*49. Krsna wznosi fort w Dvarace

    Po swojej śmierci Kamsa zostawił dwie owdowiałe żony. Według systemu wedyjskiego, kobieta nigdy nie jest niezależna. Jej życie można podzielić na trzy okresy: w dzieciństwie powinna pozostawać pod opieką swojego ojca, jako młoda kobieta powinna być chroniona przez swojego męża, a w przypadku śmierci jej męża powinna przejść pod opiekę swoich dorosłych dzieci. Jeśli zaś nie ma dorosłych dzieci, musi wrócić do swojego ojca i tam, jako wdowa, żyć pod jego ochroną. Tak się złożyło, że Kamsa nie miał dorosłych synów. Więc po jego śmierci jego żony powróciły pod opiekę swojego ojca. Kamsa poślubił dwie królowe. Jedna zwała się Asti, a druga Prapti i obie były córkami Króla Jarasandhy, pana Prowincji Bihar (znanych w owych dniach jako Magadharaja). Po powrocie do domu obie królowe wytłumaczyły swoją nieszczęsną sytuację, w której znalazły się po śmierci Kamsy. Król Magadhy, Jarasandha, zmartwił się bardzo usłyszawszy, w jak żałosnej sytuacji znalazły się jego córki z powodu zabójstwa ich męża. Po otrzymaniu tych wieści natychmiast postanowił oczyścić świat ze wszystkich członków dynastii Yadu. Zdecydował, że ponieważ Krsna zabił Kamsę, to cała dynastia Yadu powinna zostać zabita.

    Zaczął więc czynić intensywne przygotowania do ataku na królestwo Mathury, mając pod swoją ręką niezliczone oddziały wojskowe, składające się z wielu tysięcy wozów, koni, słoni i piechoty. Jarasandha przygotował trzynaście takich oddziałów wojskowych w celu pomszczenia śmierci Kamsy. I z całą swoją militarną siłą zaatakował stolicę królów dynastii Yadu, Mathurę. otaczając ją ze wszystkich stron. Śri Krsna, który pojawił się tak jak ludzka istota, ujrzał ogromne siły Jarasandhy, które zdawały się być oceanem mającym za chwilę zalać całe wybrzeże. Spostrzegł również, że mieszkańcy Mathury owładnięci zostali strachem. Pomyślał więc o Swojej misji jako inkarnacji, jak również o tym, jakby tu uporać się z zaistniałą sytuacją. Jego misją było zmniejszenie zbędnej populacji na całym świecie, skorzystał więc z okazji, aby stanąć naprzeciw tak wielu ludziom, rydwanom, słoniom i koniom. Jarasandha pojawił się oto przed Nim ze swoimi wojskami i Pan postanowił wybić w pień zgromadzone siły, tak aby nie mogły się już wycofać i dostać posiłków.

    Kiedy Pan Krsna myślał w ten sposób, nagle przybyły po Niego z przestrzeni dwa rydwany, z woźnicami, całkowicie wyposażone w broń, flagi i inny sprzęt. Krsna spostrzegł przed Sobą te dwa wozy i natychmiast zwrócił się do towarzyszącego Mu brata, Balaramy, który znany jest także jako Sankarsana: "Mój drogi starszy bracie, jesteś najlepszym spośród Aryan, jesteś Panem tego wszechświata, przede wszystkim zaś jesteś obrońcą dynastii Yadu. Członkowie dynastii Yadu obawiają się wielkiego niebezpieczeństwa ze strony żołnierzy Jarasandhy i są wielce zrozpaczeni. Ale Ty możesz ochronić ich i Twój powóz czeka już na Ciebie, doskonale wyposażony w broń. Wsiadaj więc do niego i zabij wszystkich tych żołnierzy, rozgrom całą siłę militarną wroga. Oczywiście obaj przyszliśmy na Ziemię po to, aby zniszczyć takie niepożądane siły wojskowe i dać ochronę pobożnym bhaktom. Więc mamy teraz okazję do wypełnienia Naszej misji. Wypełnijmy ją zatem." W ten sposób Krsna i Balarama, potomkowie Króla Gadahy, Daśarhy, postanowili zniszczyć trzynaście militarnych kompanii Jarasandhy.

