Po swojej śmierci Kamsa
zostawił dwie owdowiałe żony. Według systemu wedyjskiego, kobieta nigdy nie
jest niezależna. Jej życie można podzielić na trzy okresy: w dzieciństwie
powinna pozostawać pod opieką swojego ojca, jako młoda kobieta powinna być
chroniona przez swojego męża, a w przypadku śmierci jej męża powinna przejść
pod opiekę swoich dorosłych dzieci. Jeśli zaś nie ma dorosłych dzieci, musi
wrócić do swojego ojca i tam, jako wdowa, żyć pod jego ochroną. Tak się
złożyło, że Kamsa nie miał dorosłych synów. Więc po jego śmierci jego żony
powróciły pod opiekę swojego ojca. Kamsa poślubił dwie królowe. Jedna zwała się
Asti, a druga Prapti i obie były córkami Króla Jarasandhy, pana Prowincji Bihar
(znanych w owych dniach jako Magadharaja). Po powrocie do domu obie królowe
wytłumaczyły swoją nieszczęsną sytuację, w której znalazły się po śmierci
Kamsy. Król Magadhy, Jarasandha, zmartwił się bardzo usłyszawszy, w jak
żałosnej sytuacji znalazły się jego córki z powodu zabójstwa ich męża. Po
otrzymaniu tych wieści natychmiast postanowił oczyścić świat ze wszystkich
członków dynastii Yadu. Zdecydował, że ponieważ Krsna zabił Kamsę, to cała
dynastia Yadu powinna zostać zabita.
Zaczął więc czynić intensywne
przygotowania do ataku na królestwo Mathury, mając pod swoją ręką niezliczone
oddziały wojskowe, składające się z wielu tysięcy wozów, koni, słoni i
piechoty. Jarasandha przygotował trzynaście takich oddziałów wojskowych w celu
pomszczenia śmierci Kamsy. I z całą swoją militarną siłą zaatakował stolicę
królów dynastii Yadu, Mathurę. otaczając ją ze wszystkich stron. Śri Krsna,
który pojawił się tak jak ludzka istota, ujrzał ogromne siły Jarasandhy, które
zdawały się być oceanem mającym za chwilę zalać całe wybrzeże. Spostrzegł
również, że mieszkańcy Mathury owładnięci zostali strachem. Pomyślał więc o
Swojej misji jako inkarnacji, jak również o tym, jakby tu uporać się z
zaistniałą sytuacją. Jego misją było zmniejszenie zbędnej populacji na całym
świecie, skorzystał więc z okazji, aby stanąć naprzeciw tak wielu ludziom,
rydwanom, słoniom i koniom. Jarasandha pojawił się oto przed Nim ze swoimi
wojskami i Pan postanowił wybić w pień zgromadzone siły, tak aby nie mogły się
już wycofać i dostać posiłków.
Kiedy Pan Krsna myślał w ten
sposób, nagle przybyły po Niego z przestrzeni dwa rydwany, z woźnicami,
całkowicie wyposażone w broń, flagi i inny sprzęt. Krsna spostrzegł przed Sobą
te dwa wozy i natychmiast zwrócił się do towarzyszącego Mu brata, Balaramy,
który znany jest także jako Sankarsana: "Mój drogi starszy bracie, jesteś
najlepszym spośród Aryan, jesteś Panem tego wszechświata, przede wszystkim zaś
jesteś obrońcą dynastii Yadu. Członkowie dynastii Yadu obawiają się wielkiego
niebezpieczeństwa ze strony żołnierzy Jarasandhy i są wielce zrozpaczeni. Ale
Ty możesz ochronić ich i Twój powóz czeka już na Ciebie, doskonale wyposażony w
broń. Wsiadaj więc do niego i zabij wszystkich tych żołnierzy, rozgrom całą
siłę militarną wroga. Oczywiście obaj przyszliśmy na Ziemię po to, aby
zniszczyć takie niepożądane siły wojskowe i dać ochronę pobożnym bhaktom. Więc
mamy teraz okazję do wypełnienia Naszej misji. Wypełnijmy ją zatem." W ten
sposób Krsna i Balarama, potomkowie Króla Gadahy, Daśarhy, postanowili
zniszczyć trzynaście militarnych kompanii Jarasandhy.
