Po śmierci Śiśupali, Śalvy i
Paundry, inny głupi i demoniczny król o imieniu Dantavakra zapragnął zabić
Krsnę, chcąc w ten sposób pomścić śmierć swojego przyjaciela Śalvy. Był on tak
bardzo wstrząśnięty śmiercią Śalvy, że osobiście pojawił się na polu bitwy, bez
odpowiedniej broni i amunicji, i nawet bez rydwanu. Jego bronią był ogromny
gniew, który rozpalił go do czerwoności, a w ręku trzymał on jedynie maczugę.
Był jednak tak potężny, że kiedy kroczył, wszyscy czuli, że ziemia drży. Kiedy
Pan Krsna zobaczył, że Dantavakra zbliża się do Niego w tak heroicznym
nastroju, natychmiast wysiadł ze Swojego rydwanu, bowiem jedna z zasad etykiety
wojennej mówi o tym, że walka może mieć miejsce jedynie pomiędzy równymi
przeciwnikami. Wiedząc, że Dantavakra był sam i uzbrojony jedynie w maczugę,
Pan Krsna zareagował w podobny sposób i przygotował się do walki, biorąc do
ręki Swoją maczugę. Kiedy Krsna pojawił się przed nim, heroiczny marsz
Dantavakry został natychmiast powstrzymany, tak jak olbrzymie i gwałtowne fale
oceanu są powstrzymywane, kiedy uderzają o brzeg.
Dantavakra, który był królem
Karusy, stanął zdecydowanie ze swoją maczugą i przemówił do Pana Krsny w
następujący sposób: "Wielka to przyjemność i bardzo pomyślna okazja Krsno,
że spotykamy się twarzą w twarz. Mój drogi Krsno, jesteś mym wiecznym kuzynem,
więc nie powinienem zabijać Cię w ten sposób, lecz niestety, popełniłeś wielki
błąd, zabijając mojego przyjaciela Śalvę. W dodatku nie zadowala Cię jego
śmierć i wiem, że chcesz zabić również mnie. Ponieważ tak palisz się do tego,
będę zmuszony roztrzaskać Cię na kawałki moją maczugą. Krsno, choć jesteś moim
krewnym, muszę Ci powiedzieć, że jesteś głupcem. Jesteś naszym największym
wrogiem, więc muszę Cię zabić jeszcze dziś, tak jak usuwa się czyraka ze
swojego ciała poprzez operację chirurgiczną. Zawsze jestem bardzo zobowiązany
moim przyjaciołom, i dlatego uważam, że jestem dłużnikiem mojego przyjaciela
Śalvy. Mój dług wdzięczności wobec niego mogę więc spłacić jedynie zabijając
Ciebie."
Tak jak treser słonia stara
się kontrolować zwierzę, uderzając go swym trójzębem, tak Dantavakra starał się
kontrolować Krsnę wypowiadając mocne słowa. Obrzuciwszy Go obelgami, uderzył
Krsnę w głowę swą maczugą i ryknął niczym lew. Mimo tego mocnego uderzenia,
Krsna nawet nie drgnął, ani też nie poczuł żadnego bólu. Biorąc Swą maczugę
Kaumodaki i zręcznie się poruszając, Krsna zadał tak potężny cios w pierś
Dantavakry, że jego serce pękło na dwie części. Na skutek tego Dantavakra
zaczął wymiotować krwią, rozsypały się jego włosy i upadł na ziemię wyciągając
ręce i nogi. Tak więc już w parę minut po Dantavakrze pozostało tylko leżące na
ziemi martwe ciało. W momencie śmierci Dantavakry, tak jak w czasie śmierci
Śiśupali, w obecności wszystkich stojących tam osób mała cząsteczka duchowej
światłości opuściła ciało demona i w cudowny sposób pogrążyła się w ciele
Krsny.
Dantavakra miał brata o
imieniu Viduratha, którego po śmierci Dantavakry ogarnął duży smutek. Pełen
smutku i gniewu i ciężko oddychając, Viduratha pojawił się przed Panem Krsną z
mieczem i tarczą pragnąc pomścić śmierć swego brata. Pragnął zabić Krsnę
natychmiast. Kiedy Pan Krsna zrozumiał, że Viduratha szukał możliwości
uderzenia Go mieczem, skorzystał ze Swojego dysku, Sudarśana cakra, który był
ostry niczym brzytwa, i nie zwlekając odciął głowę Vidurathy, z hełmem i
kolczykami, które ją zdobiły.