    Krsna wsiadł do wozu, którym powoził Daruka, i z małą armią, przy głosach konch, wyjechał z miasta Mathury. Chociaż strona przeciwna posiadała dosyć odwagi i wyposażona była w wielką militarną siłę, po usłyszeniu konchy Krsny serca ich zadrżały. Kiedy Jarasandha zobaczył Balaramę i Krsnę, obudziło się w nim trochę współczucia, ponieważ zarówno Krsna jak i Balarama byli spokrewnieni z nim jako jego wnukowie. Szczególnie zwrócił się do Krsny, nazywając Go Purusadhama, co oznacza najniższy spośród ludzi, chociaż Krsna jest znany w całej literaturze wedyjskiej jako Purusottama, najwyższy spośród ludzi. Jarasandha nie zamierzał nazwać Krsny Purusottamą, ale wielcy naukowcy zdefiniowali prawdziwe znaczenie słowa purusadhama jako "ten, który sprawia, że wszystkie inne osobistości zniżają się przed Nim." W rzeczywistości nikt nie może być równy Najwyższej Osobie Boga lub też większy od Niego.

    Jarasandha powiedział, "Ta walka z Krsną i Balaramą będzie dla mnie wielką hańbą". Ponieważ Krsna zabił Kamsę, Jarasandha specjalnie nazwał Go zabójcą Swoich własnych krewnych. Kamsa zabił tak wielu swoich siostrzeńców, ale Jarasandha nie brał tego pod uwagę. A ponieważ Krsna zabił Kamsę, Swojego wuja, Jarasandha usiłował Go krytykować. Jest to właściwe naturze demonów. Demony nie widzą swoich własnych błędów, ale starają się szukać błędów u swoich przyjaciół. Jarasandha krytykował Krsnę również za to, że nie jest On nawet ksatriyą. Ponieważ Krsna był wychowywany przez Nandę Maharaję, był On vaiśyą, nie ksatriyą. Vaiśyowie są na ogół nazywani guptami, a słowo gupta może być użyte również w znaczeniu "ukryty". Więc Krsna był zarówno wychowywany jak i ukrywany przez Nandę Maharaję. Jarasandha oskarżył Krsnę o trzy rzeczy: że zabił Swojego wuja, że ukrywany był w Swoim dzieciństwie i że nie był nawet ksatriyą. Dlatego Jarasandha wstydził się z Nim walczyć.

    Następnie zwrócił się do Balaramy: "Ty, Balaramo! Jeśli chcesz, możesz walczyć razem z Nim, lecz jeśli jesteś cierpliwy, to możesz poczekać aż przeszyję Cię swoimi strzałami. W ten sposób będziesz mógł się dostać na planety niebiańskie. "Bhagavad-gita oznajmia, że ksatriya może osiągnąć dwie korzyści podczas walki. Jeśli odnosi zwycięstwo w walce, cieszy się rezultatami tego zwycięstwa, ale jeśli nawet zostanie zabity w walce, otrzymuje promocję do królestwa niebiańskiego.