Krsna wsiadł do wozu, którym
powoził Daruka, i z małą armią, przy głosach konch, wyjechał z miasta Mathury.
Chociaż strona przeciwna posiadała dosyć odwagi i wyposażona była w wielką
militarną siłę, po usłyszeniu konchy Krsny serca ich zadrżały. Kiedy Jarasandha
zobaczył Balaramę i Krsnę, obudziło się w nim trochę współczucia, ponieważ zarówno
Krsna jak i Balarama byli spokrewnieni z nim jako jego wnukowie. Szczególnie
zwrócił się do Krsny, nazywając Go Purusadhama, co oznacza najniższy spośród
ludzi, chociaż Krsna jest znany w całej literaturze wedyjskiej jako
Purusottama, najwyższy spośród ludzi. Jarasandha nie zamierzał nazwać Krsny
Purusottamą, ale wielcy naukowcy zdefiniowali prawdziwe znaczenie słowa purusadhama jako "ten, który
sprawia, że wszystkie inne osobistości zniżają się przed Nim." W
rzeczywistości nikt nie może być równy Najwyższej Osobie Boga lub też większy
od Niego.
Jarasandha powiedział,
"Ta walka z Krsną i Balaramą będzie dla mnie wielką hańbą". Ponieważ
Krsna zabił Kamsę, Jarasandha specjalnie nazwał Go zabójcą Swoich własnych
krewnych. Kamsa zabił tak wielu swoich siostrzeńców, ale Jarasandha nie brał
tego pod uwagę. A ponieważ Krsna zabił Kamsę, Swojego wuja, Jarasandha usiłował
Go krytykować. Jest to właściwe naturze demonów. Demony nie widzą swoich
własnych błędów, ale starają się szukać błędów u swoich przyjaciół. Jarasandha
krytykował Krsnę również za to, że nie jest On nawet ksatriyą. Ponieważ Krsna był wychowywany przez Nandę Maharaję, był
On vaiśyą, nie ksatriyą. Vaiśyowie są na ogół nazywani guptami, a słowo gupta może być użyte również w
znaczeniu "ukryty". Więc Krsna był zarówno wychowywany jak i ukrywany
przez Nandę Maharaję. Jarasandha oskarżył Krsnę o trzy rzeczy: że zabił Swojego
wuja, że ukrywany był w Swoim dzieciństwie i że nie był nawet ksatriyą. Dlatego Jarasandha wstydził
się z Nim walczyć.
Następnie zwrócił się do
Balaramy: "Ty, Balaramo! Jeśli chcesz, możesz walczyć razem z Nim, lecz
jeśli jesteś cierpliwy, to możesz poczekać aż przeszyję Cię swoimi strzałami. W
ten sposób będziesz mógł się dostać na planety niebiańskie. "Bhagavad-gita oznajmia, że ksatriya może osiągnąć dwie korzyści podczas walki. Jeśli odnosi
zwycięstwo w walce, cieszy się rezultatami tego zwycięstwa, ale jeśli nawet
zostanie zabity w walce, otrzymuje promocję do królestwa niebiańskiego.
Po wysłuchaniu mowy Jarasandhy
Krsna odpowiedział: "Mój drogi Królu Jarasandho, ci, którzy są bohaterami,
nie mówią za wiele. Raczej dają dowód swojej sile. Ponieważ zaś ty mówisz tak
wiele, wygląda na to, że spodziewasz się śmierci w tej bitwie. Nie pragniemy
słuchać cię więcej, ponieważ nie ma sensu słuchać słów człowieka, który ma
wkrótce umrzeć, albo który jest bardzo strapiony." Chcąc stoczyć walkę z
Krsną, Jarasandha otoczył Go ze wszystkich stron całą swoją siłą wojskową, a
tumany kurzu wzniesione przez jego oddziały zdawały się przesłaniać słońce.
