Rozdział 17  

 

Prawda i piękno

 

 

"Piękno jest prawdą, a prawda pięknem" – powiedział angielski poeta John Keats – "To wszystko, co znacie na Ziemi i wszystko, co potrzebujecie wiedzieć". Czy jest tak naprawdę? W tym czarującym, jednak sarkastycznym eseju, który po raz pierwszy pojawił się w starym wydaniu ilustrowanego magazynu Back to Godhead (20 listopad 1958 rok), Śrila Prabhupad opowiada historię o płynnym pięknie.

Czasami można się sprzeczać, czy "prawda" i "piękno" są równoznacznymi terminami. Ktoś może powiedzieć, że chętnie zgodziłby się na opisanie prawdy, ale skoro prawda nie zawsze jest piękna – w istocie jest ona często raczej wstrząsająca i nieprzyjemna – to jak wyrazić prawdę i piękno jednocześnie? W odpowiedzi możemy poinformować wszystkich zainteresowanych, że "prawda" i "piękno" są terminami zgodnymi. Możemy zdecydowanie zapewnić, iż rzeczywista prawda, będąca absolutem, jest zawsze piękna. Prawda ta jest tak piękna, że przyciąga każdego, nawet samą prawdę. Jest ona tak piękna, że wielu mędrców, świętych i wielbicieli porzuciło dla niej wszystko. Mahatma Gandhi, bohater współczesnych czasów, poświęcił swoje życie doświadczaniu prawdy i wszystkie jego czyny były skierowane jedynie ku prawdzie.

Dlaczego tylko Mahatma Gandhi? Każdy z nas ma pociąg do poszukiwania prawdy, gdyż jest ona nie tylko piękna, ale również wszechpotężna, wszechmocna, wszechsławna, zawierająca wszelkie wyrzeczenie i wszelką wiedzę.

Na nieszczęście, ludzie nie posiadają informacji o rzeczywistej prawdzie. 99,9% ludzi we wszystkich dziedzinach życia dąży do osiągnięcia jedynie nieprawdy w imię prawdy. W rzeczywistości, jesteśmy przyciągani przez piękno prawdy, ale od niepamiętnych czasów nawykliśmy do kochania nieprawdy podającej się za prawdę. Dlatego, dla zwykłego człowieka, "prawda" i "piękno" nie są terminami równoznacznymi. Pospolita prawda i piękno mogą zostać wytłumaczone w następujący sposób.

Pewien człowiek o bardzo potężnej i mocnej budowie cielesnej, ale wątpliwego charakteru, zakochał się kiedyś w pięknej dziewczynie. Dziewczyna ta nie tylko była urodziwa, ale również świątobliwa i wskutek tego nie przyjęła życzliwie jego zalotów. Jednakże, nękany pożądliwymi pragnieniami, człowiek ten nalegał i dlatego dziewczyna poprosiła go, aby zaczekał jedynie siedem dni. Następnie umówiła się z nim na kolejne spotkanie. Mężczyzna zgodził się i żywiąc wielkie nadzieje, czekał na wyznaczony czas.

Pobożna dziewczyna, aby zamanifestować prawdziwe piękno absolutnej prawdy, dała mu bardzo pouczającą nauczkę. Zażywszy silną dawkę środków przeczyszczających, przez siedem dni bez przerwy miała biegunkę i wymiotowała wszystko, co zjadła. Ponadto gromadziła wszystkie odchody i wymiociny. Na skutek przyjęcia środków przeczyszczających, ta tak zwana piękna dziewczyna niezmiernie wychudła i stała się podobna do szkieletu. Jej cera poczerniała, a piękne oczy zapadły się w oczodołach. Tak też o umówionej godzinie niecierpliwie oczekiwała pożądliwego mężczyzny.

Stawił się on na spotkanie dobrze ubrany i zachowując nienaganne maniery zapytał stojącą w drzwiach szkaradną dziewczynę, gdzie jest piękna kobieta, z którą się umówił. Nie dostrzegł nawet, że stojąca przed nim dziewczyna jest pięknością, o którą pytał. W rzeczywistości, chociaż raz po raz zapewniała go o swojej tożsamości, nie mógł jej rozpoznać z powodu tak żałosnego wyglądu.