    Po wysłuchaniu mowy Jarasandhy Krsna odpowiedział: "Mój drogi Królu Jarasandho, ci, którzy są bohaterami, nie mówią za wiele. Raczej dają dowód swojej sile. Ponieważ zaś ty mówisz tak wiele, wygląda na to, że spodziewasz się śmierci w tej bitwie. Nie pragniemy słuchać cię więcej, ponieważ nie ma sensu słuchać słów człowieka, który ma wkrótce umrzeć, albo który jest bardzo strapiony." Chcąc stoczyć walkę z Krsną, Jarasandha otoczył Go ze wszystkich stron całą swoją siłą wojskową, a tumany kurzu wzniesione przez jego oddziały zdawały się przesłaniać słońce. Podobnie Krsna, najwyższe słońce, przesłonięty został przez militarne siły Jarasandhy. Wozy Krsny i Balaramy oznaczone były wizerunkami Garudy i drzew palmowych. Wszystkie kobiety Mathury zgromadziły się na dachach swoich domów i pałaców, aby zobaczyć tę cudowną walkę, ale kiedy powóz Krsny został otoczony siłami militarnymi Jarasandhy, przestraszyły się tak bardzo, że niektóre z nich mdlały. Krsna spostrzegł, że siły Jarasandhy otaczają Go ze wszystkich stron i że zaczęły nękać małą grupkę Jego żołnierzy, więc natychmiast podniósł Swój łuk zwany Śarnga.

    Zaczął wyciągać strzały z kołczanu, i jedną po drugiej umieszczał je na cięciwie i wypuszczał w kierunku wroga. Strzały te były tak trafne, że wkrótce zostały zabite słonie, konie i żołnierze Jarasandhy. Nieprzerwany potok strzał wypuszczanych przez Krsnę był niczym wir płonącego ognia niosący zagładę oddziałom Jarasandhy. Stopniowo zaczęły kolejno padać wszystkie słonie z głowami przeszytymi strzałami. Podobnie padły też wszystkie konie, razem z przystrojonymi flagami rydwanami, a z nimi też znajdujący się na nich żołnierze i woźnice. Powaleni zostali również prawie wszyscy żołnierze piechoty, i leżeli na polu bitwy z odciętymi głowami, rękami i nogami. W ten sposób zabitych zostało wiele tysięcy słoni i koni, a ich krew zaczęła płynąć tak jak fale rzek. Unoszące się w tej rzece przeszyte strzałami ręce żołnierzy zdawały się być wężami, ich głowy – żółwiami, a martwe ciała słoni – małymi wyspami. Martwe ciała koni były natomiast podobne do rekinów. Za sprawą najwyższej woli popłynęła tam wielka rzeka krwi przepełniona różnymi rzeczami. Ręce i nogi żołnierzy z piechoty unosiły się na niej jak wodorosty, pływające łuki żołnierzy zdawały się być falami rzek, a klejnoty z ciał żołnierzy i dowódców – bańkami unoszącymi się na jej wzburzonej powierzchni.

    Pan Balarama, który znany jest także jako Sankarsana, zaczął walczyć Swoją maczugą w tak bohaterski sposób, że rzeka krwi utworzona przez Krsnę wystąpiła z brzegów. Ci, którzy byli tchórzami, przepełnili się trwogą na widok tej okropnej i upiornej sceny. Lecz ci, którzy byli bohaterami, zaczęli rozmawiać z podziwem o bohaterstwie dwóch braci. Chociaż Jarasandha miał za sobą ogromne siły wojskowe, walka Pana Krsny i Balaramy przemieniła całą sytuację w koszmarną scenę, która daleko wybiegała poza ramy zwykłej walki. Osoby o prostym umyśle nie są w stanie wyobrazić sobie, w jaki sposób było to możliwe, ale jeśli takie czyny przyjmowane są za rozrywki Najwyższej Osoby Boga, poprzez którego wolę wszystko staje się możliwe, wtedy można to zrozumieć. Najwyższa Osoba Boga stwarza, utrzymuje i rozwiązuje kosmiczną manifestację jedynie poprzez Swoją wolę. Zatem zamanifestowanie takiej sceny zniszczenia podczas walki z wrogiem nie było dla Niego niczym nadzwyczajnym. Ale jednak, ponieważ Krsna i Balarama walczyli z Jarasandhą tak jak zwykłe ludzkie istoty, rzecz ta zdawała się być czymś cudownym.