Podobnie Krsna, najwyższe słońce, przesłonięty został przez militarne siły
Jarasandhy. Wozy Krsny i Balaramy oznaczone były wizerunkami Garudy i drzew
palmowych. Wszystkie kobiety Mathury zgromadziły się na dachach swoich domów i
pałaców, aby zobaczyć tę cudowną walkę, ale kiedy powóz Krsny został otoczony
siłami militarnymi Jarasandhy, przestraszyły się tak bardzo, że niektóre z nich
mdlały. Krsna spostrzegł, że siły Jarasandhy otaczają Go ze wszystkich stron i
że zaczęły nękać małą grupkę Jego żołnierzy, więc natychmiast podniósł Swój łuk
zwany Śarnga.
Zaczął wyciągać strzały z
kołczanu, i jedną po drugiej umieszczał je na cięciwie i wypuszczał w kierunku
wroga. Strzały te były tak trafne, że wkrótce zostały zabite słonie, konie i
żołnierze Jarasandhy. Nieprzerwany potok strzał wypuszczanych przez Krsnę był
niczym wir płonącego ognia niosący zagładę oddziałom Jarasandhy. Stopniowo
zaczęły kolejno padać wszystkie słonie z głowami przeszytymi strzałami.
Podobnie padły też wszystkie konie, razem z przystrojonymi flagami rydwanami, a
z nimi też znajdujący się na nich żołnierze i woźnice. Powaleni zostali również
prawie wszyscy żołnierze piechoty, i leżeli na polu bitwy z odciętymi głowami,
rękami i nogami. W ten sposób zabitych zostało wiele tysięcy słoni i koni, a
ich krew zaczęła płynąć tak jak fale rzek. Unoszące się w tej rzece przeszyte
strzałami ręce żołnierzy zdawały się być wężami, ich głowy – żółwiami, a martwe
ciała słoni – małymi wyspami. Martwe ciała koni były natomiast podobne do
rekinów. Za sprawą najwyższej woli popłynęła tam wielka rzeka krwi przepełniona
różnymi rzeczami. Ręce i nogi żołnierzy z piechoty unosiły się na niej jak
wodorosty, pływające łuki żołnierzy zdawały się być falami rzek, a klejnoty z
ciał żołnierzy i dowódców – bańkami unoszącymi się na jej wzburzonej
powierzchni.
Pan Balarama, który znany jest
także jako Sankarsana, zaczął walczyć Swoją maczugą w tak bohaterski sposób, że
rzeka krwi utworzona przez Krsnę wystąpiła z brzegów. Ci, którzy byli
tchórzami, przepełnili się trwogą na widok tej okropnej i upiornej sceny. Lecz
ci, którzy byli bohaterami, zaczęli rozmawiać z podziwem o bohaterstwie dwóch
braci. Chociaż Jarasandha miał za sobą ogromne siły wojskowe, walka Pana Krsny
i Balaramy przemieniła całą sytuację w koszmarną scenę, która daleko wybiegała
poza ramy zwykłej walki. Osoby o prostym umyśle nie są w stanie wyobrazić
sobie, w jaki sposób było to możliwe, ale jeśli takie czyny przyjmowane są za
rozrywki Najwyższej Osoby Boga, poprzez którego wolę wszystko staje się
możliwe, wtedy można to zrozumieć. Najwyższa Osoba Boga stwarza, utrzymuje i
rozwiązuje kosmiczną manifestację jedynie poprzez Swoją wolę. Zatem
zamanifestowanie takiej sceny zniszczenia podczas walki z wrogiem nie było dla
Niego niczym nadzwyczajnym. Ale jednak, ponieważ Krsna i Balarama walczyli z
Jarasandhą tak jak zwykłe ludzkie istoty, rzecz ta zdawała się być czymś
cudownym.
