhaktowie

z całego budynku ruszyli na pomoc. Co się dzieje? Co się dzieje? Kiedy

wpadli do jej pokoju, Ratna leżała śmiejąc się i naciskając guzik. Jej

córka, Kunti, powiedziała:

r11; Mata, nie rób tego. Wypłoszyłaś z nas wszystkich życie.

Ratna uśmiechała się promiennie i powiedziała:

r11; To kwiaty spadają z włosów matki Jaśody, dzyń, dzyń, dzyń.

Ratna straciła zmysł smaku i nie była w stanie odróżnić jednego smaku

od drugiego. Pewnego dnia, gdy była karmiona przez Palindri Dewi Dasi,

Bala pytał ją po każdym kęsie, co to za potrawa. Ratna odpowiadała, ale

za każdym razem źle. W pewnej chwili Bala dał Palindri trochę maha

prasadam od swojego Gowardhana Śila, aby podała Ratnie. Palindri

włożyła je do ust Ratny, a Bala zapytał:

r11; Co to jest, Ratna?

Odpowiedziała głośno z rozkoszą:

r11; Maha.

Palindri dawała jej dalej mahaprasadam, a Ratna zaczęła się głośno

śmiać i wydawać dźwięki świadczące o rozkoszy z jego jedzenia. Po

jakichś pięciu łyżkach Ratna nie odpowiedziała. Leżała cicho, z zamkniętymi

oczami, z wyrazem wielkiej przyjemności na twarzy. Leżała

tak jakieś 15 czy 20 minut. Palindri Dewi Dasi co chwila pytała ją, czy

chce więcej prasadam, ale nie otrzymywała żadnej odpowiedzi ani

znaku zgody. W końcu Ratna zaczęła mruczeć rmmm, mmmr1;, więc

Palindri zapytała, czy jeszcze czegoś chce, na co Ratna odpowiedziała

z radosnym uśmiechem:

r11; Jeszcze maha.

Zdarzało się tak kilka razy w czasie karmienia Ratny. Lubiła szczególnie

zwykły ryż w jogurcie, ponieważ mówiła, że Kana (Kryszna) go lubi.

Poza tymi przypadkami nazywała Krysznę Kaną bardzo rzadko.

 

Pewnego razu, gdy Ratna i Bala siedzieli razem intonując, ona zaczęła

płakać rzewnymi łzami, po czym płacząc zaczęła krzyczeć:

r11; Kryszno, kocham Cię! Kryszno, kocham Cię! Ramo, gdzie jesteś?

Ramo, gdzie jesteś?

Przez kilka minut płakała żałośnie i co chwila krzyczała, po czym

ucichła i nic więcej nie mówiła, chociaż widać było, że jest zmartwiona.

W czasie intonowania czasami krzyczała. Leżała po prostu na łóżku,

intonując i czasami pojawiały się łzy, czasami radość, a kiedy indziej

widać było smutek.

Innym razem Bala rozmawiał z Ratną:

r11; Co robisz, gdy nie pomagasz pakować śniadania dla Kany?

r11; Bawię się piłką r11; odpowiedziała.

r11; Gdzie się bawisz?

r11; Na podwórzu oczywiście.

r11; Jakim podwórzu?

r11; Oczywiście na podwórzu Nandy Baby.

Następnie Bala zapytał o kolor jej piłki. Ratna nie odpowiedziała, więc

Bala zapytał:

r11; Jeśli zgadnę kolor piłki, to czy powiesz, kiedy mam rację?

Przytaknęła, więc Bala zaczął zgadywać:

r11; Żółty.

Żadnej odpowiedzi.

r11; Niebieski.

Żadnej odpowiedzi.

r11; Czerwony.

Ani słowa.

Bala wyczerpał wszystkie kolory, jakie potrafił wymyślić i w końcu

powiedział:

r11; Ok, poddaję się.