    Wszyscy żołnierze Jarasandhy zostali zabici i on był jedynym, który pozostał przy życiu. Niewątpliwie był on wówczas bardzo przygnębiony. Śri Balarama natychmiast pochwycił go, tak jak jeden lew chwyta drugiego z wielką siłą i zaczął wiązać go sznurami Varuny i także zwykłymi sznurami. Jednak Pan Krsna, mając w Swoim umyśle wielki plan odnośnie przyszłości, poprosił Go, aby tego nie robił. Tak więc Jarasandha został puszczony wolno przez Krsnę. Posiadając sławę wielkiego herosa, Jarasandha był teraz bardzo zawstydzony i postanowił zrezygnować ze swojej pozycji króla i udać się do lasu, aby praktykować medytację łącznie z surowymi wyrzeczeniami i pokutami.

    Kiedy jednakże powracał do domu z innymi królewskimi przyjaciółmi, ci poradzili mu, aby nie rezygnował z tronu, ale by postarał się odzyskać siły i w bliskiej przyszłości stoczył jeszcze jedną walkę z Krsną. Książęta będący jego przyjaciółmi zaczęli pouczać go, że normalnie nie było to możliwe, aby został pokonany przez królów dynastii Yadu, a porażka, której doznał, była spowodowana tylko jego pechem. Jednym słowem, podjudzali oni Jarasandhę do następnej walki. Zapewniali go, że jego walka była z pewnością bohaterska, dlatego nie powinien zbyt poważnie traktować porażki, gdyż przyczyną jej były tylko błędy, które popełnił w przeszłości. W samej walce nie było przecież żadnych niedociągnięć.

    W ten sposób Jarasandha, Król prowincji Magadha, straciwszy całą swoją siłę i będąc znieważonym przez zaaresztowanie, a następnie wypuszczenie na wolność, nie mógł zrobić nic innego, jak tylko powrócić do swojego królestwa. W ten sposób Pan Krsna rozgromił armię Jarasandhy. Chociaż liczba Jego żołnierzy była maleńka w porównaniu z armią Jarasandhy, nie stracił On ani odrobiny Swoich sił, podczas gdy wszyscy ludzie Jarasandhy zostali zabici.

    Zwycięstwo Krsny jak zwykle rozradowało mieszkańców planet niebiańskich, którzy zaczęli ofiarowywać Mu swoje wyrazy szacunku, śpiewając chwały Pana i obrzucając Go kwiatami. Przyjęli to zwycięstwo z wielkim uznaniem. Jarasandha powrócił do swojego królestwa, a miasto Mathura zostało ocalone od groźnego niebezpieczeństwa. Dla uczczenia zwycięstwa Krsny mieszkańcy Mathury zorganizowali połączone występy kół zawodowych pieśniarzy, takich jak sutowie, magadhowie, oraz poetów, którzy skomponowali i śpiewali pieśni sławiące to zwycięstwo Krsny. Kiedy Pan Krsna wchodził do miasta tuż po zwycięskiej bitwie, wszędzie rozbrzmiewały głosy rogów, konch, bębenków oraz takich instrumentów muzycznych jak bherya, turya, vina, flet i mrdanga – a  połączone dźwięki ich wszystkich składały się na piękny powitalny koncert. Całe miasto było bardzo czyste, wszystkie ulice i drogi zostały spryskane wodą, a przepełnieni radością mieszkańcy udekorowali swoje domy, drogi i sklepy flagami i festonami. W licznych miejscach zgromadzili się bramini intonujący mantry wedyjskie. Ludzie utworzyli różnego rodzaju przejścia uliczne, ścieżki i uliczki i skonstruowali bramy. Kiedy Pan Krsna wkraczał uroczyście do wspaniale udekorowanego miasta, panie i dziewczęta Mathury przygotowały girlandy z różnego rodzaju kwiatów, aby jeszcze bardziej uświetnić tę uroczystość. Zgodnie ze zwyczajem wedyjskim, i aby jeszcze bardziej podkreślić pomyślność chwili, spryskały wszystko wkoło jogurtem zmieszanym ze świeżą, młodą zieloną trawą. Kiedy Krsna przechodził ulicami, wszystkie damy i dziewczęta patrzyły na Niego z wielką miłością. Krsna i Balarama nieśli różnego rodzaju zdobycze, ornamenty i klejnoty starannie zebrane z pola walki, które następnie ofiarowali Królowi Ugrasenie. W ten sposób Krsna oddał szacunek Swojemu dziadkowi, który był w tym czasie koronowanym królem dynastii Yadu.