Wszyscy żołnierze Jarasandhy
zostali zabici i on był jedynym, który pozostał przy życiu. Niewątpliwie był on
wówczas bardzo przygnębiony. Śri Balarama natychmiast pochwycił go, tak jak
jeden lew chwyta drugiego z wielką siłą i zaczął wiązać go sznurami Varuny i
także zwykłymi sznurami. Jednak Pan Krsna, mając w Swoim umyśle wielki plan
odnośnie przyszłości, poprosił Go, aby tego nie robił. Tak więc Jarasandha
został puszczony wolno przez Krsnę. Posiadając sławę wielkiego herosa,
Jarasandha był teraz bardzo zawstydzony i postanowił zrezygnować ze swojej
pozycji króla i udać się do lasu, aby praktykować medytację łącznie z surowymi
wyrzeczeniami i pokutami.
Kiedy jednakże powracał do
domu z innymi królewskimi przyjaciółmi, ci poradzili mu, aby nie rezygnował z
tronu, ale by postarał się odzyskać siły i w bliskiej przyszłości stoczył
jeszcze jedną walkę z Krsną. Książęta będący jego przyjaciółmi zaczęli pouczać
go, że normalnie nie było to możliwe, aby został pokonany przez królów dynastii
Yadu, a porażka, której doznał, była spowodowana tylko jego pechem. Jednym
słowem, podjudzali oni Jarasandhę do następnej walki. Zapewniali go, że jego
walka była z pewnością bohaterska, dlatego nie powinien zbyt poważnie traktować
porażki, gdyż przyczyną jej były tylko błędy, które popełnił w przeszłości. W
samej walce nie było przecież żadnych niedociągnięć.
W ten sposób Jarasandha, Król
prowincji Magadha, straciwszy całą swoją siłę i będąc znieważonym przez
zaaresztowanie, a następnie wypuszczenie na wolność, nie mógł zrobić nic
innego, jak tylko powrócić do swojego królestwa. W ten sposób Pan Krsna
rozgromił armię Jarasandhy. Chociaż liczba Jego żołnierzy była maleńka w
porównaniu z armią Jarasandhy, nie stracił On ani odrobiny Swoich sił, podczas
gdy wszyscy ludzie Jarasandhy zostali zabici.
Zwycięstwo Krsny jak zwykle
rozradowało mieszkańców planet niebiańskich, którzy zaczęli ofiarowywać Mu
swoje wyrazy szacunku, śpiewając chwały Pana i obrzucając Go kwiatami. Przyjęli
to zwycięstwo z wielkim uznaniem. Jarasandha powrócił do swojego królestwa, a
miasto Mathura zostało ocalone od groźnego niebezpieczeństwa. Dla uczczenia
zwycięstwa Krsny mieszkańcy Mathury zorganizowali połączone występy kół
zawodowych pieśniarzy, takich jak sutowie,
magadhowie, oraz poetów, którzy skomponowali i śpiewali pieśni sławiące to
zwycięstwo Krsny. Kiedy Pan Krsna wchodził do miasta tuż po zwycięskiej bitwie,
wszędzie rozbrzmiewały głosy rogów, konch, bębenków oraz takich instrumentów
muzycznych jak bherya, turya, vina, flet
i mrdanga – a połączone dźwięki ich
wszystkich składały się na piękny powitalny koncert. Całe miasto było bardzo
czyste, wszystkie ulice i drogi zostały spryskane wodą, a przepełnieni radością
mieszkańcy udekorowali swoje domy, drogi i sklepy flagami i festonami. W
licznych miejscach zgromadzili się bramini intonujący mantry wedyjskie. Ludzie utworzyli różnego rodzaju przejścia
uliczne, ścieżki i uliczki i skonstruowali bramy. Kiedy Pan Krsna wkraczał
uroczyście do wspaniale udekorowanego miasta, panie i dziewczęta Mathury
przygotowały girlandy z różnego rodzaju kwiatów, aby jeszcze bardziej uświetnić
tę uroczystość. Zgodnie ze zwyczajem wedyjskim, i aby jeszcze bardziej
podkreślić pomyślność chwili, spryskały wszystko wkoło jogurtem zmieszanym ze
świeżą, młodą zieloną trawą. Kiedy Krsna przechodził ulicami, wszystkie damy i
dziewczęta patrzyły na Niego z wielką miłością. Krsna i Balarama nieśli różnego
rodzaju zdobycze, ornamenty i klejnoty starannie zebrane z pola walki, które
następnie ofiarowali Królowi Ugrasenie. W ten sposób Krsna oddał szacunek
Swojemu dziadkowi, który był w tym czasie koronowanym królem dynastii Yadu.