Na co Ratna odpowiedziała cicho:

r11; Jest we wszystkich kolorach.

Balabhadra pytał kiedyś Ratnę o małżeństwo. Zapytał, czy była zamężna.

Odpowiedziała wstydliwie:

r11; Jestem za młoda na małżeństwo.

Bala odczekał parę minut i spytał:

r11; Jak ma na imię twój mąż?

Ratna zawołała dziewczęcym, wstydliwym tonem:

r11; Nie mam żadnego!

Nagle jej nastrój się zmienił i śmiejąc się krzyknęła:

r11; Balabhadra Das!

Czasami sprawdzaliśmy, czy nie wrócił jej wzrok, gdyż lekarze mówili,

że może się tak stać, jeśli zmniejszy się ciśnienie w mózgu, lecz nie wydawało

nam się to możliwe, bo zdarzały się sytuacje, gdy z jej oka płynęła

krew, a z blizny po operacji na głowie wyciekał płyn. Jednakże robiliśmy

próby. Balabhadra zapytał ją:

r11; Czy widzisz coś, Ratna?

r11; Tak, widzę taśmę.

Była przy tym jej córka, Kunti, która zapytała:

r11; Co ona mówi? Widzi taśmę.

Bala dopytywał się:

r11; Jaką taśmę, Ratna, jaką taśmę?

r11; Taśmę.

Wtedy Bala zorientował się, że włączona była taśma, z której słychać

było historie o Krysznie, więc zapytał:

r11; Chodzi ci o taśmę z historiami o Krysznie?

r11; Tak.

r11; Co widzisz?

r11; Wszystko. Są tam wszyscy.

r11; Kto?

r11; Matka Jaśoda, Maharadźa Nanda, Kana, krowy, są wszyscy.

Opowieść na taśmie dochodziła do momentu, gdy narrator mówił:

rSą tam wszyscy, Maharadźa Nandar30;r1; Bala zapytał:

r11; Widzisz ich wszystkich?

r11; Są wszyscy.

Pewnego dnia zapytano Ratnę:

r11; Czy wiesz, kiedy opuścisz ciało?

r11; Aha.

r11; Skąd będziesz wiedzieć?

Odpowiedziała ze śmiechem:

r11; Będą krzyczeć: rWejdź czwórko, twój czas się już kończy!r1; r11; i śmiała

się dalej.

 

W dniu poprzedzającym odejście Ratny Prema-mandźari Dewi Dasi

i Palindri Dewi Dasi weszły do Ratny, by r11; jak codzień r11; wymyć ją

w łóżku, ale Ratna powiedziała:

r11; Nie marnujcie czasu.

r11; Czemu?

r11; Czas czwórki się kończy. Czas czwórki się kończy.

Natychmiast przypomniały sobie dzień sprzed jakichś dwóch miesięcy,

gdy Ratna żartowała, że jest czwórką i że zostanie zawołana we właściwym

czasie. Zamurowało to obie i natychmiast pobiegły do Balabhadry, aby

mu o tym powiedzieć, a on zapytał Ratnę:

r11; Czy czas czwórki już się kończy?

r11; Wszystko skończone. Już wszystko skończone, nie marnujcie już na

mnie czasu.

Atmosfera w świątyni stała się poważna, wieść rozeszła się szybko.

Mówi: rCzas się kończyr1;.

Przez kilka tygodni przed opuszczeniem ciała, gdy zwracano się do niej

Ratna, nie odpowiadała, ale jeśli mówiono Rati lub Rati Dewi, reagowała.

Pewnego razu zapytano ją o służbę dla matki Jaśody. Czy lubi swoją pracę.

Odpowiedziała zdecydowanie, ale ze zdumieniem:

r11; Tak, oczywiście!

Zapytano ją wówczas, czy zamiast tego wolałaby wykonywać jakąś inną

służbę. Spoważniała i odpowiedziała:

r11; Nie, po co?