    Jarasandha, Król Magadhy, oblegał Mathurę nie tylko raz, ale zaatakował ją aż siedemnaście razy, w ten sam sposób i otoczony tą samą liczbą oddziałów wojskowych. Lecz za każdym razem ponosił porażkę i wszyscy jego żołnierze byli zabijani przez Krsnę, a on za każdym razem powracał w ten sam sposób rozczarowany do swojego królestwa. Za każdym razem w ten sam sposób był aresztowany przez książąt dynastii Yadu i następnie puszczany wolno w sposób uwłaczający jego pozycji, i za każdym razem bezwstydnie powracał do domu.

    Kiedy Jarasandha przygotowywał się do jednego ze swoich licznych ataków, tak się zdarzyło, że król Yavanów, zamieszkujący tereny położone gdzieś na południe od Mathury, zwrócił uwagę na bogactwo dynastii Yadu i również zaatakował miasto. Mówi się, że król Yavanów, znany pod imieniem Kalayavana, został namówiony do tego ataku przez Naradę. Historia ta została opowiedziana w Visnu Purana. Pewnego razu Gargamuniemu, kapłanowi dynastii Yadu, ubliżył jego szwagier. Kiedy królowie dynastii Yadu usłyszeli tę obelgę, zaczęli się z niego śmiać, co bardzo rozgniewało Gargamuniego. Postanowił więc postarać się o kogoś, kto mógłby zagrozić dynastii Yadu i dlatego zadowolił Pana Śivę i otrzymał od niego w łasce syna. Tego syna, Kalayavanę, począł on w łonie żony króla Yavanów. Kalayavana ten zapytał Naradę, "Jacy królowie są najbardziej potężnymi w świecie?" Wtedy Narada poinformował go, że największą potęgę mają królowie dynastii Yadu. Otrzymawszy takie informacje od Narady, Kalayavana zaatakował Mathurę w tym samym czasie, kiedy Jarasandha usiłował zaatakować ją po raz osiemnasty. Kalayavana pragnął wypowiedzieć wojnę jakiemuś królowi świata, który by był odpowiednim dla niego przeciwnikiem, ale dotychczas takiego nie znalazł. Kiedy jednak został poinformowany przez Naradę o Mathurze, pomyślał, że mądrze będzie, jeśli zaatakuje to miasto. W tym celu przybył pod Mathurę z trzydziestoma milionami żołnierzy. Kiedy Mathura została w ten sposób oblężona, Pan Krsna zaczął rozmyślać, w jak wielkiej niedoli jest dynastia Yadu, której groził atak dwóch potężnych armii, Jarasandhy i Kalayavany. Nie było więc czasu do stracenia. Kalayavana już otaczał miasto ze wszystkich stron, a lada dzień spodziewano się także nadejścia Jarasandhy, z tą samą liczbą żołnierzy, co w poprzednich siedemnastu próbach. Krsna był pewien, że Jarasandha skorzysta z okazji, aby zdobyć Mathurę, kiedy będzie ona również oblegana przez Kalavavanę. Dlatego uważał, że mądrze będzie przedsięwziąć środki zaradcze, aby obronić strategiczne punkty Mathury. Gdyby Krsna i Balarama zaangażowani byli w walkę z Kalayavaną w jednym miejscu, Jarasandha mógłby zaatakować miasto z innej strony, aby zemścić się na całej rodzinie Yadu. Jarasandha był bardzo potężny, ale ponieważ został pokonany już siedemnaście razy, mógł, pałając żądzą zemsty, zabić członków dynastii Yadu albo zaaresztować ich i zabrać do swojego królestwa. Dlatego Krsna postanowił wznieść potężny fort w takim miejscu, gdzie żadne dwunożne zwierzę, ani człowiek, ani demon, nie mógłby się dostać. Postanowił umieścić w nim Swoich krewnych, tak aby być wolnym do walki z wrogiem. Wygląda na to, że Dvaraka była również częścią królestwa Mathury, ponieważ w Śrimad-Bhagavatam jest powiedziane, że Krsna wzniósł ten fort na środku morza. Pozostałości tego fortu nadal istnieją w Zatoce Dvaraka.