Jarasandha, Król Magadhy,
oblegał Mathurę nie tylko raz, ale zaatakował ją aż siedemnaście razy, w ten
sam sposób i otoczony tą samą liczbą oddziałów wojskowych. Lecz za każdym razem
ponosił porażkę i wszyscy jego żołnierze byli zabijani przez Krsnę, a on za
każdym razem powracał w ten sam sposób rozczarowany do swojego królestwa. Za
każdym razem w ten sam sposób był aresztowany przez książąt dynastii Yadu i
następnie puszczany wolno w sposób uwłaczający jego pozycji, i za każdym razem
bezwstydnie powracał do domu.
Kiedy Jarasandha przygotowywał
się do jednego ze swoich licznych ataków, tak się zdarzyło, że król Yavanów,
zamieszkujący tereny położone gdzieś na południe od Mathury, zwrócił uwagę na
bogactwo dynastii Yadu i również zaatakował miasto. Mówi się, że król Yavanów,
znany pod imieniem Kalayavana, został namówiony do tego ataku przez Naradę.
Historia ta została opowiedziana w Visnu
Purana. Pewnego razu Gargamuniemu, kapłanowi dynastii Yadu, ubliżył jego
szwagier. Kiedy królowie dynastii Yadu usłyszeli tę obelgę, zaczęli się z niego
śmiać, co bardzo rozgniewało Gargamuniego. Postanowił więc postarać się o
kogoś, kto mógłby zagrozić dynastii Yadu i dlatego zadowolił Pana Śivę i
otrzymał od niego w łasce syna. Tego syna, Kalayavanę, począł on w łonie żony
króla Yavanów. Kalayavana ten zapytał Naradę, "Jacy królowie są
najbardziej potężnymi w świecie?" Wtedy Narada poinformował go, że
największą potęgę mają królowie dynastii Yadu. Otrzymawszy takie informacje od
Narady, Kalayavana zaatakował Mathurę w tym samym czasie, kiedy Jarasandha
usiłował zaatakować ją po raz osiemnasty. Kalayavana pragnął wypowiedzieć wojnę
jakiemuś królowi świata, który by był odpowiednim dla niego przeciwnikiem, ale
dotychczas takiego nie znalazł. Kiedy jednak został poinformowany przez Naradę
o Mathurze, pomyślał, że mądrze będzie, jeśli zaatakuje to miasto. W tym celu
przybył pod Mathurę z trzydziestoma milionami żołnierzy. Kiedy Mathura została
w ten sposób oblężona, Pan Krsna zaczął rozmyślać, w jak wielkiej niedoli jest dynastia
Yadu, której groził atak dwóch potężnych armii, Jarasandhy i Kalayavany. Nie
było więc czasu do stracenia. Kalayavana już otaczał miasto ze wszystkich
stron, a lada dzień spodziewano się także nadejścia Jarasandhy, z tą samą
liczbą żołnierzy, co w poprzednich siedemnastu próbach. Krsna był pewien, że
Jarasandha skorzysta z okazji, aby zdobyć Mathurę, kiedy będzie ona również
oblegana przez Kalavavanę. Dlatego uważał, że mądrze będzie przedsięwziąć
środki zaradcze, aby obronić strategiczne punkty Mathury. Gdyby Krsna i
Balarama zaangażowani byli w walkę z Kalayavaną w jednym miejscu, Jarasandha
mógłby zaatakować miasto z innej strony, aby zemścić się na całej rodzinie
Yadu. Jarasandha był bardzo potężny, ale ponieważ został pokonany już
siedemnaście razy, mógł, pałając żądzą zemsty, zabić członków dynastii Yadu
albo zaaresztować ich i zabrać do swojego królestwa. Dlatego Krsna postanowił
wznieść potężny fort w takim miejscu, gdzie żadne dwunożne zwierzę, ani
człowiek, ani demon, nie mógłby się dostać. Postanowił umieścić w nim Swoich
krewnych, tak aby być wolnym do walki z wrogiem. Wygląda na to, że Dvaraka była
również częścią królestwa Mathury, ponieważ w Śrimad-Bhagavatam jest powiedziane, że Krsna wzniósł ten fort na
środku morza. Pozostałości tego fortu nadal istnieją w Zatoce Dvaraka.