Zaraz dodała:

r11; Jestem zadowolona ze swej służby, czego innego miałabym chcieć?

Bala zapytał, czy czasami zastanawia się, czy mogłaby chcieć robić coś

jeszcze dla Kany, na co odpowiedziała:

r11; No cóż, czasem myślę, że mogłabym mu prać, ale to robi ktoś inny.

r11; Ale chciałabyś czasami prać dla niego?

r11; Gdy Kryszna wraca do domu z pastwiska z pasterzami i krowami,

cały jest w kurzu.

Jej twarz pojaśniała i powiedziała przejęta:

r11; Jest taki piękny. Och!

Podekscytowana mówiła dalej:

r11; Jest cały w kurzu, jest piękny. Wszyscy obserwują, jak Kana wraca

do domu, mama Jaśoda jest taka szczęśliwa, wszyscy są bardzo szczęśliwi.

Jest tam Nanda Baba. Balai [Balarama] jest z Kryszną, jest bardzo silny!

Są inni pasterze, cieszą się. Wszystkie krowy.

Wyglądała bardzo radośnie, promiennie i była całkowicie pochłonięta

[swoją wizją]. W pokoju panowała bardzo miła atmosfera.

Pewnego poranka, po przebudzeniu się Ratny, Bala zapytał, czy dobrze

spała. Powiedziała, że tak i że śniło jej się, że poszła za Kryszną i pastuszkami

do lasu i z daleka obserwowała, jak się bawią.

Kiedyś matka Ratny i jej trzy siostry przyjechały ją odwiedzić. Były przez

dwie godziny, zjadły prasadam i odjechały. W czasie wizyty próbowały

wciągnąć Ratnę do rozmowy na różne tematy, ale ani razu nie usłyszały

odpowiedzi. Zwróciły się do niej po imieniu i spytały, czy je słyszy, ale nie

było odpowiedzi.

Przez czas tej wizyty Ratna nie dała żadnego znaku potwierdzającego.

Przez cały czas wydawała się nieprzytomna, więc zdecydowały się wyjść,

a Palindri je odprowadziła do wyjścia. Gdy tylko wyszły z pokoju, Ratna

zapytała Balę:

r11; Prabhu, czy już wyszły?

r11; Tak.

r11; Zjadły prasadam?

r11; Tak.

r11; To dobrze.

r11; Dlaczego z nimi nie rozmawiałaś?

r11; Po co marnować czas na te idiotyczne rozmowy w tym okresie życia?

Najlepiej po prostu dać im prasadam i nie marnować czasu. Wygadują

doczesne śmieci.

 

Ratna często intonowała rKryszna, Kryszna, Krysznar1;. Bez przerwy,

godzinami, czasami przez co najmniej pięć godzin i ani jednego słowa

poza tym. Była zaabsorbowana i nie zwracała na nic innego uwagi, choć

czasami trudno jej było oddychać.

Przez ostatnie dwa tygodnie, gdy była z nami, praktycznie z nikim nie

rozmawiała. Trochę rozmawiała z Balabhadrą, odpowiadała na ogólne

pytania Palindri, czy ma jakieś potrzeby, czasami odpowiadała Kunti

i Abhajowi, i co rano pytała Karuna Sindhu:

r11; Jak się dzisiaj czujesz Karuna Sindhu?

Poza tym mówiła niewiele. Po prostu intonowała, słuchała Bhagawatam

lub taśm z historiami o Krysznie. Parę razy poprosiła Balabhadrę, aby dla

niej zaśpiewał i zagrał na gitarze. Były to pewne melodie, które grał

śpiewając, a które ona bardzo lubiła i często widać było, jak płyną jej łzy,

albo jak śpiewa do niektórych melodii. Dzień przed tym, jak opuściła

ciało, leżała i śpiewała do wtóru i płakała, gdy Bala grał i intonował dla

niej. Grał przez około 15 minut i ucichł, ale Ratna powiedziała:

r11; Jeszcze, prabhu, jeszcze!