W ten sposób po zabiciu Śalvy
i zniszczeniu jego cudownego samolotu, oraz po zabiciu Dantavakry i Vidurathy,
Pan Krsna wkroczył wreszcie do Swojego miasta, do Dvaraki. Nikt prócz Krsny nie
byłby w stanie zabić tych wielkich wojowników, i dlatego wszyscy półbogowie z
nieba oraz ludzkie istoty na powierzchni ziemi nie przestawali wysławiać Pana.
Wielcy mędrcy i asceci, mieszkańcy planet Siddha i Gandharva, istoty znane jako
Vidyadharowie, Vasuki, Mahanagowie, piękni aniołowie, mieszkańcy Pitrloki,
Yaksasowie, Kinnarowie i Caranowie, zaczęli obrzucać Go kwiatami i w wielkiej
radości śpiewać pieśni o Jego zwycięstwie. Odświętnie udekorowawszy całe
miasto, mieszkańcy Dvaraki urządzili dużą uroczystość. Pan Krsna przechodził
ulicami, a wszyscy członkowie dynastii Vrsni oraz bohaterowie dynastii Yadu
podążali za Nim z wielkim szacunkiem. Są to niektóre z transcendentalnych
rozrywek Pana Krsny, który jest panem wszelkich sił mistycznych i panem całej
manifestacji kosmicznej. Ci, którzy są głupcami, którzy są jak zwierzęta,
czasem myślą, że Krsnę można w jakiś sposób pokonać. Lecz w rzeczywistości jest
On Najwyższą Osobą Boga i nikt nie jest w stanie Go pokonać. Zawsze jest On
zwycięzcą. Jest On jedynym Bogiem, a wszyscy inni są sługami wykonującymi Jego
rozkazy.
Pewnego razu Pan Balarama
dowiedział się, że poczyniono przygotowania do walki pomiędzy dwoma
rywalizującymi stronami dynastii Kuru, to znaczy: stronnictwem Duryodhany i
Pandavami. Balaramie nie podobał się pomysł, według którego miał On być jedynie
rozjemcą mającym zapobiec walce. Nie mogąc znieść tego, że nie może stanąć po
żadnej stronie, opuścił Dvarakę pod pretekstem odwiedzenia różnych świętych
miejsc pielgrzymek. Najpierw odwiedził On miejsce pielgrzymek znane jako
Prabhasaksetra. Wziął tam kąpiel i zadowolił miejscowych braminów i zgodnie z
wedyjskimi ceremoniami rytualistycznymi ofiarował oblacje półbogom, pitom, wielkim mędrcom i ogółowi
ludności. Taka jest wedyjska metoda zwiedzania świętych miejsc. Następnie, w
towarzystwie kilku poważnych braminów, postanowił odwiedzić różne miejsca na
brzegu rzeki Sarasvati. Odwiedził On po kolei takie miejsca jak Prthudaka,
Bindusara, Tritakupa, Sudarśanatirtha, Viśalatirtha, Brahmatirtha i
Cakratirtha. Oprócz tego udał się również do wszystkich świętych miejsc
położonych na wschód od rzeki Sarasvati. Następnie odwiedził wszystkie główne
miejsca święte na brzegu Yamuny i na brzegu Gangesu. Po jakimś czasie przybył
do świętego miejsca znanego jako Naimisaranya.
Naimisaranya istnieje w
Indiach po dziś dzień, a w czasach starożytnych miejsce to było szczególnie
wykorzystywane do organizowania spotkań wielkich mędrców i świętych osób,
których celem było zrozumienie życia duchowego i samorealizacji. Kiedy Pan
Balarama odwiedził to miejsce, zgromadzeni tam transcendentaliści właśnie
odprawiali wielką ofiarę. Takie spotkania w Naimisaranya trwały tysiące lat.
Kiedy przybył tam Pan Balarama, wszyscy uczestnicy spotkania – wielcy mędrcy, asceci,
bramini i uczeni – natychmiast powstali ze swych miejsc i powitali Go z wielkim
szacunkiem i czcią. Niektórzy złożyli Mu pełne szacunku pokłony, a wielcy
mędrcy i bramini będący w podeszłym wieku udzielili Mu błogosławieństwa, także
wstając ze swych miejsc. Po tym oficjalnym powitaniu, wszyscy z obecnych
oddawali Mu cześć. Wszyscy powstali z miejsc w obecności Balaramy, bowiem
wiedzieli, że jest On Najwyższą Osobą Boga. Edukacja czy też wiedza polega na
zrozumieniu Najwyższej Osoby Boga. Więc mimo tego, że Pan Balarama pojawił się
na Ziemi jako ksatriya, wszyscy
bramini i mędrcy powstali, bowiem wiedzieli kim jest Pan Balarama.