Przede wszystkim skonstruował
bardzo silne mury, zajmujące powierzchnię dziewięćdziesięciu sześciu mil
kwadratowych, i same te mury były w morzu. Była to niewątpliwie wspaniała
budowla, która została zaplanowana i wzniesiona przez Viśvakarmę. Żaden zwykły
architekt nie byłby w stanie skonstruować fortu pośrodku morza, ale architekt
taki jak Viśvakarma; który uważany jest za inżyniera półbogów, może dokonać
takiego dzieła w jakiejkolwiek części wszechświata. Jeśli ogromne planety mogą
unosić się w przestrzeni kosmicznej za sprawą Najwyższej Osoby Boga, to z
pewnością wzniesienie w środku morza fortu o powierzchni dziewięćdziesięciu
sześciu mil kwadratowych nie było żadnym nadzwyczajnym dokonaniem.
W Śrimad-Bhagavatam jest powiedziane, że to nowe, solidnie
skonstruowane miasto, wzniesione w morzu, miało regularne drogi, ulice i aleje,
ale były tam również doskonale rozplanowane trakty spacerowe i ogrody pełne
roślin znanych jako kalpavrksa, czyli
drzewa pragnień. Te drzewa pragnień nie są podobne do drzew tego materialnego
świata. Drzewa pragnień znajdują się w świecie duchowym. Ale poprzez najwyższą
wolę Krsny wszystko jest możliwe, więc takie drzewa pragnień zasadzone zostały
w mieście Dvaraka, skonstruowanym przez Krsnę. Miasto również pełne było
pałaców i gopur, czyli wielkich bram.
Takie gopury jeszcze nadal istnieją w
niektórych większych świątyniach. Są one bardzo wysokie, a wzniesienie ich
wymaga dużo artystycznych umiejętności. Te pałace i bramy wyposażone były w
złote naczynia na wodę (kalaśa), które
uważane są za bardzo pomyślny znak.
Prawie wszystkie te pałace
były drapaczami chmur. W każdym domu były wielkie złote i srebrne naczynia, a
podziemne komnaty pełne były zboża. Wiele naczyń z wodą było również w
pokojach. Pokoje sypialne były bogato zdobione klejnotami, a podłogi były
mozaikowymi chodnikami z klejnotów marakata.
W każdym domu zainstalowano wielbione przez dynastię Yadu Bóstwo Visnu.
Miasto było tak rozplanowane, że różne kasty, bramini, ksatriyowie, vaiśyowie i śudrowie, mieli swoje odpowiednie
dzielnice. Wynika z tego, że nawet w tym czasie istniał system kastowy. W
centrum miasta była jeszcze jedna dzielnica mieszkalna, przeznaczona specjalnie
dla Ugraseny. To miejsce było najbardziej okazałe ze wszystkich.
Kiedy półbogowie spostrzegli,
że Krsna wznosi jakieś szczególne miasto będące Jego zachcianką, posłali słynny
kwiat parijata, rosnący na planetach
niebiańskich, aby go zasadzono w tym mieście. Posłali również dom
parlamentarny, zwany Sudharma. Szczególną cechą tego domu zgromadzeń było to,
że każdy biorący udział w spotkaniach wewnątrz niego mógł przezwyciężyć
inwalidztwo spowodowane starością. Półbóg Varuna podarował konia, który był
cały biały, za wyjątkiem czarnych uszu, i który mógł biec z prędkością myśli.