Grał więc przez jakieś dalsze 20 minut, a ona powiedziała:

r11; Graj jeszcze, prabhu, nie przestawaj.

Trwało to przez kilka godzin.

 

Intonowała cały czas, nawet, gdy była karmiona, intonowała żując.

Gdy zapytano ją, czy chce pić i odpowiedziała twierdząco, a ktoś chciał

wlać jej do ust trochę wody, nie przerywała intonowania i woda bulgotała

jej w gardle, czasami wyciekając z ust.

W dniu Podniesienia Gowardhana odbywała się zwyczajowa ceremonia

okrążania Wzgórza Gowardhan. Bhaktowie sporządzili ładne wzgórze

z różnych potraw z zaznaczonymi różnymi miejscami. Na szczycie

wzgórza umieszczony był główny Gowardhana Śila czczony w szkockiej

świątyni. Ratna powiedziała, że chce obejść Giriradźa, chociaż jej stan

był tak zły, że trudno było poruszyć ją bez sprawienia wielkiego bólu,

nie mówiąc o posadzeniu jej na fotelu na kołach, obwiezieniu dokoła,

a następnie zabraniu z fotela i położeniu do łóżka. Nie była nawet w stanie

utrzymać ciała w pozycji pionowej r11; gdy próbowaliśmy ją posadzić, po

prostu osuwała się. Nawet głowy nie mogła utrzymać pionowo. Uparła się

jednak, że chce to zrobić i awanturowała się o to. Było więc wiele bólu

i zdenerwowania, gdy bhaktowie podnieśli ją z łóżka i posadzili na fotelu

na kółkach. Zwisała to na jedną to na drugą stronę, więc wielbiciele

próbowali podeprzeć ją z obu stron poduszkami i wyprostować jej plecy.

Była zadowolona. Zabrano ją do pokoju świątynnego, gdy właśnie rozpoczynał

się kirtan.

Zapytano ją, czy chce wykonać rundkę wokół Wzgórza Gowardhana.

Odpowiedziała z wielkim entuzjazmem:

r11; Tak, tak, chodźmy!

Następnie ochrypłym głosem, prawie bez oddechu, zaśpiewała:

r11; Dźaja Giri Gowardhana, Dźaja Giri Gowardhana!

 

Przez całą rundę wokół Wzgórza. Po trzykrotnym przewiezieniu jej

Balabhadra zapytał:

r11; Wystarczy?

Na co ona odpowiedziała:

r11; Jeszcze, jeszcze! Przewieźcie mnie jeszcze raz!

Obwieziono ją jeszcze raz, a następnie przesunięto na koniec pokoju

świątynnego. Kirtan trwał, a bhaktowie byli bardzo entuzjastyczni. Gdy

kirtan nabrał maksymalnej dynamiki, a wielbiciele zaczęli entuzjastycznie

skakać w górę, zauważono, że ciało Ratny drgało energicznie. Nie tylko

jeden bok, ale obie strony jej ciała wibrowały i bardzo energicznie potrząsała

głową.

Balabhadra i Palindri przelękli się i wywieźli ją do pokoju obok, gdzie

rezydowały wszystkie Śalagramy, ale po wjechaniu do tego pokoju śpiewała

tak samo, jak na początku kirtanu:

r11; Dźaja Giri Gowardhana!

Po kilku minutach przestała i zadrżała. Bala zapytał:

r11; Co się stało?

Zaśmiała się i powiedziała:

r11; Ja nie mogę tańczyć, więc mój wózek tańczy za mnie.

Gdy ją zapytano, czy dobrze się czuje, odpowiedziała z promiennym

uśmiechem:

r11; Oczywiście.

Bala zapytał:

r11; Co teraz?

r11; Uczta. Chcę jeść.