    Przede wszystkim skonstruował bardzo silne mury, zajmujące powierzchnię dziewięćdziesięciu sześciu mil kwadratowych, i same te mury były w morzu. Była to niewątpliwie wspaniała budowla, która została zaplanowana i wzniesiona przez Viśvakarmę. Żaden zwykły architekt nie byłby w stanie skonstruować fortu pośrodku morza, ale architekt taki jak Viśvakarma; który uważany jest za inżyniera półbogów, może dokonać takiego dzieła w jakiejkolwiek części wszechświata. Jeśli ogromne planety mogą unosić się w przestrzeni kosmicznej za sprawą Najwyższej Osoby Boga, to z pewnością wzniesienie w środku morza fortu o powierzchni dziewięćdziesięciu sześciu mil kwadratowych nie było żadnym nadzwyczajnym dokonaniem.

    W Śrimad-Bhagavatam jest powiedziane, że to nowe, solidnie skonstruowane miasto, wzniesione w morzu, miało regularne drogi, ulice i aleje, ale były tam również doskonale rozplanowane trakty spacerowe i ogrody pełne roślin znanych jako kalpavrksa, czyli drzewa pragnień. Te drzewa pragnień nie są podobne do drzew tego materialnego świata. Drzewa pragnień znajdują się w świecie duchowym. Ale poprzez najwyższą wolę Krsny wszystko jest możliwe, więc takie drzewa pragnień zasadzone zostały w mieście Dvaraka, skonstruowanym przez Krsnę. Miasto również pełne było pałaców i gopur, czyli wielkich bram. Takie gopury jeszcze nadal istnieją w niektórych większych świątyniach. Są one bardzo wysokie, a wzniesienie ich wymaga dużo artystycznych umiejętności. Te pałace i bramy wyposażone były w złote naczynia na wodę (kalaśa), które uważane są za bardzo pomyślny znak.

    Prawie wszystkie te pałace były drapaczami chmur. W każdym domu były wielkie złote i srebrne naczynia, a podziemne komnaty pełne były zboża. Wiele naczyń z wodą było również w pokojach. Pokoje sypialne były bogato zdobione klejnotami, a podłogi były mozaikowymi chodnikami z klejnotów marakata. W każdym domu zainstalowano wielbione przez dynastię Yadu Bóstwo Visnu. Miasto było tak rozplanowane, że różne kasty, bramini, ksatriyowie, vaiśyowie i śudrowie, mieli swoje odpowiednie dzielnice. Wynika z tego, że nawet w tym czasie istniał system kastowy. W centrum miasta była jeszcze jedna dzielnica mieszkalna, przeznaczona specjalnie dla Ugraseny. To miejsce było najbardziej okazałe ze wszystkich.