Kuvera, skarbnik półbogów, wyjawił sztukę osiągania ośmiu stanów doskonałości w
materialnym dostatku. W ten sposób różni półbogowie zaczęli prezentować swoje
różne dary, odpowiednio do swoich różnych możliwości. Jest trzydzieści trzy
miliony półbogów i każdy z nich sprawuje pieczę nad określonym działem spraw
światowych. Wszyscy półbogowie skorzystali z tego, że Najwyższa Osoba Boga
zapragnął skonstruować miasto, i ofiarowali Mu odpowiednie dary, czyniąc w ten
sposób Mathurę miastem wyjątkowym w całym wszechświecie. Dowodzi to tego, że
jest ogromna liczba półbogów, ale żaden z nich nie jest niezależny od Krsny.
Jak oznajmia Caitanya-caritamrta, Krsna
jest najwyższym panem, a wszyscy inni są sługami. Więc wszyscy słudzy
skorzystali z okazji, by spełnić jakąś służbę dla Krsny, kiedy był On osobiście
obecny w tym wszechświecie. Ten przykład powinni naśladować wszyscy,
szczególnie ci, którzy są świadomi Krsny, gdyż powinni oni służyć Krsnie
odpowiednio do swoich różnych możliwości.
Kiedy nowe miasto zostało już
całkowicie i zgodnie z planem ukończone, Krsna przeniósł do niego wszystkich
mieszkańców Mathury i na burmistrza tego miasta wyznaczył Śri Balaramę. Potem
naradził się z Balaramą i, przystrojony girlandą kwiatów, wyszedł z miasta, by
spotkać się z Kalayavaną, który już oblężał miasto, na razie nie podnosząc żadnej broni.
Kiedy Krsna wyszedł z miasta,
Kalayavana, który nigdy Go nie widział; ujrzał teraz Jego niezwykłe piękno.
Krsna, ubrany w żółte szaty, przechadzał się pomiędzy oddziałami Swoich
żołnierzy, wyglądając jak księżyc poruszający się pośród zgromadzonych chmur.
Kalayavana był na tyle szczęśliwy, że ujrzał linie Śrivatsa, szczególny znak na piersi Śri Krsny, oraz klejnot Kaustubha, który Krsna miał na Sobie.
Kalayavana ujrzał Go jednak w Jego formie Visnu, o wspaniale zbudowanym ciele,
z czterema rękami i oczami podobnymi świeżo rozkwitłym płatkom kwiatu lotosu.
Krsna wyglądał bardzo radośnie, z wysokim czołem i piękną twarzą, ze śmiejącymi
się, ruchliwymi oczyma i kołyszącymi się kolczykami. Przed ujrzeniem Krsny
Kalayavana słyszał o Nim od Narady i teraz przekonał się, że opisy Narady były
prawdziwe. Zauważył szczególne znaki i klejnoty na piersiach Krsny, Jego piękną
girlandę z kwiatów lotosu, Jego lotosowe oczy i podobnie piękną sylwetkę.
Doszedł do wniosku, że ta piękna osoba musi być Vasudevą, gdyż wszystkie opisy
Narady, których wysłuchał wcześniej, zgadzały się z wyglądem Krsny. Kalayavana
był bardzo zdumiony kiedy ujrzał, że nie ma On żadnej broni w ręku i jest bez
powozu. Po prostu szedł piechotą. Kalayavana przybył tam, by walczyć z Krsną,
ale nie miał wystarczających powodów, by wziąć jakąkolwiek broń do ręki.
Postanowił więc walczyć z Nim rękoma. Przygotował się, by pochwycić Go i zacząć
z Nim walkę.
Krsna jednakże przeszedł obok,
nie patrząc na niego, więc Kalayavana zaczął podążać za Nim, pragnąc Go złapać.
Krsna jednakże nie może zostać pochwycony nawet przez rozwinięcie takiej
prędkości, jaką osiągają wielcy yogini, a
która równa się prędkości myśli. Może On zostać pojmany jedynie przez służbę
oddania, a Kalayavana nie posiadał praktyki w służbie oddania. Chciał złapać
Krsnę, a ponieważ nie był w stanie tego zrobić, podążał za Nim.