Bala i Palindri początkowo myśleli, że Ratna ma atak i to taki, który

po raz pierwszy objął obie strony ciała, ale obserwując jej nastrój i późniejsze

zachowanie, nie byli pewni do końca dnia.

Pewnego razu po skończeniu czczenia Giriradźa i Śalagrama, Balabhadra

wszedł do pokoju Ratny i powiedział do niej:

r11; Dzisiaj Giriradź jest pięknie ubrany.

r11; Tak, wiem. Ma zielony strój.

r11; Jasny czy ciemny?

r11; Ciemno zielony.

Miała rację. Nie była w stanie ruszyć się z łóżka i była ślepa. Pudźa właśnie

się skończyła i nikt nic jej nie mówił. Bala i Palindri byli zdumieni.

 

Wiele spraw, z którymi zetknęła się Ratna w ciągu ostatnich miesięcy

swego życia, było dla niektórych oszałamiające, dla innych wątpliwe, dla

innych możliwe do zaakceptowania, a jeszcze inni nie wiedzieli, co

o tym myśleć. Ale oczywistym było dla tych, którzy byli świadkami tego

końcowego okresu r11; była przywiązana do intonowania Świętych Imion

i była bardzo tolerancyjna i spokojna przez cały okres choroby mimo

wielkiego bólu. Lekarze dosłownie nie mogli uwierzyć, że nie zażywała

środków przeciwbólowych. Twierdzili, że pacjent w jej stanie otrzymuje

zwykle duże dawki morfiny, a mimo to odczuwa silny ból.

Była zawsze miła dla bhaktów i zawsze interesowała się, jak się czują.

Kilka dni przed odejściem Ratny Balabhadra przyszedł do niej w poważnym

nastroju. Martwił się, czy były w jej życiu jakieś sprawy, które

mogą ją niepokoić, albo coś, co może chcieć wydobyć z siebie, zanim

wyprawi się do najwyższego życiowego celu, a on mógłby pomóc jej

uspokoić serce i umysł, aby była wolna i mogła wykonać wielkie zadanie,

z którym wszyscy musimy się zmierzyć. Jest matką dwojga nastoletnich

bhaktów, może martwi się, co się z nimi stanie lub coś w tym rodzaju.

Balabhadra przyszedł do Ratny i zapytał, czy jest coś, co chciałaby, by on

zrobił po jej odejściu albo przed, cokolwiek miałoby to być. Powiedz.

r11; Tak, jest coś.

r11; Co takiego, dewi?

r11; Przyjmij sannjasę, po prostu przyjmij sannjasę.

r11; Czy coś jeszcze?

r11; Nie, tylko przyjmij sannjasę.

Ratna nie powiedziała nic więcej. Następnego ranka Bala przyszedł do

niej znowu i zadał to samo pytanie. Ratna pomyślała przez chwilę.

r11; Tak, przyjmij sannjasę.

r11; Ale czy coś jeszcze?

r11; A tak. Proszę cię, daj trochę pieniędzy, aby wspomóc budowę świątyni

dla Wryndy Dewi we Wrynda Kunda. Zrób to prabhu, proszę. Zrobisz?

Bala obiecał, że pomoże finansowo w budowie świątyni. Ratna regularnie

wielbiła Wryndę Dewi. Wielbiła ją codziennie w formie fotografii.

Któregoś dnia pewna wieloletnia członkini kongregacji przyszła odwiedzić

Ratnę. Nie przychodziła ani razu w czasie choroby Ratny, więc

czuła się źle z tego powodu. Weszła do pokoju Ratny i ujrzawszy jej stan,

wybuchła płaczem. Ratna zrozumiała sytuację i zapytała:

r11; Suzanne, czy to ty?

r11; Tak, Ratno, to ja.

r11; Miło, że przyszłaś.

r11; Przepraszam, że dotąd cię nie odwiedziłam.

r11; Nie, Suzy, to ja przepraszam, że przyszłaś mnie odwiedzić, a ja nawet

nie mogę cię zobaczyć. Wybacz mi, proszę.

