Rozdział 34
Wszystko
poświęcili Krysznie – nie popełnili błędu
W 1973 Śrila Prabhupad otrzymał niezwykły list od
kobiety z Kalifornii, która zetknęła się z jego dwoma młodymi
uczniami. Skarżyła się, że mieli oni "bardzo negatywne spojrzenie na
ludzi, których spotykali". Poruszony jej szczerą troską, Śrila Prabhupad
znalazł w swym napiętym planie dnia czas, by napisać do niej ten wymowny
list.
Wasza Wielebność!
Proszę, przyjmij ten list z Miłością... K-Mart; San Fernando.
Rozmawialiśmy z dwoma z Twoich chłopców przy różnych okazjach.
Obydwaj mieli bardzo negatywne spojrzenie na ludzi, których spotykali.
Nie wierzę, że tak powinno być.
Ci chłopcy mają to szczęście, że reprezentują Boga. To wypływa z ich
wnętrza. W ich spojrzeniu musi być miłosierdzie. Zdajemy sobie z tego
sprawę; dlatego pozbieraj te małe kawałeczki (sic!) nieba i umieść je
wśród tych ludzi. Inaczej poniesiesz klęskę w dążeniu do swego celu.
Miłość Jest. Pozwól jej być taką jaką jest; z Miłością albo wcale.
Moje modlitwy są z Tobą... i upraszam, aby Twoje były ze mną.
Twoja w Bogu, Bądź Błogosławiony!
Lynne Ludwig
Moja Droga Lynne Ludwig!
Proszę, przyjmij moje błogosławieństwa. Chciałbym Cię poinformować, że
otrzymałem Twój list z Kalifornii i zapoznałem się z jego
treścią, pomimo iż z powodu ciągłych podróży i nauczania
w Indiach przez długi czas, do chwili obecnej, nie miałem sposobności, by
Ci odpowiedzieć. Uskarżasz się, że spotkałaś w Kalifornii moich dwóch
uczniów i wydało Ci się, iż mają "bardzo negatywne spojrzenie na
ludzi, których spotykają". Rzecz jasna nie znam sprawy ani okoliczności,
ale proszę, wybacz łaskawie moim ukochanym uczniom wszelką niegrzeczność czy
też brak rozwagi. Ostatecznie całkowite zadedykowanie swojego życia służbie dla
Pana nie jest rzeczą łatwą, a maya, czyli iluzoryczna energia materialna,
wyjątkowo silnie stara się schwycić w swe sidła tych, którzy wypowiedzieli
jej służbę, by stać się wielbicielami. Dlatego młodzi czy też niedoświadczeni
wielbiciele, będący neofitami w służbie oddania mogą czasami – po to, by
oprzeć się atakom mayi i pozostać silni w obliczu wszelkich pokus –
przyjmować postawę skierowaną przeciwko tym rzeczom bądź osobom, które mogłyby
zaszkodzić lub zagrozić ich delikatnym, rozwijającym się roślinkom oddania.
Mogą nawet w nadmiernym stopniu dawać upust takim uczuciom po prostu po
to, by zapewnić sobie ochronę i dlatego pewnym niewielbicielom, którzy
sami są prawdopodobnie wciąż bardzo zauroczeni materialną energią, mayą, mogą
wydawać się negatywnie lub pesymistycznie nastawieni.
Ale faktem jest, że ten świat materialny jest negatywnym, pełnym niedoli
miejscem, gdzie niebezpieczeństwo spotyka się na każdym kroku. Jest on
duhkhalayam aśaśvatam, tymczasową siedzibą śmierci, narodzin, chorób
i starości, kolebką cierpienia i bólu. Nie tak często ktoś dochodzi
do platformy zrozumienia tych rzeczy takimi, jakimi są, i dlatego osoby,
które ją osiągają, są określane jako "wielkie dusze".
mam upetya punar janma
duhkhalayam aśaśvatam
napnuvanti mahatmanah
samsiddhim paramam gatah
To znaczy, że ci, którzy zrozumieli, że światy materialne są miejscami niedoli
i przemijania (duhkhalayam aśaśvatam) nigdy już tu nie powracają. Ponieważ
są oni mahatmanah, wielkimi duszami, Kryszna zatrzymuje ich przy Sobie, gdyż
zdobyli kwalifikacje do tego, by ujść z tego okropnego miejsca, stając się
Jego czystymi wielbicielami. Ten werset wypowiedział Kryszna, czyli Sam Bóg,
w Bhagavad-gicie (8.15). Któż może być autorytetem bardziej ostatecznym?
