Po opuszczeniu domu
kwiaciarza, Krsna i Balarama ujrzeli młodą garbuskę, niosącą przez ulicę tacę z
papką sandałową. Ponieważ Krsna jest rezerwuarem wszelkich przyjemności, chciał
rozweselić Swoich towarzyszy, ucinając Sobie żart z garbuską. Krsna zwrócił się
do niej, "O wysoka, młoda kobieto, powiedz Mi kim jesteś? Powiedz, dla
kogo niesiesz tę sandałową papkę. Myślę, że powinnaś ofiarować ją Mnie, i jeśli
to zrobisz, jestem pewny, że spotka cię szczęście." Krsna jest Najwyższą
Osobą Boga i wiedział On wszystko o garbusce. Poprzez Swoje pytania dawał do
zrozumienia, że nie ma potrzeby służyć demonowi. Lepiej służyć Krsnie i
Balaramie i w ten sposób uwolnić się od skutków grzechów.
Kobieta odpowiedziała Krsnie,
"Mój drogi Śyamasundaro, drogi piękny czarny chłopcze, wiedz, że jestem
służącą Kamsy. Codziennie zanoszę mu tę papkę sandałową. Król jest bardzo
zadowolony ze mnie i z mojej służby, ale teraz widzę, że nie ma nikogo, kto
byłby bardziej godny tej służby niż Wy, dwaj bracia." Zauroczona pięknymi
sylwetkami Krsny i Balaramy, Ich mową, uśmiechem, spojrzeniem i innymi czynami,
garbuska zaczęła smarować Ich ciała papką sandałową z wielkim zadowoleniem i
oddaniem. Dwaj transcendentalni żebracy, Krsna i Balarama, byli z natury bardzo
piękni, mieli piękne karnacje i byli wspaniale przystrojeni w kolorowe szaty.
Górne części Ich ciał były już bardzo piękne, ale kiedy garbuska posmarowała Ich
maścią sandałową, wyglądali jeszcze bardziej atrakcyjnie. Krsna był bardzo
zadowolony z jej służby i zaczął zastanawiać się, w jaki sposób ją nagrodzić.
Innymi słowy, aby przyciągnąć uwagę Pana, bhaktowie świadomi Krsny muszą służyć
Mu z wielkim oddaniem i miłością. Nie można zadowolić Krsny żadnym innym
czynem, jak tylko transcendentalną służbą miłości do Niego. Myśląc w ten
sposób, Pan Krsna przycisnął stopę garbuski palcem Swojej stopy i, uchwyciwszy
Swoimi palcami jej policzki, lekko szarpnął ją w górę, aby ją wyprostować.
Garbuska natychmiast przemieniła się w prostą, piękną dziewczynę z szerokimi
biodrami, wysmukłą kibicią i łagodnymi, kształtnymi piersiami. Ponieważ Krsna
zadowolony był z jej służby i ponieważ dotknięta została Jego ręką, stała się najpiękniejszą
z wszystkich dziewcząt. To wydarzenie świadczy o tym, że przez służenie Krsnie
bhakta natychmiast awansuje do najbardziej wzniosłej pozycji. Służba oddania ma
taką moc pod każdym względem, że każdy, kto zaczyna ją pełnić, osiąga wszystkie
boskie cechy i kwalifikacje. Ta garbata kobieta ujęła Krsnę nie swoim pięknem,
ale swoją służbą. Skoro tylko usłużyła Krsnie, natychmiast stała się
najpiękniejszą kobietą. Osoba świadoma Krsny nie musi być piękna, ani też nie
musi posiadać żadnych kwalifikacji. Piękną i pełną zalet staje się ona będąc
świadomą Krsny i pełniąc dla Niego służbę.
Kiedy kobieta ta została
przemieniona dzięki łasce Krsny w niezwykle piękną młodą dziewczynę, w
naturalny sposób czuła się bardzo zobowiązana Krsnie i ponadto zauroczona
została Jego pięknem. Bez wahania pochwyciła koniec Jego szaty i zaczęła ją
miąć. Uśmiechała się kokieteryjnie i zauważyła, że jest powodowana pożądliwymi
pragnieniami. Zapomniała, że znajduje się na ulicy i przed starszym bratem
Krsny i Jego przyjaciółmi.