    Kiedy półbogowie spostrzegli, że Krsna wznosi jakieś szczególne miasto będące Jego zachcianką, posłali słynny kwiat parijata, rosnący na planetach niebiańskich, aby go zasadzono w tym mieście. Posłali również dom parlamentarny, zwany Sudharma. Szczególną cechą tego domu zgromadzeń było to, że każdy biorący udział w spotkaniach wewnątrz niego mógł przezwyciężyć inwalidztwo spowodowane starością. Półbóg Varuna podarował konia, który był cały biały, za wyjątkiem czarnych uszu, i który mógł biec z prędkością myśli. Kuvera, skarbnik półbogów, wyjawił sztukę osiągania ośmiu stanów doskonałości w materialnym dostatku. W ten sposób różni półbogowie zaczęli prezentować swoje różne dary, odpowiednio do swoich różnych możliwości. Jest trzydzieści trzy miliony półbogów i każdy z nich sprawuje pieczę nad określonym działem spraw światowych. Wszyscy półbogowie skorzystali z tego, że Najwyższa Osoba Boga zapragnął skonstruować miasto, i ofiarowali Mu odpowiednie dary, czyniąc w ten sposób Mathurę miastem wyjątkowym w całym wszechświecie. Dowodzi to tego, że jest ogromna liczba półbogów, ale żaden z nich nie jest niezależny od Krsny. Jak oznajmia Caitanya-caritamrta, Krsna jest najwyższym panem, a wszyscy inni są sługami. Więc wszyscy słudzy skorzystali z okazji, by spełnić jakąś służbę dla Krsny, kiedy był On osobiście obecny w tym wszechświecie. Ten przykład powinni naśladować wszyscy, szczególnie ci, którzy są świadomi Krsny, gdyż powinni oni służyć Krsnie odpowiednio do swoich różnych możliwości.

    Kiedy nowe miasto zostało już całkowicie i zgodnie z planem ukończone, Krsna przeniósł do niego wszystkich mieszkańców Mathury i na burmistrza tego miasta wyznaczył Śri Balaramę. Potem naradził się z Balaramą i, przystrojony girlandą kwiatów, wyszedł z miasta, by spotkać się z Kalayavaną, który już oblężał miasto, na razie nie podnosząc żadnej broni.

    Kiedy Krsna wyszedł z miasta, Kalayavana, który nigdy Go nie widział; ujrzał teraz Jego niezwykłe piękno. Krsna, ubrany w żółte szaty, przechadzał się pomiędzy oddziałami Swoich żołnierzy, wyglądając jak księżyc poruszający się pośród zgromadzonych chmur. Kalayavana był na tyle szczęśliwy, że ujrzał linie Śrivatsa, szczególny znak na piersi Śri Krsny, oraz klejnot Kaustubha, który Krsna miał na Sobie. Kalayavana ujrzał Go jednak w Jego formie Visnu, o wspaniale zbudowanym ciele, z czterema rękami i oczami podobnymi świeżo rozkwitłym płatkom kwiatu lotosu. Krsna wyglądał bardzo radośnie, z wysokim czołem i piękną twarzą, ze śmiejącymi się, ruchliwymi oczyma i kołyszącymi się kolczykami. Przed ujrzeniem Krsny Kalayavana słyszał o Nim od Narady i teraz przekonał się, że opisy Narady były prawdziwe. Zauważył szczególne znaki i klejnoty na piersiach Krsny, Jego piękną girlandę z kwiatów lotosu, Jego lotosowe oczy i podobnie piękną sylwetkę. Doszedł do wniosku, że ta piękna osoba musi być Vasudevą, gdyż wszystkie opisy Narady, których wysłuchał wcześniej, zgadzały się z wyglądem Krsny. Kalayavana był bardzo zdumiony kiedy ujrzał, że nie ma On żadnej broni w ręku i jest bez powozu. Po prostu szedł piechotą. Kalayavana przybył tam, by walczyć z Krsną, ale nie miał wystarczających powodów, by wziąć jakąkolwiek broń do ręki. Postanowił więc walczyć z Nim rękoma. Przygotował się, by pochwycić Go i zacząć z Nim walkę.

    Krsna jednakże przeszedł obok, nie patrząc na niego, więc Kalayavana zaczął podążać za Nim, pragnąc Go złapać. Krsna jednakże nie może zostać pochwycony nawet przez rozwinięcie takiej prędkości, jaką osiągają wielcy yogini, a która równa się prędkości myśli. Może On zostać pojmany jedynie przez służbę oddania, a Kalayavana nie posiadał praktyki w służbie oddania. Chciał złapać Krsnę, a ponieważ nie był w stanie tego zrobić, podążał za Nim.