Niestety, kiedy oddano Mu
cześć i usadowiono na Jego miejscu, Pan Balarama zobaczył, że Romaharsana,
uczeń Vyasadevy (literackiej inkarnacji Boga), ciągle siedzi na vyasasanie. Nie powstał on ze swojego
miejsca, ani nie ofiarował Panu Balaramie swoich wyrazów szacunku. W głupi
sposób uważał się za większego niż Pan. Dlatego nie zszedł ze swojego siedzenia
i nie pokłonił się przed Panem. Pan Balarama rozważył wówczas historię
Romaharsany: urodził się on w rodzinie suta,
czyli w rodzinie mieszanej, z kobiety pochodzącej z klasy bramińskiej i
mężczyzny należącego do klasy ksatriyów. Dlatego,
choć Romaharsana uważał Balaramę za ksatriyę,
sam nie powinien pozostać na wyższym miejscu. Pan Balarama zauważył, że
Romaharsana, ze względu na swoje narodziny, nie powinien przyjmować wyższej
pozycji, ponieważ było tam wielu uczonych mędrców i braminów. Zauważył On
także, że Romaharsana nie tylko nie zszedł ze swojego podwyższonego siedzenia,
lecz nawet nie powstał, aby oddać swoje wyrazy szacunku, kiedy Balaramaji
przybył na zgromadzenie. Panu Balaramie nie spodobało się to zuchwalstwo
Romaharsany i bardzo się rozgniewał.
Kiedy jakaś osoba siedzi na vyasasanie, to z reguły nie musi ona
wstawać, aby powitać osobę przybywającą na zgromadzenie, lecz w tym przypadku
sytuacja była inna, bowiem Pan Baladeva nie jest zwykłą ludzką istotą. Dlatego,
mimo że wszyscy bramini orzekli, że Romaharsana może usiąść na vyasasanie, to powinien był on pójść za
przykładem innych uczonych mędrców i braminów, którzy byli tam obecni, i
powinien był wiedzieć, że Pan Balarama jest Najwyższą Osobą Boga, któremu
zawsze należą się wyrazy szacunku, choć można je sobie podarować w przypadku
zwykłego człowieka. Szczególnym celem pojawiania się Krsny i Balaramy jest
przywrócenie zasad religijnych. Jak powiedziane jest w Bhagavad-gicie, najwyższą zasadą religii jest poddanie się
Najwyższej Osobie Boga. Również Śrimad-Bhagavatam
stwierdza, że najwyższą doskonałością religii jest służba oddania Panu.
Pan Balarama przekonał się, że
Romaharsana Suta nie zrozumiał najwyższej zasady religii, pomimo swych studiów
nad wszystkimi Vedami, więc nie mógł
już dłużej tolerować jego pozycji. Romaharsana Suta otrzymał szansę stania się
doskonałym braminem, lecz z powodu swego złego zachowania się w stosunku do
Najwyższej Osoby Boga, natychmiast przypomniano sobie o jego niskim urodzeniu.
Romaharsana Suta otrzymał pozycję bramina, lecz nie urodził się on w rodzinie
bramińskiej. Urodził się w rodzinie określanej jako pratiloma. Według koncepcji wedyjskich, są dwa rodzaje potomstwa w
rodzinach mieszanych. Nazywają się one anuloma
i pratiloma. Kiedy mężczyzna
łączy się z kobietą z niższej kasty, to ich potomstwo nazywa się anuloma, lecz kiedy mężczyzna łączy się
z kobietą z kasty wyższej, ich potomstwo nazywa się pratiloma. Romharsana Suta należał do rodziny pratiloma, bowiem jego ojciec był ksatriyą, a jego matka braminką. Ponieważ transcendentalna
realizacja Romaharsany nie była doskonała, Pan Balarama przypomniał mu o jego
dziedzictwie pratiloma. Można
otrzymać szansę stania się braminem, lecz jeśli ktoś w niewłaściwy sposób
wykorzystuje pozycję bramina, nie posiadając prawdziwej realizacji, wówczas
jego status staje się rzeczą wątpliwą.