Sedno sprawy tkwi w tym, że aby zrobić postęp w życiu duchowym,
trzeba mieć pesymistyczny pogląd na wszystko, co materialne, chyba że zostanie
to spożytkowane w służbie dla Kryszny, dla zadowolenia Go. W tym
świecie materii nie ma dla nas wielkiej nadziei na jakąkolwiek trwałą
przyjemność czy też na zaspokojenie naszych najgłębszych pragnień.
Kilkakrotnie używasz w swoim liście słowa "miłość", ale prawda
jest taka, że w tym świecie materialnym nie ma miłości. Tak zwana miłość
jest tworem fałszywej propagandy. To, co dzisiaj nazywa się miłością, jest
jedynie żądzą czy też pragnieniem zadowalania własnych zmysłów:
kama esa krodha esa
rajo-guna-samudbhavah
maha-śano maha-papma
viddhy enam iha vairinam
Kryszna mówi Arjunie, swemu uczniowi, że "To pożądanie jedynie... jest
wszechniszczącym, grzesznym wrogiem tego świata". (Bg. 3.37) W języku
wedyjskim nie ma odpowiedniego słowa na określenie materialistycznej
"miłości" w znaczeniu dzisiaj stosowanym. Słowo "kama"
oznacza żądzę lub materialne pragnienie, nie miłość. Słowem, które znajdziemy
w Vedach na określenie prawdziwej miłości jest prema, co oznacza wyłącznie
miłość skierowaną ku Bogu. Nie jest możliwe kochanie poza kochaniem Boga.
Istnieje jedynie pożądliwe pragnienie. W tej atmosferze materii wszelkie
ludzkie działanie – nie tylko każde działanie ludzkich istot, ale wszelkich
istot żywych – jest oparte, napędzane i wskutek tego skażone pragnieniem
seksualnym, atrakcją samca do samicy. Z powodu życia seksualnego kręci się
i cierpi cały świat! Taka jest przykra prawda. Tak zwana miłość znaczy
jedynie: "jeśli ty zadowolisz moje zmysły, ja zadowolę twoje",
a gdy tylko namiętność zostaje zaspokojona, natychmiast następuje rozwód,
separacja, kłótnia i nienawiść. Tyle rzeczy mieści się w tej
fałszywej koncepcji miłości. Rzeczywista miłość oznacza miłość do Boga,
Kryszny.
Każdy chce skierować swoją potrzebę kochania ku obiektowi, który w jego
przekonaniu jest tego wart. Ponieważ jednak posiada mały zasób wiedzy
dotyczącej tego, gdzie znaleźć najwyższy obiekt miłości – który byłby naprawdę
wart tego, by przyjąć i odwzajemnić jego miłość – pozostaje
w obszarze ignorancji. Ludzie po prostu nie wiedzą. Nie ma właściwych
informacji. Jeśli tylko przywiążesz się do czegoś materialnego, to
"coś" da ci kopniaka w twarz, poniży cię i rozczaruje.
Bezwzględnie sfrustruje cię i wywoła niezadowolenie. To fakt. Ale ci
młodzi chłopcy w twoim kraju i na całym świecie akceptują że:
"to jest fakt" i otrzymują właściwą informację od Kryszny:
bahunam janmanam ante
jnanavan mam prapadyate
vasudevah sarvam iti
sa mahatma sudurlabhah
"Po wielu narodzinach i śmierciach, ten kto posiadł prawdziwą wiedzę,
podporządkowuje się Mi, znając Mnie jako przyczynę wszystkich przyczyn
i wszystkiego, co jest. Taka wielka dusza jest bardzo rzadko
spotykana" (Bg. 7.19). Ponownie Kryszna używa tego słowa mahatma, wielka
dusza. Dlatego nasi wielbiciele, których spotkałaś, nie są zwykłymi chłopcami
i dziewczętami. Nie. Powinni być oni uważani za mądre, wielkie dusze,
ponieważ rodząc się wielokrotnie doświadczyli pełnej niedoli choroby
materialnego życia i zniechęcili się do niego. Dlatego też poszukują
wyższej wiedzy – poszukują czegoś lepszego – i kiedy znajdują Krysznę
i podporządkowują się Mu, stają się rzeczywiście usytuowanymi
w wiedzy, mahatmami. Ten świat materialny jest niczym więzienie. Jego
przeznaczeniem jest doprowadzenie nas do punktu, który osiągnąwszy zniechęcamy
się, ostatecznie podporządkowujemy się Krysznie i powracamy do naszej
pierwotnej natury: wiecznego życia w szczęściu i pełnej wiedzy.
Dlatego należy przypisać wielbicielom zasługę za uczynienie czegoś, co jest
sudurlabhah, bardzo rzadko spotykane w ludzkim społeczeństwie.