Suzanne rozpłakała się jeszcze bardziej. Pobyła z Ratną jakiś czas

i wyszła z bólem serca. Już więcej nie odwiedziła Ratny. Zanim wyszła,

skomentowała pokorę i słodycz Ratny. Te cechy były bardzo drogie

wszystkim bhaktom. Jej pokora i dziecinna słodycz przyciągały serca

wszystkich, którzy ją odwiedzali i wielbiciele zaczynali na jej przykładzie

rozumieć, co naprawdę znaczy prostota i pokora.

Innym razem przyjechały w odwiedziny dwie bhaktinki z Londynu

i również były poruszone jej dziecinną słodyczą i prostotą. Poprosiły

Ratnę o błogosławieństwo, na co ona odpowiedziała:

r11; Po prostu intonujcie Hare Kryszna, to wszystko, czego wam trzeba,

nic więcej.

 

Jedna z bhaktinek wspomniała o swoich problemach z intonowaniem

szesnastu rund dziennie, gdyż intensywne dźapa wywoływało ból głowy.

Ratna powiedziała:

r11; Intonuj jeszcze więcej i z większą uwagą, a ból głowy zniknie.

r11; Ależ Ratno, to jest takie trudne.

r11; Żadnych wymówek, intonuj intensywnie, jak obiecałaś, a wszystkie

problemy będą rozwiązane.

Wielbicielki zapytały, czy ma jakieś specjalne słowa, które chciałaby

im przekazać. Ratna odpowiedziała:

r11; Nie ma niczego bardziej specjalnego, tylko intonujcie!

Zapytały, czy ma jakiś przekaz dla przyjaciół w Bhaktiwedanta Manor.

r11; Tak, oni wszyscy też powinni intonować, a wszystko będzie OK.

Po wyjściu bhaktinek Ratna zwróciła się do Bali:

r11; One nie chcą intonować Świętych Imion, prawda? To jest przyczyną

ich problemów. Intonowanie jest przecież tak niezwykle wspaniałe.

Pewnego ranka kilka wielbicielek mieszkających w Szkocji doszło do

wniosku, że powinny poprosić Ratnę o końcowe błogosławieństwo

i wskazówki. Jedna z nich zapytała, jak może stać się lepszą bhaktinką

i nauczyć się kontrolować umysł, na co Ratna odpowiedziała prosto:

r11; Za dużo jesz.

Inna poprosiła o błogosławieństwo i usłyszała:

r11; Nie.

Potem Bala zapytał, dlaczego nie chciała dać bhaktinkom błogosławieństw

ani wskazówek. Ratna odpowiedziała:

r11; On i tak je przyjmie.

Jeszcze inna też poprosiła o błogosławieństwo i otrzymała odpowiedź:

r11; Nigdy nie popełniaj samobójstwa.

Kolejna również chciała błogosławieństwa i otrzymała odpowiedź:

r11; Tylko intonuj Hare Kryszna, czy trzeba czegoś więcej?

Kiedyś Balabhadra stał w korytarzu i starał się przekonać dwie kobiety,

by wykonały jakąś służbę. Nagle z pokoju Ratny rozległ się jej dźwięczny

i głośny okrzyk:

r11; Marnujesz czas, prabhu. One są kobietami i jeśli nie chcą czegoś

zrobić, to nie zrobią. Nie marnuj więc na nie swojego czasu.

Później Bala zapytał ją o ten komentarz. Powiedziała:

r11; Jeśli kobieta nie chce czegoś zrobić, to jest mała nadzieja, że to zrobi.

Taka jej natura. Nawet, jeśli zrobi to, o co ci chodzi, rzadko kiedy zrobi

to z właściwą świadomością albo w sposób, jakiego się oczekuje.