Kalayavana zaczął biec bardzo
szybko myśląc, "Teraz jestem bliżej, już niedługo Go złapię", ale
jednak nie mógł tego zrobić. Krsna w ten sposób odwiódł go bardzo daleko i
następnie wszedł do jaskini górskiej. Kalayavana myślał, że Krsna chce uniknąć
walki z nim i dlatego szuka schronienia w jaskini. Zaczął więc ganić Go
następującymi słowami: "Och Ty, Krsno! Słyszałem, że jesteś wielkim
bohaterem zrodzonym w dynastii Yadu, ale teraz widzę, że uciekasz od walki
niczym tchórz. Nie jesteś wart Swojego dobrego imienia i rodzinnych
tradycji." Kalayavana biegł wciąż bardzo szybko za Nim, ale nadal nie mógł
złapać Krsny, ponieważ nie był on wolny od wszystkich nieczystości grzesznego
życia.
Zgodnie z kulturą wedyjską,
każdy, kto nie żyje według zasad regulujących życie, przestrzeganych, przez
wyższe klasy, takie jak bramini, ksatriyowie,
vaiśyowie, a nawet klasa robotników, jest nazywany mleccha. Społeczny system wedyjski został tak zaplanowany, że
osoby, które są uważane za śudrów, mogą
stopniowo wznieść się do pozycji braminów, poprzez proces kulturowy znany jako samskara, czyli proces oczyszczający.
Werdykt pism wedyjskich jest taki, że nikt nie staje się braminem czy mleccha jedynie poprzez narodziny.
Powiedziane jest, że każdy rodzi się śudrą.
Do stanu życia braminicznego należy dopiero wznieść się poprzez podjęcie
procesu oczyszczającego. Jeśli ktoś tego nie czyni, a wręcz przeciwnie, jeszcze
bardziej się degraduje, wtedy nazywany jest mleccha.
Kalayavana należał do klasy mleccha i yavana. Był on zanieczyszczony
grzesznymi czynami i dlatego nie mógł zbliżyć się do Krsny. Rzeczy, od których
powstrzymują się klasy wyższe, tzn. praktykowanie niedozwolonego seksu,
jedzenie mięsa, hazard i przyjmowanie środków odurzających, są nieodłączną
częścią życia klasy mleccha i yavana. Jeśli jest się uwikłanym w tego
rodzaju grzeszne postępowanie, wtedy nie można poczynić żadnego postępu w
realizacji Boga. Bhagavad-gita stwierdza,
że jedynie ten, kto jest całkowicie wolny od następstw grzechów, może zostać
zaangażowany w służbę oddania, czyli świadomość Krsny.
Kiedy Krsna wszedł do jaskini
górskiej, Kalayavana, podążył za Nim, obrzucając Go różnymi obelżywymi słowami.
Krsna nagle zniknął z oczu demona, ale Kalayavana, biegnąc za Nim, również
wszedł do jaskini. Pierwszą rzeczą, którą zobaczył, był leżący i śpiący
człowiek. Kalayavana bardzo pragnął walczyć z Krsną, ale kiedy zobaczył tylko
śpiącego człowieka, pomyślał, że jest to właśnie Krsna, który położył się w
jaskini. Kalayavana był bardzo dumny z powodu swojej siły i myślał, że Krsna
chce uniknąć walki. Dlatego bardzo mocno kopnął śpiącego człowieka, wziąwszy go
za Krsnę. Ten śpiący człowiek leżał tam już od dłuższego czasu. Kiedy został
obudzony kopnięciem Kalayavany, natychmiast otworzył oczy i zaczął rozglądać
się wkoło. W końcu dostrzegł Kalayavanę, który stał w pobliżu. Człowiek ten
został przedwcześnie obudzony i dlatego był bardzo rozgniewany. Kiedy spojrzał
z wielką złością na Kalayavanę, ogniste promienie emanujące z jego oczu w
jednym momencie spaliły Kalayavanę na popiół.
W ten sposób Bhaktivedanta kończy wyjaśnienia do czterdziestego dziewiątego rozdziału książki Krsna, zatytułowanego "Krsna wznosi fort w Dvarace".