Podporządkowując
się Krysznie odnajdujemy ostateczny obiekt, któremu ofiarowujemy naszą miłość:
Boga. Miłość do Boga obecna jest w każdym, tak jak ogień
w niezapalonej zapałce, ale jest ona przykryta. Ale jeśli ktoś rozwinie
swoją uśpioną miłość do Boga, i Kryszna stanie się najwyższym obiektem
jego uwielbienia, najwyższym przyjacielem, najwyższym mistrzem czy też
najwyższym ukochanym, wówczas nigdy już nie będzie rozczarowany ani
nieszczęśliwy. Przeciwnie, ponieważ jego skłonność do kochania została właściwie
skierowana:
mac-citta mad-gata-prana
bodhayantah parasparam
kathayantaś ca mam nityam
tusyanti ca ramanti ca
(Bg. 10.9)
Wielbiciel, którego życie podporządkowane jest Krysznie, zawsze raduje się
"wielkim zadowoleniem i szczęściem" i jest stale oświecony,
nastawiony zawsze pozytywnie, a nie negatywnie, jak mówisz. Zaawansowany
wielbiciel jest przyjacielem każdego. Yoga-yukto viśuddhatma, oczyszczona dusza
zaangażowana w miłosną służbę oddania dla Kryszny jest
sarva-bhutatma-bhutatma, droga każdemu i każdy jest jej drogi.
W innym miejscu Kryszna ogłasza, że yo mad-bhaktah sa me priyah, Jego
wielbiciel, który jest Mu bardzo drogi, advesta sarva-bhutanam maitrah karuna
eva ca, nie jest zazdrosny, ale jest życzliwym przyjacielem wszystkich żywych istot.
Co więcej, wielbiciel powinien być jednakowo nastawiony do każdego (panditah
sama-darśinah). Nigdy nie czyni rozróżnień, mówiąc: "Ten jest dobry,
tamten jest zły". Nie.
To są opisy bardziej zaawansowanych stadiów świadomości Kryszny, jakie osiągają
wielbiciele dzięki rozwijaniu dojrzałej wiedzy. Wielu spośród naszych studentów
to młodzi chłopcy. Stopniowo uczą się, a proces jest tak skuteczny, pewny
i autoryzowany, że jeśli będą się go trzymać, to dojdą do właściwego
punktu, jak mówisz, do punktu kochania. Ale miłość ta nie jest materialna, stąd
nie powinno się jej osądzać na fałszywej, sentymentalnej platformie zwykłych,
ziemskich praktyk. To jest istota rzeczy. Dlatego z punktu widzenia
materialistów może być prawdą stwierdzenie, że "nie kochają". Oni
porzucili uczucie dla rodziny, przyjaciół, żony, kraju, rasy i tak dalej,
jako że wszystkie te związki oparte są na cielesnej koncepcji życia albo na
migotliwym zadowalaniu zmysłów. Ich miłość do mayi, czyli pożądania, jest już
mniejsza i pragną miłości do Kryszny, nieskończonej i w pełni
odwzajemnianej. Ale jeszcze nie rozwinęli się w pełni, to wszystko. Nie
możemy oczekiwać, że Twoi rodacy, którzy są zniewoleni przez tak wiele złych
nawyków, nagle zupełnie porzucą jedzenie mięsa, toksykację, niedozwolone życie
seksualne i tyle innych obrzydliwych rzeczy, i z dnia na dzień staną
się wielkimi samozrealizowanymi duszami. Nie jest to możliwe. To utopia, ale
samo otrzymanie inicjacji jako wielbiciel Kryszny sytuuje daną osobę
w najwyższej klasie ludzkiego społeczeństwa. Sa buddhiman manusyesu sa
yuktah krtsna-karma-krt: "Jest on inteligentnym pośród ludzi
i chociaż zaangażowany we wszelkiego rodzaju działania, zajmuje
transcendentalną pozycję". Mimo iż taki wielbiciel jeszcze nie osiągnął najwyższego
poziomu duchowego zrozumienia, powinien być uważany za najbardziej wzniosłą
osobę, bez względu na wszelkie przemijające słabości.
api cet suduracaro
bhajate mam ananya-bhak
sadhur eva sa mantavyah
samyag vyavasito hi sah
"Nawet jeżeli wielbiciel dopuszcza się najohydniejszych czynów, powinno
się go uważać za osobę świętą, gdyż jest właściwie usytuowany"(Bg. 9.30).
Czyli jak ty byś powiedziała: "Błądzić jest rzeczą ludzką". Dlatego
na etapie neofity zawsze możemy spodziewać się pewnych uchybień. Spójrz łaskawie
na tę sprawę w tym świetle i wybacz im małe błędy. Wielką rzeczą jest
to, że oddali oni wszystko, nawet swoje życie Krysznie – a to nigdy nie jest
błędem.
Zawsze dobrze Ci życzący
A.C. Bhaktivedanta Swami