Otwarcie zaproponowała Krsnie,
"Mój drogi bohaterze, nie mogę zostawić Cię w ten sposób. Musisz przyjść
do mojego domu. Już zauroczona zostałam Twoim pięknem, więc muszę przyjąć Cię
należycie, gdyż jesteś najlepszym spośród wszystkich mężczyzn. Ty również
musisz być dla mnie bardzo miły." Prostymi słowami zaproponowała, by Krsna
przyszedł do jej domu i zaspokoił jej pożądliwe pragnienia. Krsna, oczywiście,
czuł się trochę nieswojo przed Swoim starszym bratem Balaramą, ale wiedział, że
dziewczyna po prostu została Nim zauroczona. Dlatego jedynie uśmiechnął się na
jej słowa. Patrząc na Swoich przyjaciół-pasterzy, odpowiedział dziewczynie,
"Moja droga piękna dziewczyno, jestem bardzo rad z twojego zaproszenia i
przyjdę do twojego domu, skoro tylko doprowadzę do końca inne sprawy tutaj.
Taka piękna dziewczyna jak ty, jest jedyną pociechą dla osoby takiej jak Ja,
gdyż jestem z dala od domu i nie jestem żonaty. Z pewnością, jako odpowiednia
przyjaciółka, możesz przynieść nam ulgę od wszelkiego rodzaju niespokojnych
myśli." W ten sposób, używając słodkich słów, Krsna usatysfakcjonował
dziewczynę. Pozostawiając ją tam, Krsna udał się w kierunku ulicy przy placu
targowym, gdzie mieszkańcy przywitali Go różnymi darami, szczególnie orzechami
betel, kwiatami i drzewem sandałowym.
Kupcy z placu targowego
wielbili Krsnę i Balaramę z wielkim szacunkiem. Kiedy Krsna przechadzał się
ulicą, wszystkie kobiety z okolicznych domów wychodziły, aby Go zobaczyć i
niektóre z młodszych prawie że mdlały, zauroczone Jego pięknem. Ich włosy
rozplatały się, ciasne szaty rozluźniały, a one same nie wiedziały, gdzie się
znajdują.
Krsna następnie zapytał
mieszkańców Mathury o położenie miejsca ofiar. Kamsa przygotował ofiarę zwaną Dhanur-yajna, i aby w jakiś sposób
zamanifestować jej wyjątkowość, umieścił w pobliżu ołtarza ofiarnego wielki
łuk. Łuk ten był niezwykle potężny i piękny, przypominając swoim wyglądem tęczę
na niebie, a strzegło go wielu policjantów i strażników Króla Kamsy. Kiedy
Krsna i Balarama zbliżyli się do tego łuku, ostrzeżono Ich, by nie podchodzili
bliżej, ale Krsna zlekceważył to ostrzeżenie. Siłą przedostał się do niego i
natychmiast wziął go w Swoją lewą rękę. Po napięciu go w obecności tłumów,
szarpnął nim i rozłamał go w środku na dwie części, dokładnie tak, jak słoń
łamie trzcinę cukrową na polu. Wszyscy obecni podziwiali siłę Krsny. Trzask
łamanego łuku napełnił niebo i ziemię, i dobiegł również do Kamsy. Kiedy Kamsa
usłyszał co się zdarzyło, zaczął obawiać się o swoje własne życie. Natomiast
strażnik, który stał przy łuku i miał go pilnować, wpadł w furię. Rozkazał
swoim ludziom, by złapali za broń, a sam zaczął biec w kierunku Krsny krzycząc,
"Aresztować Go! Zabić Go! Zabić Go!" Krsna i Balarama zostali
otoczeni. Kiedy ujrzeli rozsierdzonych strażników, Sami rozgniewali się bardzo
i podniósłszy dwie części złamanego łuku, zaczęli bić nimi nacierających
napastników. Robiło się coraz większe zamieszanie i Kamsa posłał mały oddział
wojskowy, który miał wesprzeć strażników, ale Krsna i Balarama zaczęli walczyć
również z nimi i zabili ich wszystkich.
Po tym wydarzeniu Krsna nie
wszedł na arenę ofiar, lecz wyszedł poza jej obręb i skierował się do
obozowiska, gdzie zatrzymali się pasterze Vrndavany. Po drodze z wielką
przyjemnością odwiedzał różne miejsca Mathury. Będąc świadkami czynów i
nadzwyczajnej siły Krsny, wszyscy mieszkańcy Mathury zaczęli uważać dwóch braci
za półbogów, którzy zstąpili do Mathury, i patrzyli na Nich z wielkim podziwem.
Dwaj bracia spacerowali beztrosko ulicami, nie dbając o prawa i nakazy Kamsy.
Kiedy nadszedł wieczór, Krsna
i Balarama udali się ze Swoimi przyjaciółmi na peryferie miasta, gdzie
zgromadzone były wszystkie ich wozy. W ten sposób Krsna i Balarama dali znać
Kamsie o Swoim przybyciu, dzięki czemu mógł on zrozumieć, jak srogie
niebezpieczeństwo oczekuje go następnego dnia na arenie ofiarnej.