Widząc, że Romaharsana nie
posiada pełnej realizacji, Pan Balarama postanowił ukarać go za jego dumę i
rzekł: "Temu człowiekowi należy się kara śmierci, albowiem, chociaż
posiada on dobre kwalifikacje, będąc uczniem Pana Vyasadevy, i pomimo swych
studiów nad całą literaturą wedyjską u tej wzniosłej osoby, to jednak nie
okazał on pokory w obecności Najwyższej Osoby Boga. "Bhagavad-gita mówi, że prawdziwy bramin jest nie tylko
bardzo uczony, lecz także bardzo łagodny. W przypadku Romaharsany Suty, mimo iż
był on bardzo uczony i mimo, że otrzymał szansę stania się braminem, nie
widzimy łagodności. Na podstawie tego można zrozumieć, że jeśli ktoś jest dumny
z materialnych zdobyczy, to nie jest w stanie postępować łagodnie, tak jak
przystało na bramina. Wiedza takiej osoby jest niczym klejnot, który zdobi
głowę węża. Pomimo cennego klejnotu, wąż nadal pozostaje wężem i nadal jest on
tak samo groźny jak zwykły wąż. Jeśli osoba nie staje się łagodna i pokorna, całe
jej studia nad Vedami i Puranami i jego rozległa znajomość śastr staje się po prostu zewnętrzną
szatą, niczym kostium teatralnego artysty tańczącego na scenie. Tak więc Pan
Balarama zaczął rozważać: "Pojawiłem się, aby ukarać fałszywe osoby, które
są nieczyste wewnątrz, choć zewnętrznie mogą pozować na uczone i religijne.
Zabicie takich osób jest rzeczą właściwą dlatego, aby powstrzymać je od
dalszych grzesznych czynności."
Pan Balarama nie wziął udziału
w bitwie pod Kuruksetrą, jednak z powodu Jego pozycji, przywrócenie zasad
religijnych było Jego głównym obowiązkiem. Wziąwszy to pod uwagę, zabił
Romaharsanę Sutę po prostu uderzając go słomą kuśa, zwykłym źdźbłem trawy. Jeśli ktoś zapyta, w jaki sposób mógł
On zabić Romaharsanę Sutę źdźbłem trawy, to odpowiedź podana jest w Śrimad-Bhagavatam, gdzie użyto słowa prabhu (pan, mistrz). Pozycja Pana jest
zawsze transcendentalna, i ponieważ jest On wszechmocny, może działać tak jak
Mu się podoba, nie podlegając materialnym prawom i zasadom. Dlatego zabicie
Romaharsany Suty źdźbłem trawy nie było dla Niego niemożliwe.
Po śmierci Romaharsany Suty
wszyscy obecni bardzo się zasmucili, rozległ się krzyk i zawodzenie. Choć
wszyscy obecni bramini i mędrcy wiedzieli, że Pan Balarama jest Najwyższą Osobą
Boga, to jednak nie wahali się protestować przeciwko czynowi Pana i pokornie
stwierdzili, "Nasz drogi Panie, sądzimy, że Twój czyn nie jest w zgodzie z
zasadami religijnymi. Drogi Panie Yadunandana, pragniemy Cię poinformować, że
my bramini usadowiliśmy tegoż Romaharsanę na tym wysokim miejscu na okres
trwania tej wielkiej ofiary. To z naszego wyboru zasiadł on na vyasasanie, a kiedy ktoś zasiada na vyasasanie, nie powinien on właściwie
wstawać, by powitać przybywające osoby. Poza tym obłaskawiliśmy Romaharsanę Sutę
spokojnym i długim życiem. W tych okolicznościach, ponieważ zabiłeś go Panie
nie znając tych faktów, uważamy, że Twój czyn równy jest zabiciu bramina. Drogi
Panie, wyzwolicielu upadłych dusz, wiemy, że z pewnością jesteś znawcą zasad
wedyjskich. Jesteś panem wszystkich sił mistycznych i dlatego wedyjskie nakazy
nie dotyczą Twej Osoby. Lecz prosimy Cię, abyś okazał Swą bezprzyczynową łaskę
innym i zechciał odpokutować za zabicie Romaharsany. Nie sugerujemy, jaki
rodzaj pokuty powinieneś podjąć, po zabiciu tej osoby. Proponujemy jednak, abyś
wybrał taki rodzaj pokuty, aby inni mogli Twoje postępowanie brać za wzór. To,
co uczyni wielka osoba, będzie wzorem dla zwykłych ludzi."
Pan odpowiedział: "Tak,
muszę odpokutować za ten czyn, który mógł być właściwy dla Mnie, lecz jest
niewłaściwy dla innych. Dlatego sądzę, że Mym obowiązkiem jest przyjęcie
odpowiedniej pokuty, zalecanej przez pisma autoryzowane. Jednocześnie mogę
przywrócić życie temu Romaharsanie, i będzie to życie długie, w którym się
będzie cieszył dostateczną siłą i pełną mocą zmysłów. Nie tylko to, jeśli
pragniecie, z przyjemnością przyznam mu wszystko, o cokolwiek tylko poprosicie.