    Kalayavana zaczął biec bardzo szybko myśląc, "Teraz jestem bliżej, już niedługo Go złapię", ale jednak nie mógł tego zrobić. Krsna w ten sposób odwiódł go bardzo daleko i następnie wszedł do jaskini górskiej. Kalayavana myślał, że Krsna chce uniknąć walki z nim i dlatego szuka schronienia w jaskini. Zaczął więc ganić Go następującymi słowami: "Och Ty, Krsno! Słyszałem, że jesteś wielkim bohaterem zrodzonym w dynastii Yadu, ale teraz widzę, że uciekasz od walki niczym tchórz. Nie jesteś wart Swojego dobrego imienia i rodzinnych tradycji." Kalayavana biegł wciąż bardzo szybko za Nim, ale nadal nie mógł złapać Krsny, ponieważ nie był on wolny od wszystkich nieczystości grzesznego życia.

    Zgodnie z kulturą wedyjską, każdy, kto nie żyje według zasad regulujących życie, przestrzeganych, przez wyższe klasy, takie jak bramini, ksatriyowie, vaiśyowie, a nawet klasa robotników, jest nazywany mleccha. Społeczny system wedyjski został tak zaplanowany, że osoby, które są uważane za śudrów, mogą stopniowo wznieść się do pozycji braminów, poprzez proces kulturowy znany jako samskara, czyli proces oczyszczający. Werdykt pism wedyjskich jest taki, że nikt nie staje się braminem czy mleccha jedynie poprzez narodziny. Powiedziane jest, że każdy rodzi się śudrą. Do stanu życia braminicznego należy dopiero wznieść się poprzez podjęcie procesu oczyszczającego. Jeśli ktoś tego nie czyni, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się degraduje, wtedy nazywany jest mleccha. Kalayavana należał do klasy mleccha i yavana. Był on zanieczyszczony grzesznymi czynami i dlatego nie mógł zbliżyć się do Krsny. Rzeczy, od których powstrzymują się klasy wyższe, tzn. praktykowanie niedozwolonego seksu, jedzenie mięsa, hazard i przyjmowanie środków odurzających, są nieodłączną częścią życia klasy mleccha i yavana. Jeśli jest się uwikłanym w tego rodzaju grzeszne postępowanie, wtedy nie można poczynić żadnego postępu w realizacji Boga. Bhagavad-gita stwierdza, że jedynie ten, kto jest całkowicie wolny od następstw grzechów, może zostać zaangażowany w służbę oddania, czyli świadomość Krsny.

    Kiedy Krsna wszedł do jaskini górskiej, Kalayavana, podążył za Nim, obrzucając Go różnymi obelżywymi słowami. Krsna nagle zniknął z oczu demona, ale Kalayavana, biegnąc za Nim, również wszedł do jaskini. Pierwszą rzeczą, którą zobaczył, był leżący i śpiący człowiek. Kalayavana bardzo pragnął walczyć z Krsną, ale kiedy zobaczył tylko śpiącego człowieka, pomyślał, że jest to właśnie Krsna, który położył się w jaskini. Kalayavana był bardzo dumny z powodu swojej siły i myślał, że Krsna chce uniknąć walki. Dlatego bardzo mocno kopnął śpiącego człowieka, wziąwszy go za Krsnę. Ten śpiący człowiek leżał tam już od dłuższego czasu. Kiedy został obudzony kopnięciem Kalayavany, natychmiast otworzył oczy i zaczął rozglądać się wkoło. W końcu dostrzegł Kalayavanę, który stał w pobliżu. Człowiek ten został przedwcześnie obudzony i dlatego był bardzo rozgniewany. Kiedy spojrzał z wielką złością na Kalayavanę, ogniste promienie emanujące z jego oczu w jednym momencie spaliły Kalayavanę na popiół.

 

W ten sposób Bhaktivedanta kończy wyjaśnienia do czterdziestego dziewiątego rozdziału książki Krsna, zatytułowanego "Krsna wznosi fort w Dvarace".