Kiedy Krsna i Balarama
wyruszali z Vrndavany do Mathury, mieszkańcy Vrndavany wyobrażali sobie wielkie
szczęście mieszkańców Mathury, którzy będą mogli ujrzeć niezwykłe piękno Krsny,
wielbionego przez Jego czystych bhaktów oraz boginię fortuny. Przewidywania
mieszkańców Vrndavany spełniły się co do joty, gdyż mieszkańcy Mathury byli
całkowicie usatysfakcjonowani widokiem Krsny.
Kiedy Krsna powrócił do obozu,
zaopiekowali się Nim Jego słudzy, którzy umyli Jego lotosowe stopy, ofiarowali
Mu wygodne miejsce do siedzenia oraz mleko i smaczny posiłek. Po zjedzeniu
kolacji i obmyśleniu planu na dzień następny, Krsna udał się na spoczynek i
spokojnie zasnął. Tak oto minęła noc.
Z drugiej strony, kiedy Kamsa dowiedział się o złamaniu jego
wspaniałego łuku i zabiciu strażników i żołnierzy, częściowo zaczął zdawać
sobie sprawę z mocy Najwyższej Osoby Boga. Zdał sobie sprawę z tego, że teraz oto
pojawił się ósmy syn Devaki i że zbliża się czas jego śmierci. Myśląc o swojej
bliskiej śmierci, nie mógł spać przez całą noc. Męczyły go różne koszmary i
domyślał się, że zarówno Krsna jak i Balarama, którzy przyjechali do miasta, są
zwiastunami jego śmierci. Przed oczami Kamsy zaczęły się jawić różne
niepomyślne znaki, zarówno na jawie, jak i we śnie. Kiedy spojrzał w
zwierciadło, nie zobaczył swojej głowy, chociaż ją jeszcze miał. Kiedy spojrzał
na niebo, gwiazdy dwoiły mu się przed oczami. Widział dziury w swoim cieniu i
cierpiał z powodu głośnego brzęczenia w uszach. Wydawało mu się, że wszystkie
drzewa zrobione są ze złota i nie widział śladu swoich stóp na piasku czy w
glinie. We śnie widział różnego rodzaju duchy wiezione w powozach
zaprzęgniętych w osły. Śniło mu się również, że ktoś podał mu truciznę, a on ją
wypił. Miał również sen, że spacerował nago, mając na sobie tylko girlandę
kwiatów, i smarował swoje ciało olejem. W ten sposób, zarówno na jawie, jak i
podczas snu, Kamsa ujrzał różne oznaki śmierci i zrozumiał, że teraz jest ona
czymś nieuniknionym. Dlatego z wielkiego niepokoju nie mógł spać przez całą
noc. Kiedy tylko noc minęła, zaczął skwapliwie przygotowywać zawody zapaśnicze.
Arena zapaśnicza została
dokładnie uprzątnięta i udekorowana flagami, festonami i kwiatami, a rozpoczęcie
zawodów ogłoszono biciem w bębny. Z powiewającymi chorągwiami i flagami podium
wyglądało bardzo pięknie. Dla honorowych widzów – królów, braminów i ksatriyów
– przygotowano odpowiednie galerie. Królowie zasiedli na tronach, a inni na
swoich odpowiednich miejscach. W końcu przybył też Kamsa, otoczony swoimi
sekretarzami i ministrami, i zajął miejsce na podwyższonej platformie,
specjalnie przeznaczonej dla niego. Na nieszczęście, chociaż siedział
bezpiecznie pośrodku całej swojej świty, jego serce biło mocno ze strachu przed
śmiercią. Okrutna śmierć nie zważa nawet o osoby tak potężne jak Kamsa. Kiedy
nadchodzi śmierć, nie bierze ona pod uwagę niczyjej wzniosłej pozycji.
Kiedy wszystko było już
gotowe, na arenę weszli zapaśnicy, którzy mieli popisywać się swoimi
umiejętnościami przed zgromadzeniem. Byli udekorowani błyszczącymi ornamentami
i szatami. Wśród nich byli tacy słynni zapaśnicy jak Canura, Mustika, Śala,
Kuta i Tośala. Ożywieni koncertem muzycznym, poruszali się ochoczo. Kamsa
przywitał również wszystkich pasterzy, którzy przybyli z Vrndavany na czele z
Nandą Maharają. Po ofiarowaniu Kamsie produktów mlecznych, które przywieźli ze
sobą, pasterze zajęli swoje odpowiednie miejsca, po jednej stronie króla, na
platformie specjalnie przeznaczonej dla nich.
W ten sposób Bhaktivedanta kończy objaśnienia do czterdziestego pierwszego rozdziału książki Krsna, zatytułowanego "Złamanie łuku na arenie ofiarnej. "