Dziewczyna poinformowała w końcu tego potężnego mężczyznę, że oddzieliła składniki swojego piękna i zgromadziła je w naczyniach. Powiedziała mu jednocześnie, że może się rozkoszować tymi sokami piękna. Kiedy ten pospolity romantyk zapragnął ujrzeć soki piękna, został skierowany do naczyń z płynnymi odchodami i wymiocinami, wydzielającymi nieznośny odór. W ten sposób została przed nim odkryta historia płynnego piękna. Ostatecznie, dzięki łasce świątobliwej dziewczyny, człowiek niskiego charakteru dostrzegł różnicę między cieniem a zasadniczą treścią i w ten sposób opamiętał się.

Jego pozycja była podobna pozycji każdego z nas, tak samo przyciąganych przez fałszywe, materialne piękno. Powyżej wspomniana dziewczyna, zgodnie z pragnieniami swojego umysłu, miała pięknie rozwinięte materialne ciało. W rzeczywistości jednak była ona różna od materialnego ciała i umysłu. Była iskrą duchową i taką samą iskrą był także zakochany w niej mężczyzna, którego urzekła jej fałszywa okrywa.

Pospolici intelektualiści i esteci są mimo to zwodzeni przez zewnętrzne piękno i czar względnej prawdy, nie będąc jednocześnie świadomymi iskry duchowej, która jest tak pięknem, jak i prawdą. Iskra duchowa jest tak piękna, że kiedy opuszcza to tzw. piękne ciało, pełne odchodów i wymiocin, nikt nie chce go już dotknąć, nawet jeśli jest ono przystrojone kosztownymi szatami.

Wszyscy uganiamy się za fałszywą, względną prawdą, która nie jest równoznaczna z prawdziwym pięknem. Natomiast rzeczywista prawda jest wiecznie piękna, utrzymując ten sam standard piękna przez niezliczoną ilość lat. Iskra duchowa jest niezniszczalna. Piękno naszej skóry może zostać zniszczone w przeciągu kilku godzin przez przyjęcie mocnej dawki środka przeczyszczającego, ale piękno prawdy jest niezniszczalne i zawsze takie samo. Na nieszczęście, światowi artyści i intelektualiści nie mają wiedzy o pięknej iskrze duchowej. Są również nieświadomi ognia, będącego źródłem tych iskier, a także nie posiadają wiedzy o związku między iskrami i ogniem, związku, który przybiera formę transcendentalnych rozrywek. Kiedy są one objawiane dzięki łasce Wszechmocnego, głupi ludzie, którzy nie są w stanie dostrzec zjawisk znajdujących się poza zasięgiem ich zmysłów, mylą te rozrywki prawdy i piękna z opisanymi powyżej manifestacjami płynnych odchodów i wymiotów. W desperacji zapytują więc, jak pogodzić ze sobą prawdę i piękno.

Ci pospolici światowcy nie wiedzą, że tą piękną osobą, która przyciąga wszystko, jest kompletna całość. Nie są świadomi faktu, że jest Ona pierwotną substancją, źródłem i zaczątkiem wszystkiego. Maleńkie iskry duchowe będące integralnymi cząstkami tej kompletnej całości, są z Nią jakościowo równe pod względem piękna i wieczności. Jedyna różnica polega na tym, że całość jest wiecznie całością, a cząstki są wiecznie cząstkami. Ale obie z nich są jednak ostateczną prawdą, ostatecznym pięknem, ostateczną wiedzą, ostateczną energią, ostatecznym wyrzeczeniem i ostatecznym bogactwem.

Każda literatura, która nie opisuje ostatecznej prawdy i piękna – mimo iż napisana przez największych światowych poetów czy intelektualistów – jest niczym innym, jak płynnymi odchodami i wymiocinami względnej prawdy. Prawdziwą literaturą jest ta, która opisuje ostateczną prawdę i piękno Absolutu.