Z przyjemnością przyznam mu te łaski, jeśli tego pragniecie.
To zdanie Pana Balaramy
jednoznacznie potwierdza, że Najwyższa Osoba Boga może postępować w jakikolwiek
sposób. Chociaż można uważać, że zabicie Romaharsany było niewłaściwe, to
jednak mógł On natychmiast naprawić Swój czyn, z jeszcze większą korzyścią dla
wszystkich. Dlatego nie powinno się imitować czynów Najwyższej Osoby Boga.
Należy jedynie przestrzegać instrukcji Pana. Wszyscy obecni tam wielce uczeni
mędrcy zdali sobie sprawę z tego, że choć uznali czyn Pana Balaramy za
niewłaściwy, to Pan był w stanie natychmiast naprawić Swoje postępowanie, z jeszcze
większą korzyścią dla wszystkich. Nie chcąc jednakże korygować misji Pana,
jeśli chodzi o zabicie Romaharsany Suty, wszyscy modlili się: "Nasz drogi
Panie, niezwykłe zabicie Romaharsany przy użyciu trawy kuśa może zostać tak jak jest. Ponieważ pragnąłeś go zabić, więc
nie powinieneś go wskrzeszać. Jednakże może pamiętasz Panie, że my mędrcy i
bramini własnowolnie obdarzyliśmy go długim życiem i dlatego takie
błogosławieństwo nie powinno zostać unieważnione." Tak więc prośba
uczonych braminów była dwuznaczna, bowiem chcieli oni, aby błogosławieństwo, że
będzie żył aż do końca ofiary, które mu przyznali, pozostało niezmienione, lecz
w tym samym czasie nie chcieli unieważniać czynu Pana Balaramy.
Najwyższa Osoba Boga rozwiązał
ten problem w sposób jaki przystoi Jego wzniosłej pozycji i rzekł:
"Ponieważ syn wytwarzany jest z ciała ojca, Vedy mówią, że syn jest przedstawicielem ojca. Dlatego Ugraśrava
Suta, syn Romaharsany Suty, powinien zająć pozycję ojca i w dalszym ciągu
kontynuować dyskusje nad Puranami,
ale ponieważ chcieliście, aby Romaharsana żył długo, tak więc to
błogosławieństwo zostanie przeniesione na syna. Zatem jego syn, Ugraśrava,
będzie posiadał wszelkie udogodnienia, które ofiarowaliście jego ojcu: długie
życie w dobrym i zdrowym ciele, bez jakichkolwiek kłopotów, i pełną siłę
wszystkich zmysłów.
Następnie Pan Balarama błagał
wszystkich mędrców i braminów, żeby prócz błogosławieństwa ofiarowanego synowi
Romaharsany, prosili Go o jakiekolwiek inne błogosławieństwo, a On natychmiast
je spełni. Tak więc Pan postawił się w pozycji zwykłego ksatriyi i poinformował mędrców, że nie wie w jaki sposób może
odpokutować za zabicie Romaharsany, lecz cokolwiek oni zaproponują, On z chęcią
zaakceptuje.
Bramini rozumieli cel Pana i
zaproponowali, żeby odpokutował za Swój czyn w taki sposób, aby było to
korzystne dla nich. Rzekli: "Nasz drogi Panie, jest demon o imieniu
Balvala, syn Ilvali. Jest on bardzo potężnym demonem i odwiedza on to święte
miejsce ofiar co dwa tygodnie przy pełni księżyca i w dni bezksiężycowe, i
wywołuje wiele zamieszania i kłopotów w wykonywaniu naszych obowiązków
związanych z ofiarą. O potomku rodziny Daśarha, wszyscy prosimy Cię, abyś zabił
tego demona. Jeśli będziesz tak łaskawy i zabijesz go, taka pokuta w pełni nas
zadowoli. Ten demon przybywa tu czasem i zarzuca nas takimi nieczystymi
rzeczami jak ropa, krew, odchody, uryna i alkohol, zanieczyszczając w ten
sposób to święte miejsce. Po zabiciu Balvali możesz kontynuować Swoją
pielgrzymkę do wszystkich świętych miejsc prze dwanaście miesięcy, a w ten
sposób uwolnisz się od wszelkiego zanieczyszczenia. Taka jest nasza
wskazówka."
W ten sposób Bhaktivedanta kończy wyjaśnienia do siedemdziesiątego siódmego rozdziału książki Krsna, zatytułowanego "Zabicie Dantavakry, Vidurathy i Romaharsany".